Przychodzi taki okres w życiu młodego człowieka, kiedy rodzic przestaje być osobą pierwszego kontaktu w sprawach intymnych - wskazywała Aleksandra Dulas, socjolożka, edukatorka seksualna, prezeska fundacji Spunk. Dlatego - jak mówiła - "edukacja seksualna w szkole byłaby świetnym rozwiązaniem".
W połowie lutego prezydent stolicy Rafał Trzaskowski podpisał dokument "Warszawska polityka miejska na rzecz społeczności LGBT+" - tzw. deklarację LGBT.
Podczas konwencji PiS w Jasionce pod Rzeszowem 9 marca prezes partii Jarosław Kaczyński mówił, że w niektórych miejscach w Polsce ma być zastosowana, a w niektórych miejscach już właściwie jest stosowana "pewna specyficzna socjotechnika", w której centrum "jest bardzo wczesna seksualizacja dzieci", która "ma się zacząć w okresie 0-4, czyli od urodzenia do czwartego roku życia".
"Edukacja w szkole byłaby świetnym rozwiązaniem"
Jak mówiła w "Faktach po Faktach" edukatorka seksualna Aleksandra Dulas, do jej fundacji zgłasza się wiele młodych osób. - Głównie dziewczyny dzwonią, piszą, pytają o miesiączkę, czy powinny już ją mieć, czy to normalne, że mają ją nieregularną, o to, czy jakieś dziwne upławy z pochwy to norma czy nie. Czasami mam dziewczyny, które nigdy nie współżyły, a martwią się, że są w ciąży, bo przytulały się do swojego chłopaka - wyliczała. Przyznała, że sama "czasem jest przerażona". - Na forach internetowych mogą dowiedzieć się takich dziwności. To wszystko je deprymuje, straszy, nie wiedzą, boją się. Bardzo dobrze, gdyby miały kogo zapytać, ale problem polega na tym, że nie mają - wskazywała.
W jej ocenie "edukacja seksualna w szkole byłaby świetnym rozwiązaniem". - Przychodzi taki okres w życiu młodego człowieka, kiedy rodzic przestaje być osobą pierwszego kontaktu w sprawach intymnych. Nastolatek niechętnie opowiada o tym swoim rodzicom, to jest naturalne. Są też takie dzieciaki, które po prostu nie mają do kogo się zwrócić, bo rodzice nie chcą, nie umieją z nimi rozmawiać, albo ich po prostu w pobliżu nie ma, ktoś inny wychowuje dzieci - wyliczała.
- Okazuje się, że rodzina nie spełnia roli informacyjnej w tym zakresie - zaznaczyła.
"Nasze dzieci spotykają się z seksualizacją codziennie"
Ekspertka apelowała, aby "zastanowić się, co to jest seksualizacja". - Nasze dzieci spotykają się z seksualizacją codziennie. Kiedy? W internecie, kiedy oglądają teledyski, w gazetach, na bilbordach - wyliczała. - A standardy WHO (do których odnosi się deklaracja LGBT - red.) to nie jest seksualizacja, to rzetelna edukacja. Dobrze przygotowane na podstawie tego, jak rozwijają się dzieci, na podstawie tego, co jest normą rozwojową. Takie wytyczne, co dziecko, w którym momencie życia wiedzieć powinno - wyjaśniła.
"Edukacja seksualna to jest nic innego niż edukacja zdrowotna"
Zaznaczyła, że "to, jak dziecko będzie postrzegać swoje ciało w wieku dwóch czy czterech lat, będzie miało duży wpływ na to, jak będzie postrzegać swoje ciało, kiedy będzie dorastać i kiedy będzie dorosłą osobą". - Widzimy dzisiaj nastolatki, które mają duże problemy związane z tym, że nie radzą sobie z wysokimi standardami, które stawia nam popkultura w zakresie cielesności. Jeśli nie nauczymy młodych ludzi, że akceptacja ciała to bardzo ważna rzecz, że to ciało jest fajne, że ma służyć naszej przyjemności, radości, poznawaniu świata, to nadal będziemy mieli szpitale przepełnione dzieciakami, które mają depresję, podejmują próby samobójcze - wskazała Dulas.
Podkreśliła, że "każde dziecko i każdy człowiek ma prawo do edukacji o swoim zdrowiu", a "edukacja seksualna to jest nic innego niż edukacja zdrowotna".
- Mamy prawo wiedzieć, jak się rozwijamy, jak rozwija się nasze ciało, jak przebiegają nasze emocje, jak bezpiecznie wchodzić w relacje. To wszystko jest nam potrzebne, żeby być zdrowym - podkreśliła socjolożka.
Autor: ads//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24