- Taki wypadek miał raz miejsce, blisko rok temu i nigdy więcej się nie powtórzył - tak mówił Antoni Macierewicz, reagując na krytyczne uwagi związane z tym, że żołnierze oddają nadmierne honory jego współpracownikowi Bartłomiejowi Misiewiczowi. Okazuje się jednak, że nie był to jednorazowy incydent.
Jak pokazuje opublikowany ostatnio film i zdjęcia, do podobnej sytuacji doszło 17 maja 2016 roku. Rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz pojawił się wówczas na święcie 1. Batalionu Czołgów im. płk. Józefa Koczwary, który stacjonuje w Żurawicy i jest częścią 21. Brygady Strzelców Podhalańskich. Częścią wydarzenia był oficjalny apel, na którego początku rzecznik MON został uhonorowany salutem przez oficera meldującego gotowość pododdziałów do przeglądu.
Co więcej Misiewicz, jest tytułowany "ministrem", zarówno przez osobę zapowiadającą, jak i przez zgromadzonych na placu apelowym żołnierzy. Na wypowiedziane przez Misiewicza "Czołem żołnierze!" odpowiadają gromkim "Czołem panie ministrze!".
Miało być tylko raz
W pierwszym tygodniu lutego prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że Misiewicz to "wizerunkowy problem" dla PiS i rządu. - Skoro wciąż staje się bohaterem mediów, to nie ma w tym nic dobrego i wierzę, że minister Macierewicz tę sprawę załatwi. (...) Na to, by oficerowie meldowali się temu młodemu człowiekowi czy tytułowali go ministrem, nie może być zgody – mówił lider PiS w "Do Rzeczy".
W reakcji na te słowa szef MON zapewniał, że "absolutnie się zgadza" z prezesem swej partii, a oddanie honorów jego podwładnemu było jednorazowym incydentem. - Jest niedopuszczalne, żeby oficerowie wojska polskiego meldowali się komukolwiek poza ustalonymi prawnie osobami – mówił Antoni Macierewicz. - Takie wypadki nie mają miejsca. Taki wypadek miał raz miejsce, blisko rok temu i nigdy więcej się nie powtórzył. Podzielam opinię, że było to niedopuszczalne, naganne, tak zostało przeze mnie potraktowane – dodał minister. Co więcej stwierdził, że przywoływanie wydarzenia jednostkowego, sprzed roku, jakby miało miejsce obecnie i było "stale realizowaną nieprawidłowością", jest "niesolidnością". - - Trzeba się zastanowić, skąd taka koncentracja wysiłku prowokacyjno-dezinformacyjnego na tej (Misiewicza - red.) osobie - powiedział.
Było więcej razy
W swojej wypowiedzi z 6 lutego br. Macierewicz nie sprecyzował, który z przypadków meldowania się Misiewiczowi miał na myśli, mówiąc o jednorazowym incydencie.
Faktem jest, że nadmierne honorowanie rzecznika prasowego MON zauważono po raz pierwszy w sierpniu ubiegłego roku, kiedy pojawiły się nagrania pokazujące, jak podczas obchodów 96. rocznicy bitwy pod Sarnową Górą żołnierze przywitali Misiewicza okrzykiem "Czołem panie ministrze".
Potem pojawiały się inne udokumentowane przypadki, już nie tylko tytułowania ministrem, ale także salutowania. Na zdjęciu z 12 maja 2016 roku, którego to dnia rzecznik prasowy i zarazem szef gabinetu politycznego Macierewicza odwiedził 1. Grójecki Ośrodek Radiotechniczny, dowódca jednostki przywitał Misiewicza sprężystym salutem i meldunkiem, co uchwycił fotoreporter MON.
Tygodnik "Newsweek" w miniony weekend opublikował na swojej stronie nieoficjalne zdjęcie, na którym widać oficera z 9. Braniewskiej Brygady Kawalerii Pancernej, salutującego rzecznikowi prasowemu. Nie ma go w oficjalnej fotorelacji z owej wizyty, która miała miejsce 11 kwietnia 2016 roku. Na zdjęciach opublikowanych na stronie brygady widać Misiewicza między innymi ubranego w strój czołgisty i odbywającego przejażdżkę czołgiem PT-91. - To pierwsza jednostka, w której nie tylko zobaczyłem, ale też poczułem wojsko - miał skomentować współpracownik Macierewicza.
Regulamin Ogólny Sił Zbrojnych RP, którego najnowsza odsłona została przyjęta w 2013 roku stanowi, że - nie licząc przełożonych oraz starszych i równych stopniem - osoby, którym żołnierze powinni oddawać honory to prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, premier oraz minister obrony narodowej. Tym samym osobom mogą oddawać honory całe oddziały.
W internecie można znaleźć także zdjęcia z dwóch kolejnych uroczystości z udziałem Bartłomieja Misiewicza. Rzecznik MON był honorowany m.in. podczas zeszłorocznych obchodów Święta Konstytucji 3 Maja w województwie łódzkim.
Misiewiczowi salutowano także kilka dni później, 8 maja, podczas uroczystości, które odbyły się z okazji święta 34. Pułku Piechoty w Białej Podlaskiej.
"Sprawny, zdolny młody człowiek"
Pojawienie się nagrań z Żurawicy skomentowali też politycy w Sejmie. - To nie powinno się zdarzyć, to zła praktyka i mam nadzieję, że się nigdy nie powtórzy - skomentował informacje o najnowszym filmie Dominik Tarczyński z PiS. Bronił jednak Misiewicza. - Jest bardzo sprawnym, zdolnym, młodym człowiekiem, więc nie można go przekreślać i niszczyć jego życia. Wizerunek to jedno, a ciężka praca to drugie - stwierdził poseł.
- Wydaje się że ten serial z panem Misiewiczem powinien się wreszcie zakończyć, ale wydaje się że starsi panowie Macierewicz i Kaczyński maja jakąś słabość do tego młodego człowieka - mówił natomiast Rafał Grupiński z PO.
- Jeszcze tydzień temu mówił, że to wyjątkowy przypadek, a teraz pojawiają się kolejne nagrania - mówił natomiast o ministrze Macierewiczu Adam Szłapka z Nowoczesnej. - Czy pan minister wiedział o tym, czy nie wie co robi jego najbliższy współpracownik? Jak długo pan Misiewicz będzie się naigrywał z honoru żołnierzy? - pytał poseł.
O tym, że nadmierne honorowanie rzecznika resortu nie było pojedynczym przypadkiem - jak zapewniał Macierewicz - mówił w ubiegłym tygodniu w "Kropce nad i" TVN24 gen. Waldemar Skrzypczak. - Dezinformacją jest to, że Misiewicz odnosi się z godnością do żołnierzy. Z tego, co mi wiadomo, to były przynajmniej dwie takie sytuacje. Ja sądzę, ze w ciągu najbliższych dni ujawni się w mediach więcej takich zdarzeń. Moi koledzy mówią o dwóch, trzech lub nawet czterech - stwierdził były wojskowy. Gen. Skrzypczak wcześniej, po krytycznej wypowiedzi pod adresem Misiewicza, odszedł z Wojskowego Instytutu Techniki i Uzbrojenia.
Autor: mk//rzw//sk / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TV Żurawica