Rafał Trzaskowski podjął bardzo odważną i dobrą decyzję w sprawie tak zwanej deklaracji LGBT+. Polacy wiedzą, że dzisiaj nie da się już straszyć gejami i lesbijkami - stwierdził w "Kropce nad i" TVN24 Robert Biedroń, lider partii Wiosna.
W połowie lutego prezydent stolicy Rafał Trzaskowski podpisał dokument "Warszawska polityka miejska na rzecz społeczności LGBT+" - tzw. deklarację LGBT.
Podczas sobotniej konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Jasionce pod Rzeszowem prezes partii Jarosław Kaczyński powiedział, że przeciwnicy polityczni PiS "atakują naszą politykę społeczną i co gorsza atakują rodziny, atakują nawet dzieci". Mówił, że w niektórych miejscach w Polsce ma być zastosowana "pewna specyficzna socjotechnika".
"Kibicuję więc takim zmianom"
- Rafał Trzaskowski podjął bardzo odważną i dobrą decyzję. W Słupsku wprowadziłem - jako pierwsze miasto - Kartę różnorodności, rzetelną edukację seksualną - uwaga, będzie skandal - zgodną ze standardami WHO. Udało się nam przeprowadzić tę zmianę. Kibicuję więc takim zmianom - mówił w "Kropce nad i" Robert Biedroń, lider partii Wiosna i były prezydent Słupska. Przypomniał, że podobne zmiany wprowadzał w Gdańsku nieżyjący prezydent Paweł Adamowicz.
Zdaniem Biedronia, zmiany związane z równym traktowaniem przedstawicieli mniejszości seksualnych są "wykorzystywane politycznie". - Przez ostatnie 30 lat niewiele zrobiliśmy, żeby pewne rzeczy rozwiązać, wprowadzić związki partnerskie, żeby ludzi oswoić (z tym - red.) w ramach edukacji seksualnej - stwierdził.
- Sam byłem jednym z wnioskodawców w Sejmie takiego projektu (o związkach partnerskich, w tym osób tej samej płci - red.), ale upadł w Sejmie ostatniej kadencji. A szkoda, bo wtedy można było znaleźć taką większość. Brakowało tej odwagi Pawła Adamowicza posłom ówczesnej kadencji - ocenił. Dodał, że "może trzeba było wziąć przykład" z takich polityków jak Adamowicz.
Według Biedronia, sprawa tzw. karty LGBT+ otwiera inną ważną dyskusję, dotyczącą miejsca Kościoła w polskim społeczeństwie. - Kościół za długo próbował spowiadać Polki i Polaków. Może jest najwyższy czas, żebyśmy jako Polacy zaczęli spowiadać Kościół z jego grzechów, z grzechu pedofilii, z grzechu zaniechania, jeśli chodzi o stanie po stronie oprawców - zauważył.
"Księży w Polsce bardzo angażuje seks i wszystko co jest związane z naszą seksualnością"
Biskupi zaapelowali o wycofanie budzących ich wątpliwości rozwiązań w tak zwanej karcie LGBT. W wystosowanym w środę stanowisku Konferencji Episkopatu Polski stwierdzili, że zgodnie z Konstytucją RP "każdy ma prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed (…) demoralizacją".
Biedroń ocenił, że Kościół ma obsesję związaną ze wszystkim, co dotyczy seksu. - To jest bardzo dziwne, że księży w Polsce bardzo angażuje seks i wszystko, co jest związane z naszą seksualnością, a mniej absorbują inne tematy związane z biedą i bezdomnością - stwierdził.
Według byłego prezydenta Słupska, PiS "cynicznie wykorzystuje" sprawę karty LGBT, "wiedząc, że jest to taki fantom, który można wyciągnąć z szafy i straszyć ludzi gejami". Zadeklarował, że Wiosna wprowadzi rzetelną edukację seksualna, a nie taką, jaką dzieci dostają od księdza czy katechety.
- Polacy nie gęsi, swój rozum mają. Wiedzą, że dzisiaj nie da się już straszyć gejami i lesbijkami - ocenił Biedroń. Według niego, PiS mógł straszyć Polaków uchodźcami, ponieważ Polacy nie mieli szansy ich spotkać.
- Statystyczny Polak nie jest w stanie spotkać uchodźcę, ale gejów i lesbijki - łącznie ze mną - Polacy już znają. Wiedzą, że nie ma czego się bać, wiedzą, że ci ludzie żyją w społeczeństwie i mają różne zajęcia. (Kaczyński -red.) przelicytował to. Posunął się za daleko i przegra na tym - podkreślił.
- Oczywiście kibicuję przegranej Prawa i Sprawiedliwości, chociaż ubolewam, że dzisiaj Kaczyński może grać tą kartą. Gdyby politycy odpowiedzialnie mieli odwagę wprowadzić i edukację seksualną i związki partnerskie, to nie dałoby się dzisiaj straszyć mniejszościami - zauważył.
"Nie jesteśmy żadną konkurencją dla Koalicji Europejskiej"
Jak podała w środę "Gazeta Wyborcza", gdyby wybory do Parlamentu Europejskiego odbywały się dziś, Koalicja Europejska wygrałaby je osiągając 35 procent poparcia przed PiS z 33 procent, Wiosna Biedronia uzyskałaby 11 procent, a Kukiz'15 z 7 procent również przekroczyłyby próg wyborczy.
- Mówiłem od początku, że my nie jesteśmy żadną konkurencją dla Koalicji Europejskiej - powiedział w "Kropce nad i" Robert Biedroń. - To jest ważne, żeby iść obok siebie, bo nasze elektoraty na pewno nie są przeciwstawne, są inne - dodał.
- Dzięki Wiośnie mamy szansę nie tylko odsunąć Prawo i Sprawiedliwość od władzy, ale dodać energii polskiemu życiu politycznemu, wprowadzić nową jakość w polityce, nowe standardy - zaznaczył.
Autor: tmw//kg / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24