- Kiedy rozmawiam z osobami z niepełnosprawnościami, to bardzo często okazuje się, że to nie choroba ich najbardziej boli. Najbardziej boli ich to, że są ciągle traktowani w naszym kraju jak kosmici - powiedziała w "Faktach po Faktach" Anna Dymna, aktorka i szefowa Fundacji Mimo Wszystko, której głównym celem jest pomoc dorosłym osobom niepełnosprawnym intelektualnie.
W niedzielę mija 26. dzień prowadzonego w Sejmie protestu opiekunów osób niepełnosprawnych, którzy domagają się przyznania dodatku w wysokości 500 złotych miesięcznie.
Mimo spotkań z minister pracy i polityki społecznej Elżbietą Rafalską, prezydentem Andrzejem Dudą czy premierem Mateuszem Morawieckim, do tej pory nie udało się osiągnąć kompromisu.
"Te osoby ciągle są w takiej samej, okrutnej sytuacji"
O swoich doświadczeniach dotyczących pracy z osobami niepełnosprawnymi i ich potrzebach mówiła w "Faktach po Faktach" Anna Dymna, szefowa Fundacji Mimo Wszystko.
- Być może przez przypadek los tak zrządził, że od 15 lat w zwyczajny sposób, jako zwyczajny człowiek, poznaję dramatyczne życie ludzi z różnymi niepełnosprawnościami, nie tylko z niepełnosprawnością intelektualną. Fundację założyłam dlatego, że jak poznałam losy niektórych ludzi niepełnosprawnych i ich opiekunów, to zrodził się we mnie bunt, że to nie powinno tak być - tłumaczyła.
- Zmieniają się rządy, władza, zmienia się punkt patrzenia, a te osoby ciągle są w takiej samej, okrutnej sytuacji - podkreśliła.
"To jest taki sam człowiek, jak my"
Jej zdaniem, "wiele słów już padło przez te 25 dni protestu".
- Ale przecież cztery lata temu (podczas protestu opiekunów osób niepełnosprawnych z 2014 roku - red.) padały dokładnie te same słowa - powiedziała.
- Ta sama dziwna walka się odbywała, w której to walce cierpienie tych ludzi zamieniało się w jakiś dziwny kamień, którym się tylko przeciwnicy (polityczni - red.) bili. A te ich problemy nie zostały rozwiązane - kontynuowała.
Według niej, w Polsce "brakuje kogoś, kto by uświadomił społeczeństwu, że człowiek z niepełnosprawnością to jest taki sam człowiek jak my".
- Że on czuje, że on cierpi, że on ma ambicje, że on chce żyć, on chce się cieszyć życiem - wyliczała.
"Są ciągle traktowani jak kosmici"
- Kiedy z nimi rozmawiam, to bardzo często okazuje się, że to nie choroba ich najbardziej boli. Najbardziej boli ich to, że są ciągle traktowani w naszym kraju jak kosmici, jak ludzie niepotrzebni, jak ludzie, którzy przeszkadzają - mówiła.
Jak podkreśliła, "dlatego taki protest jest bardzo ważny".
- Ten protest mówi: ludzie, zbliżmy się do siebie, traktujmy się normalnie - dodała. Jak dodała, osobiście zna takie osoby jak protestujący w Sejmie Jakub Hartwich czy Adrian Glinka i "to są inteligentni, fantastyczni mężczyźni".
Jak oceniła, są oni ze swoimi matkami w Sejmie, "bo tam chcą być".
- A trochę się o nich mówi jak o rzeczy, że matki się nad nimi znęcają i tam ich trzymają. Przecież oni mają własną wolę - podkreśliła.
"To jest największe upokorzenie"
Dymna skomentowała także propozycję, by przekazywać niepełnosprawnym 500 złotych w formie rzeczowej.
- To jest największe upokorzenie. Każda osoba jest inną planetą, każda osoba niepełnosprawna inaczej cierpi - stwierdziła. Jej zdaniem, "to, co się tam dzieje (w Sejmie - red.) to jest krzyk".
- To jest symboliczny krzyk o godność i godne życie. I naprawdę tak jest - dodała.
Jak mówiła, aby rozwiązać tę sytuację, "trzeba spokojnej rozmowy".
- To nie może być na żadnej płaszczyźnie walki politycznej, a niestety tak jest. Ile padło niepotrzebnych, okrutnych, bolesnych słów? - mówiła.
"Jesteście bohaterkami"
Aktorka zwróciła się również bezpośrednio do protestujących mówiąc, że ma nadzieję, iż "to się dobrze skończy".
- Mam nadzieję, że to się dobrze skończy, że ten łyk wody teraz dostaniecie. A potem będą poważne rozmowy na ten temat, co zrobić żebyście mogli godnie żyć, żebyście nie musieli walczyć o wszystko codziennie, żeby każdy krok dla was to nie było zdobywanie Kilimandżaro. Żebyście mogli żyć tak jak my, razem z nami - powiedziała.
Odniosła się również do postawy protestujących w Sejmie matek.
- Jesteście naprawdę bohaterkami, że to mówicie, że nam coś uświadamiacie wszystkim - podkreśliła.
Postulaty
Protest opiekunów osób niepełnosprawnych oraz ich podopiecznych trwa od 18 kwietnia. Od początku zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też rehabilitacyjnym dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 zł miesięcznie.
W odpowiedzi na postulaty protestujących podniesiono rentę socjalną do 100 procent kwoty najniższej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Renta wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł. Uchwalono też ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych oraz wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Protestujący podkreślają jednak, że nie oczekują świadczeń rzeczowych, ale dodatku wypłacanego w gotówce.
Uczestnicy protestu zapowiedzieli, że pozostaną w Sejmie aż do momentu realizacji ich wszystkich postulatów.
Autor: JZ//kg / Źródło: tvn24