- Trudno o bardziej ewidentne przyznanie się do tego, że ci panowie tam funkcjonowali - mówił we "Wstajesz i weekend" w TVN24 Bertold Kittel, autor materiału "Superwizjera" TVN, w którym wskazuje na możliwe powiązania prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia z krakowskimi przestępcami. Odniósł się w ten sposób do faktu, że z budynku kamienicy, w której funkcjonowały pokoje na godziny, zniknęły wszystkie informacje i tabliczki o prowadzonej działalności.
Dziennikarz "Superwizjera" TVN Bertold Kittel w swoim reportażu wskazał na wątpliwości dotyczące oświadczenia majątkowego obecnego prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia.
Wedle jego ustaleń, w kamienicy, którą Banaś wpisał do oświadczenia majątkowego, funkcjonował hotel na godziny. W sobotę wieczorem zniknęły wszystkie informacje i tabliczki o prowadzonej tam działalności. Strona internetowa firmy też przestała działać.
Wcześniej Banaś był ministrem finansów i szefem Krajowej Administracji Skarbowej. Objęcie każdej z tych funkcji wiąże się z drobiazgową kontrolą służb specjalnych i jest przeznaczone tylko dla osób o nieposzlakowanej opinii.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Pancerny Marian i pokoje na godziny". Reportaż "Superwizjera">
CZYTAJ WIĘCEJ: Kim jest prezes Najwyższej Izby Kontroli?>
"To jest po prostu nazwisko bandytów"
O reakcji na przedstawione w reportażu informacje Bertold Kittel mówił we "Wstajesz i weekend" w TVN24. Odniósł się do faktu, że w sobotę wieczorem z kamienicy zniknęły wszystkie informacje i tabliczki o prowadzonej tam działalności. Wskazywał, że nazwa hotelu, który funkcjonował w kamienicy przez kilka lat, pochodziła od nazwiska braci K., którzy są znanymi w Krakowie przestępcami, zajmującymi się w stolicy Małopolski prowadzeniem agencji towarzyskich.
- To jest po prostu nazwisko bandytów. Myślę, że chodziło o to, aby zakryć ten fakt - mówił dziennikarz, tłumacząc likwidację informacji o hotelu.
Stwierdził, że "trudno o bardziej ewidentne przyznanie się do tego, że ci panowie tam funkcjonowali".
"Ten gangster przekazywał mi wprost dyspozycję od prezesa Najwyższej Izby Kontroli"
Autor reportażu "Superwizjera" komentował także wydane w sobotę wieczorem oświadczenie Mariana Banasia w tej sprawie. Obecny prezes NIK-u stwierdza w nim, że łączenie jego osoby z działalnością przedstawioną w materiale jest "oszczerstwem i pomówieniem".
Kittel zauważył jednak, że Banaś nie odniósł się w nim do kwestii połączenia telefonicznego, jakie wykonał mężczyzna, który siedział w recepcji pensjonatu w momencie, kiedy dziennikarz chciał go zapytać o działalność gospodarczą bez paragonów. Był to właśnie jeden ze wspomnianych braci K. Mężczyzna nawiązał połączenie i - jak twierdził - rozmawiał z Banasiem.
- Nie zaprzeczył, że ten człowiek z recepcji do niego zadzwonił. Bylem w tym miejscu, byłem uczestnikiem tej sytuacji. Te emocje, które tam wtedy były, skłaniają mnie do wniosku, że to był telefon skierowany właśnie do niego - wskazywał w niedzielę Bertold Kittel.
- Uważam, że ten człowiek, który był wtedy w recepcji, ten gangster, przekazywał mi wprost dyspozycje od (obecnego - red.) prezesa Najwyższej Izby Kontroli - mówił. Zastrzegł jednocześnie, że jest to "jego wiara, ponieważ nie ma dostępu do billingu z tego telefonu".
Kittel podkreślił, że "powinno zostać natychmiast wyjaśnione, w sposób jednoznaczny, czy jest tak, że jeden z wysokich urzędników ma taką relacje z osobą z półświatka".
Oświadczenie Mariana Banasia
Po emisji programu prezes NIK poinformował PAP w oświadczeniu, że łączenie jego osoby z działalnością przedstawioną w materiale redaktora Bertolda Kittela jest "oszczerstwem i pomówieniem". "Nie zarządzałem pokazanym w materiale hotelem. Byłem właścicielem budynku, który na podstawie umowy zawartej zgodnie z prawem wynająłem innej osobie. Osoba ta prowadziła tam działalność hotelową. Obecnie nie jestem właścicielem tej nieruchomości" - podkreślił Banaś.
"Materiał odbieram jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia nie tylko mojej osoby, ale również kierowanych przeze mnie instytucji. W związku z nieprawdziwymi informacjami skieruję sprawę na drogę sądową" - zapowiedział prezes NIK.
Autor: mjz/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24