To odkrycie, to zbieg okoliczności - mówią przedstawiciele sanktuarium w Krzeszowie (woj. dolnośląskie). Jeden z pracowników miał wykopać tablicę informacyjną, gdy wbił w ziemię łopatę, natrafił na zardzewiały przedmiot. Na miejsce wezwano policję i saperów. Nie był to koniec odkryć.
- Natrafiłem na twardy metal. Odkopałem troszkę i zobaczyłem, że jest to część karabinu - mówi pan Krzysztof. I przyznaje, że odkrycie go zaskoczyło. - Tutaj było już kopane. Cały plac był. Zdziwiłem się, że takie coś tu leżało. No, ale jak widać, życie weryfikuje poglądy człowieka - śmieje się mężczyzna.
Skąd pod kościelnymi murami, tuż przy głównym wejściu do krzeszowskiej bazyliki, karabin sprzed kilkudziesięciu lat? - Na tym terenie większych walk nie było. Jednak, gdy wchodziła tu Armia Czerwona, niemieccy żołnierze porzucali broń i mundury. Prawdopodobnie to właśnie w ten sposób pozbyto się tego karabinu - mówi Jacek Trybuła, odpowiedzialny za marketing kompleksu Europejska Perła Baroku. Nadgryziony zębem czasu karabin mauser nie jest kompletny. Nie ma ani zamka, ani magazynka. - To, że dokonano tego znaleziska to zbieg okoliczności - uważa mężczyzna.
Granat 10 metrów dalej
Na miejsce wezwano policję. Następnie o pomoc w sprawdzeniu terenu poproszono saperów. Więcej karabinów nie znaleziono, ale 10 metrów dalej odkryto granat. - Wykryliśmy granat ręczny przeciwpiechotny produkcji radzieckiej. Nie posiadał zapalnika. Miał zabezpieczenie transportowe - poinformował st. chor. sztab. Radosław Mazur, dowódca patrolu rozminowywania 23. Pułku Artylerii z Bolesławca. I podkreślił: wszystkie znaleziska z okresu drugiej wojny światowej są niebezpieczne. Saperzy stwierdzili, że na terenie sanktuarium nie ma zagrożenia. Teren uznali za bezpieczny.
Przedstawiciele sanktuarium chcieliby, by karabin w przyszłości był częścią ekspozycji w tutejszym muzeum.
Militaria z czasów II wojny światowej znaleziono w Krzeszowie:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | A. Pawlukiewicz