W okolicach torów w pobliżu miejscowości Dobrowoda (woj. podlaskie) funkcjonariusze Służby Ochrony Kolei znaleźli ciało młodego mężczyzny o wyglądzie - jak informuje prokurator - "odpowiadającym osobom z Bliskiego Wschodu". Nie żyje też migrant, który po nielegalnym przekroczeniu granicy zaczął uciekać przed służbami. Zmarł, gdy strażnicy graniczni czekali na karetkę.
Wcześniej krótką informację o znalezieniu ciała przy sieci trakcyjnej podała podlaska policja.
Doszło do tego w pobliżu miejscowości Dobrowoda w - położonym przy granicy z Białorusią - powiecie hajnowskim.
Policjanci pod nadzorem prokuratora prowadzą czynności w związku z odnalezieniem zwłok mężczyzny w rejonie miejscowości Dobrowoda w powiecie hajnowskim. Zgłoszenie otrzymaliśmy o godzinie 7 od patrolu funkcjonariuszy SOK. pic.twitter.com/UW9ZWkGN4d
— podlaska Policja (@podlaskaPolicja) October 23, 2023
Prokuratura bada, co się stało
Szef Prokuratury Rejonowej w Hajnówce Jan Andrejczuk informuje, że ciało zauważyli w okolicach torów kolejowych funkcjonariusze Służby Ochrony Kolei.
- Ustalono, że jest to mężczyzna o wyglądzie odpowiadającym osobom z Bliskiego Wschodu. Mężczyzna był rozebrany od pasa w górę. W okolicy było porozrzucane ubranie. W tej chwili trwają czynności, czyli oględziny miejsca znalezienia zwłok, oględziny zwłok. Szukane jest ubranie, jakieś dokumenty, telefony komórkowe, które pozwolą ustalić tożsamość tej osoby - mówi Andrejczuk.
Ze wstępnych informacji wynika, że mężczyzna miał ok. 20-30 lat. Prokuratura ocenia wstępnie, że przyczyną śmierci mężczyzny mogło być wychłodzenie organizmu. We wtorek ma się odbyć sekcja, która ma pomóc ustalić przyczynę zgonu.
Zostanie też wszczęte śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci (art. 155 kodeksu karnego), które będzie - zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami w tego typu sprawach - przekazane do prowadzenia Prokuraturze Okręgowej w Suwałkach.
Na widok służb miał zacząć uciekać. Zmarł w oczekiwaniu na karetkę
Jak podaje Prokuratura Rejonowa w Hajnówce, nie żyje też migrant - prawdopodobnie z Afryki - który w niedzielę próbował w rejonie Białowieży nielegalnie przekroczyć granicę.
- Zdarzenie miało miejsce w niedzielę rano po tym, gdy funkcjonariusze straży granicznej i wojska zatrzymali grupę migrantów, którzy przecięli pręty w zaporze na granicy polsko-białoruskiej i dostali się na terytorium Polski - informuje Andrejczuk.
Jeden z migrantów - jak informuje prokurator - na widok służb zaczął uciekać w kierunku bagna, przez które chciał dotrzeć do pobliskiej rzeki i przez rzekę dostać się na terytorium Polski. Mężczyzna został zatrzymany przez służby.
- Okazało się, że ta osoba była w bardzo złym stanie, dlatego wezwano karetkę pogotowia. Ale ponieważ zdarzenie miało miejsce przy murze granicznym i na takim terenie, gdzie dojazd był utrudniony - mogą się po nim poruszać samochody terenowe - osoba ta została umieszczona w samochodzie terenowym straży granicznej i była przewożona do Białowieży. Kiedy pojazd dotarł do Białowieży i oczekiwano na karetkę, osoba ta po kilku minutach zmarła - informuje Andrejczuk.
Zmarły to mężczyzna w wieku ok. 20 lat, nie znaleziono przy nim żadnych dokumentów potwierdzających tożsamość. Prokurator podkreślił, że mężczyzna był bardzo lekko ubrany - miał adidasy, spodnie i cienki sweter, nie miał kurtki.
Dokonano oględzin miejsca, w którym grupa migrantów przekroczyła granicę, a także sprawdzono pobliski teren. Andrejczuk dodał, że znaleziono tam kurtkę, w której znajdował się telefon komórkowy.
- Jeżeli to jest kurtka tego mężczyzny i uda się to powiązać, to byśmy byli w stanie ustalić tożsamość tej osoby - zaznacza prokurator.
Śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci
Sekcja ma być przeprowadzona we wtorek.
W sprawie będzie wszczęte śledztwo. Andrejczuk zaznacza, że będzie dotyczyło nieumyślnego spowodowania śmierci. Dodaje, że jeszcze nie wiadomo, która prokuratura będzie je prowadzić - powszechna czy wojskowa, bo w działaniach uczestniczyli pogranicznicy i żołnierze.
Podlaski Oddział Straży Granicznej potwierdza informację o śmierci mężczyzny. Nie podaje jednak żadnych szczegółów ze względu na prowadzone przez policję i prokuraturę czynności w tej sprawie.
Operacja "Śluza" - kryzys wywołany przez Łukaszenkę
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu ponad 29 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod płaszczykiem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja trwa.
Czytaj więcej w tvn24.pl: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock