Jarosław Kaczyński postanowił napisać historię Polski od nowa - stwierdził w "Faktach po Faktach" były prezydent Bronisław Komorowski. Jego zdaniem szef PiS z jakichś powodów "nienawidzi" daty 4 czerwca 1989 r. i nie szanuje ówczesnych działaczy opozycyjnych, bo chce "samemu wleźć na cokół polskiej historii i się na nim panoszyć".
Komorowski żałuje, że prezydent Andrzej Duda zrezygnował z obchodzenia rocznicy pierwszych częściowo wolnych wyborów. - Chyba jest tak przyspawany do sposobu myślenia prezesa Kaczyńskiego, który z różnych powodów tej daty nienawidzi, bo postanowił napisać historię Polski od nowa - stwierdził.
Wyjaśnił, że wypowiedzi prezesa PiS o tym, że dopiero po wygranych przez PiS wyborach Polska stała się suwerenna i wolna, albo że dopiero teraz jest armia polska, świadczą "z jednej strony o odmętach szaleństwa, a z drugiej strony są fragmentami jakiegoś cynicznego planu". Komorowski stwierdził, że Kaczyński chce wymazać z historii Polski i pozbawić dokonań całą konkurencję.
- To, co się robi z byłymi prezydentami, czyli opluwanie ich na wszelkie sposoby; to, co się robi z konkurentami politycznymi, chcąc ich wygumkować z historii. [Wszystko - red.] po to, żeby samemu wleźć na cokół polskiej historii i się na nim panoszyć, w znacznej mierze kompletnie bezprawnie - powiedział Komorowski.
Komorowski: PiS miał prezydenta, ministrów, posłów. Wszyscy brali pensje od wolnej ojczyzny
Zdaniem Komorowskiego, PiS podejmuje kolejną próbę "oplucia" ważnego wydarzenia, by "samemu na tym tle wyglądać". Podkreślił, że wszystkie formacje polityczne brały udział w demokratycznych przemianach. - PiS rządził jako formacja chyba ze trzy razy, więc do kogo te pretensje. Mieli swojego prezydenta, swoich premierów, ministrów, senatorów, posłów. Wszyscy brali pensje od wolnej ojczyzny, a na końcu na nią plują i mówią, że nie była wolna, nie była suwerenna - stwierdził.
Komorowski pytany o słowa Kaczyńskiego o rebelii, stwierdził, że prezes PiS "słynie z tego rodzaju niesłychanie brutalnych i nieładnych określeń używanych w stosunku do przeciwników politycznych". - Dzisiaj tego rodzaju słowa, inwektywy w ustach lidera partii rządzącej w stosunku do demonstracji pokojowej opozycji świadczą o zdziczeniu obyczajów i smucą - podkreślił.
Stwierdził, że władze w czasach PRL określały jego ojca mianem "zaplutego karła reakcji", potem jego samego "warchołem" i "ekstremą". - Przeróżnych określeń używano na rzecz znieważenia opozycji demokratycznej - wyjaśnił.
I dodał: - Był zapluty karzeł reakcji, był warchoł i ekstrema, może być także i rebelia, proszę bardzo. Niech jeszcze Jarosław Kaczyński wymyśli dziesięć tego rodzaju obraźliwych terminów, obraźliwych słów, no to może się doczeka tego, że Polacy w końcu będą mieli dosyć.
Komorowski: w Warszawie brakowało Schetyny
Komorowski powiedział, że w Warszawie brakowało szefa PO Grzegorza Schetyny, który w sobotę był w Legnicy. - Wydaje mi się, że byłoby dużo lepiej, gdyby zaznaczył swój dystans i [pokazał - red.] że nie ulega małostkowości i pokazał się tu, w Warszawie - stwierdził Komorowski. - O ile słyszałem, to pan Mateusz Kijowski nawet użył słowa "przepraszam", więc warto na słowo "przepraszam" odpowiedzieć "ja również, dogadajmy się, współpracujmy razem".
Lider KOD przeprosił Schetynę za stwierdzenie, że Platforma Obywatelska "oderwała się od rzeczywistości".
Autor: pk/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24