Przed sądem w Lesku (Podkarpackie) w piątek rozpoczął się proces dwóch mężczyzn oskarżonych o kłusownictwo. Mieli zastrzelić wilczycę i ją oskórować. Grozi im do 5 lat pozbawienia wolności. Nie przyznają się do zarzuconych im czynów.
Według ustaleń prokuratury będące pod ochroną zwierzę zastrzelił przedsiębiorca z powiatu częstochowskiego Szymon G., a skórę z zabitej wilczycy ściągnął leśnik z Podkarpacia Mirosław W. Ten drugi miał też przewozić martwe zwierzę w swoim samochodzie. Później, w celu zatarcia śladów, martwe zwierzę miał wyrzucić do rowu. Obaj oskarżeni o kłusownictwo nie przyznają się do zarzucanych im czynów.
W czasie pierwszej rozprawy Szymon G. odmówił składania wyjaśnień. Drugi podsądny zgodził się składać wyjaśnienia, ale dopiero wówczas gdy będą wszyscy jego obrońcy. Odbędzie się to prawdopodobnie na kolejnej rozprawie. Wtedy też ma się rozpocząć przesłuchiwanie świadków.
Obu oskarżonym grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Strzał w okolice serca
Do zdarzenia doszło w styczniu br. w Bieszczadach. Mieszkający w okolicach Baligrodu myśliwy powiadomił policję i straż leśną, że natknął się w lesie opodal Żernicy na czterech mężczyzn ściągających skórę z martwego wilka.
Sekcja zwierzęcia wykazała, że była to około dwuletnia wadera. Zginęła od strzału w okolice serca; odniosła rozległe obrażenia.
Jak się okazało, wśród mężczyzn byli mieszkańcy Śląska, którzy przyjechali zapolować na lisa i jenota. Był też podleśniczy leśnictwa Średnia Wieś z Nadleśnictwa Lesko.
Usłyszeli zarzuty
Prokurator znalazł dowody na kłusownictwo dwóch z czwórki obecnych na miejscu i skierował do leskiego sądu akt oskarżenia. Szymonowi G. zarzucił zabicie, w celu dokonania zaboru mienia, chronionego prawem zwierzęcia o wartości co najmniej ponad 2 tys. zł., "powodując tym zniszczenie w świecie zwierzęcym co wywołało istotną szkodę", a także zabór skóry i czaszki wilka.
Natomiast leśnika Mirosława W. prokurator oskarżył o pomocnictwo w kradzieży poprzez oskórowanie zwierzęcia i przewożenie jego skóry i tuszy samochodem, a później wyrzucenie do rowu, aby zatrzeć ślady przestępstwa.
Precedensowy proces
Sąd dopuścił przedstawiciela Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot do udziału w sprawie, „albowiem przemawia za tym ochrona interesu społecznego związanego ze środowiskiem naturalnym, ale też interes wymiaru sprawiedliwości”. Na rozprawie nie pojawił się natomiast przedstawiciel Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie. Proces jest precedensowy, ponieważ sprawy skłusowanych wilków, o ile wychodzą na jaw, z reguły kończą się umorzeniem z powodu niewykrycia sprawców. W tym przypadku oskarżeni stanęli przed sądem, bo świadek, także myśliwy, który przypadkowo natknął się na moment oskórowywania wilka, zawiadomił organy ścigania.
Autor: wini/gp / Źródło: PAP, Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock