Ekipa poszukująca w Wałbrzychu pociągu z czasów II wojny światowej dziś miała rozpocząć wiercenia. Poszukiwacze chcą sprawdzić miejsce, w którym do tej pory nie kopano. To prawdopodobnie ostatnia szansa na potwierdzenie, że istnieje zasypany tunel kolejowy, w którym może być ukryty niemiecki pociąg pancerny. Plany eksploratorów szybko pokrzyżowała jednak pogoda. Wiertnica ugrzęzła. Na razie jest zbyt mokro na prowadzenie prac.
Prace poszukiwawcze prowadzone są w okolicach 65. kilometra linii kolejowej Wrocław-Wałbrzych przez firmę XYZ należącą do Piotra Kopera i Andreasa Richtera, którzy w sierpniu ubiegłego roku zgłosili rzekome znalezisko. W poszukiwania zaangażowanych jest ponad 60 osób. To m.in. saperzy, chemicy, geolodzy i archeolodzy. Do tej pory sprawdzono dwa miejsca, nie znaleziono nic, co by świadczyło o obecności tunelu, w którym miał znajdować się niemiecki pociąg z II wojny światowej.
Lodowiec zmylił odkrywców
Eksploratorzy wykonali już m.in. dwa duże wykopy. Oba mają ponad sześć metrów głębokości i przecinają koronę nasypu kolejowego, aż do jego podstawy. W obu wykopach natrafiono na warstwę iłu. Początkowo wiązano z tym nadzieje, bo, jak twierdzili poszukiwacze, ten materiał Niemcy mieli wykorzystywać do ochrony obiektów – bunkrów i tuneli – przed bombardowaniami. Później jednak stwierdzono, że warstwa iłu to pozostałość po lodowcu. Warstwa iłu, zdaniem poszukiwaczy, na georadarach wyglądała jak strop tunelu.
W weekend trwały tylko prace porządkowe. W poniedziałek rozpoczęły się wiercenia w miejscu, gdzie do tej pory nie kopano. - Chcemy wykonać je kilka metrów od miejsca, gdzie powstał pierwszy wykop. Chodzi o obszar bliżej wiaduktu przy ulicy Uczniowskiej - mówił Andrzej Gaik, rzecznik ekipy poszukiwaczy.
To najbardziej interesujące odkrywców miejsce. Odwierty miały być robione do głębokości 20 metrów. Na miejsce sprowadzono specjalna wiertnicę. Ta jednak nie będzie mogła być użyta. Wszystko przez niedzielną ulewę. - Jest zbyt mokro na prowadzenie prac. Wiertnica ugrzęzła, czekamy aż będzie można ruszyć. Musimy poczekać aż ziemia wyschnie - przyznał w poniedziałkowy poranek Gaik. Kiedy prace zostaną wznowione, na razie nie wiadomo. Może się to stać w ciągu dwóch dni.
Wiercenia to najprawdopodobniej ostatnia szansa, by trafić na ślad tunelu i "złotego pociągu". Prace na 65. kilometrze trasy Wrocław-Wałbrzych miały się zakończyć w środę. Z powodu pogody mogą być jednak przedłużone do piątku
Prace prowadzone są od wtorku
Eksploratorzy spodziewali się wyników już w pierwszym tygodniu. Plan poszukiwań zakładał wykonanie trzech przekopów na długości około 100 metrów w odstępach 30-metrowych.
Aby rozpocząć poszukiwania tzw. złotego pociągu firma XYZ musiała uzyskać zgodę z kilku instytucji, m.in. od Lasów Państwowych, PKP PLK oraz Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Piotr Koper i Andreas Richter zgłosili odnalezienie tzw. złotego pociągu w sierpniu ubiegłego roku. Sprawa stała się bardzo głośna w Polsce i za granicą. Według niektórych mediów w okolicach Wałbrzycha miałby się znajdować ukryty pociąg z II wojny światowej. Podawano m.in., że może chodzić o legendarny zasypany pociąg ze złotem i kosztownościami, wywiezionymi pod koniec wojny z Wrocławia.
Były generalny konserwator zabytków, wiceminister kultury Piotr Żuchowski wyrażał w sierpniu ubiegłego roku przekonanie, że "złoty pociąg" istnieje "na ponad 99 procent". Jednak zdaniem części ekspertów "złoty pociąg" - przynajmniej z takim ładunkiem - to legenda.
W grudniu 2015 r. na zlecenie wałbrzyskiego magistratu nieinwazyjne badania terenu niezależnie od siebie przeprowadzili naukowcy z krakowskiej AGH oraz firma XYZ. W raporcie ekipy z AGH pokreślono, że na wskazanym terenie być może znajduje się zasypany tunel kolejowy, jednak pociągu tam nie ma. Z kolei firma XYZ w swoim raporcie wskazała, że w przebadanym gruncie występują anomalie, mogące świadczyć o tym, że pod ziemią jest skład kolejowy z czasów II wojny światowej.
"Złoty pociąg" ma znajdować się na terenie Wałbrzycha:
Autor: tam/gp / Źródło: PAP/TVN24 Wrocław