- Uważam, że w świadomości naszych słuchaczy i widzów zlewają się zbrodnie islamistów ze 'zbrodniami' Sikorskiego - oświadczył w „Faktach po Faktach” Roman Giertych, komentując wzbudzającą kontrowersje wypowiedź marszałka Sejmu. - Nie bardzo wiadomo, kto bardziej zawinił, bo Sikorski „uśmiercił” siedmioro, a islamiści, jak się okazało, na szczęście tylko trzech - stwierdził.
Sikorski kilka godzin po zamachu w Tunisie w TVN24 powiedział, że z jego informacji wynika, że zginęło siedmioro Polaków oraz że prezydent ogłosi żałobę narodową.
W rzeczywistości islamiści zastrzelili trzech Polaków, a żałoby nie ogłoszono.
"Operacje polityczne"
- W głowie przeciętnego widza zleją się zbrodnie islamistów ze 'zbrodniami' Sikorskiego. I nie bardzo wiadomo, kto bardziej zawinił - stwierdził. - Żartuję z reakcji mediów i reakcji niektórych osób - wyjaśnił.
Jego zdanie, zamach był na tyle poważnym wydarzeniem, że "należy sobie darować wykorzystywanie określonych potknięć do prowadzenia operacji medialnych czy politycznych".
Giertych tłumaczył Sikorskiego, że ten podawał wówczas informacje "niepotwierdzone", więc ostateczny bilans ofiar mógł się zmienić.
Buzia na kłódkę?
Giertych przekonywał, że konsekwencją zamieszania wokół Sikorskiego będzie to, że "dziennikarze stracą rozmówcę do kwestii polityki zagranicznej". - Wydaje się, że Radosław Sikorski, jako jeden z najlepszych polskich ministrów spraw zagranicznych, dla dziennikarzy był interesującym rozmówcą, jeśli chodzi o tematy zagraniczne - powiedział. Były polityk przekonywał także, że polecenie prezydenta ws. opuszczenia flag do połowy masztu było "wyrażeniem żałoby narodowej". - Dotychczas tak było, że opuszczenie flagi do połowy (masztu - red.) było jednoznaczne z żałobą narodową. Ale prezydent jest jak papież, może wszystko - stwierdził.
Afera podsłuchowa? "Nie wzięła się znikąd"
Giertych odniósł się do afery podsłuchowej, której jednym z bohaterów był Radosław Sikorski. - W moim przekonaniu afera podsłuchowa nie wzięła się znikąd - stwierdził Giertych. Podkreślił, że nie wierzy, że kelnerzy zdecydowali się na nagrywanie gości restauracji, a potem na opublikowanie. - Do dzisiaj, mimo że minęło już 9 miesięcy, nie wiemy, kto to zrobił, nie wiemy, kto za tym stał i kto odpowiada za tę całą historię - stwierdził.
Były polityk określił mianem "skandalu" to, że w prokuraturze tzw. aferą podsłuchową zajmują się dwie osoby. - Od samego początku powinna być powołana grupa prokuratorów, grupa policji - wyjaśnił. Kolejnym "skandalem" według Giertycha są zarzuty wyłącznie dla nagrywających, a nie publikujących nagrania.
- Nie twierdzę, że przeciąganie śledztwa to są wpływy rosyjskie. Uważam natomiast, że Rosjanie mieli powody, żeby destabilizować rząd, uderzyć w Sikorskiego za to, co zrobił na Ukrainie - stwierdził. - Motyw jest oczywisty. Służby rosyjskie w Polsce bez przerwy działają. (...) Rosyjskie służby są najbardziej aktywne [w Polsce - red.]. To jest pewnik - ocenił.
"Będę głosował na Bronisława Komorowskiego"
Giertych był także pytany o majowe wybory prezydenckie. Zadeklarował, że "będzie głosował na Bronisława Komorowskiego". Dodał jednak, że spodziewa się drugiej tury. Nie zdradził jednak, którzy kandydaci mieliby się w niej zmierzyć.
Komentując sprawę SKOK-ów, Giertych stwierdził, że "sprawa jest bardzo poważna". Był pytany także o to, czy w wyjaśnieniu sprawy pomogłaby sejmowa komisja śledcza. - Skoro jest tyle śledztw, nie widziałbym nic przeciwko - oświadczył.
Autor: pk/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24