Pamiętam, jak przeczytałem o tych caracalach, o tym, że polski rząd zamierza je kupić, to mi włosy stanęły dęba - opowiada w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" szef podkomisji smoleńskiej przy MON Wacław Berczyński.
Berczyński w rozmowie z "DGP" mówi o swojej współpracy z Ministerstwem Obrony Narodowej. - Nie wiem, czy pani wie, ale to ja wykończyłem caracale. Znam się na tym, znam się na śmigłowcach, znam się na lotnictwie - wyjaśnia szef podkomisji smoleńskiej.
- Pamiętam, jak przeczytałem o tych caracalach, o tym, że polski rząd zamierza je kupić, to mi włosy stanęły dęba. Markowi Pyzie w piśmie "wSieci" powiedziałem, że to jest przekręt, że Polska nie może tak strasznie przepłacać – i się zaczęło. To był kwiecień 2015 r., jeszcze rządziła PO. Potem wybory wygrał PiS, ministrem obrony został Antoni Macierewicz, który powiedział: bądź moim pełnomocnikiem w sprawie śmigłowców. I tak, krok po kroku, zaproponowano mi, bym włączył się w pracę w WZL w Łodzi, w których powstają właśnie helikoptery. I powiem pani, że z przyjemnością się zgodziłem - opowiada Berczyński.
Szef podkomisji zapytany o to, jaką rolę pełni w spółce, odpowiedział, że "formalnie został wybrany na prezesa rady nadzorczej" i przyznaje, że otrzymuje za pełnienie tej funkcji 3 tys. zł. - Nie jestem papierowym prezesem. I zaręczam pani, że nie robię tego dla pieniędzy. W Boeingu zarabiałem 100 dolarów za godzinę, więc w zasadzie nie ma o czym mówić. Kilka lat temu w Stanach przeszedłem na emeryturę - wyjaśnia w rozmowie z gazetą.
Wywiad z Wacławem Berczyńskim komentują politycy.
"Nie jestem do końca pewny, czy był zamach"
Prowadzona przez Berczyńskiego podkomisja smoleńska zaprezentowała w poniedziałek film, w którym padają insynuacje, że na pokładzie prezydenckiego tupolewa był wybuch. Jej szef unika jednak deklaracji, czy uważa, że 10 kwietnia 2010 roku doszło do zamachu.
- Bardzo pilnuję tego, by mówić, że nie jestem do końca pewny, czy był zamach, ale jednak bardzo wiele rzeczy na to wskazuje - powiedział w wywiadzie. - Blisko 100 procent (pewności - red.), że samolot rozpadł się w powietrzu, a nie na skutek uderzenia w brzozę. Nie! Mam 100 procent pewności, ze rozpadł się w powietrzu - dodaje Berczyński.
Spotkanie w sprawie katastrofy
- W maju, w Wojskowej Akademii Technicznej, będzie zorganizowane spotkanie dotyczące katastrofy smoleńskiej - powiedział Berczyński, spytany, czy jest możliwość, by spotkał się z Maciejem Laskiem, członkiem państwowej komisji, która w latach 2010-11 badała katastrofę smoleńską.
Pytany, czy dopilnuje, by na spotkanie na WAT zostali zaproszeni Miller i Lasek oraz kilku innych członków tamtej komisji, Berczyński odpowiedział, że gospodarzem spotkania będzie rektor WAT.
- Kilka lat temu była konferencja na UKSW, na którą zostali zaproszeni ówczesny szef MSW Jerzy Miller i jego ludzie. Nie przyszli. Chciałem rozmawiać. Proszę pamiętać, że wtedy PiS był w opozycji - opowiadał w rozmowie z "DGP".
Kim jest Berczyński?
Autorka wywiadu przypomniała Berczyńskiemu, że należał do PZPR. - No to co? W PZPR było 3,5 mln ludzi - odpowiada szef podkomisji. - Pan był w egzekutywie - nie ustępuje dziennikarka.
- Przez bardzo krótki okres. Po to, żeby rozbijać to od wewnątrz, bo wtedy byłem też szefem Solidarności w moim instytucie - tłumaczy.
Podkomisja, którą kieruje Berczyński, działa od lutego 2016 roku. W poniedziałek, w siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej, zaprezentowała 42-minutowy film z nagranym komentarzem lektora, zawierający hipotezy podkomisji. Stwierdzono w nim m.in. że polski Tu-154M w Smoleńsku został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą.
Hipotezy te spotkały się z falą krytyki ze strony zarówno członków komisji Jerzego Millera, która pierwotnie badała przyczyny katastrofy smoleńskiej, jak i naukowców oraz publicystów specjalizujących się w tematyce lotniczej.
Autor: azb/gry/jb / Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24