Skandal goni skandal. Jeszcze nie ucichły komentarze po fatalnym sędziowaniu meczu otwarcia, a drugiego dnia mistrzostw znów arbitrzy dali o sobie znać. Niestety, po raz kolejny w negatywnym kontekście. Błędy popełniał i Kolumbijczyk Wilmar Roldan, i Nicola Rizzoli. Paradoksalnie najlepiej zaprezentował się najmniej doświadczony sędzia z Wybrzeża Kości Słoniowej. Czy to początek końca starego systemu?
- Mogliśmy wygrać większą liczbą goli, ale nie było do tego warunków - stwierdził na konferencji prasowej trener Meksykanów Miguel Herrera. Ta wypowiedź zapewne trafi do kanonu tych najbardziej dyplomatycznych. Szkoleniowiec Azteków miał prawo być wczoraj wściekły na zachowanie rozjemcy spotkania z Kameruńczykami.
Młody, 32-letni arbiter nie uznał dwóch prawidłowo zdobytych bramek przez Giovaniego dos Santosa. Na usprawiedliwienie należy mu przypisać jedynie to, że dwa niesłuszne spalone zasygnalizował mu asystent.
Shocking decision again, Dos Santos\\\\\\\\\\\\\\\\\\' second goal called offside http://t.co/oqOPMxUn5c
— Football Vines (@FootballVines) June 13, 2014
Spryt Costy
Pomyłek nikt nie spodziewał się za to w drugim piątkowym meczu Hiszpanii z Holandią. Hit pierwszej kolejki grupowych spotkań, wielki rewanż za finał z 2010 roku, dwie wielkie reprezentacyjne marki, a więc i sędzia z wysokiej półki. Nicola Rizzoli. 42-latek prowadził już finał Ligi Europy, gwizdał też w finale Ligi Mistrzów rok temu w Londynie. Nie ustrzegł się jednak błędu przy pierwszej trudnej sytuacji.
Costa cheating for the penalty https://t.co/t2Clya4pgg
— ⚽️ El Loco Goose (@CrazyGoose) June 13, 2014
Diego Costa wpadł w pole karne zawodników Oranje, wziął na zamach de Vrija i spektakularnie upadł na murawę. Chyba nikt nie miał wątpliwości. Oczywisty rzut karny. Doświadczony sędzia powinien natomiast widzieć nieco więcej, przynajmniej połowę tego, co pokazują powtórki. A te obnażyły braki w obserwacji Rizzoliego. Zawodnik Atletico wykorzystując dynamikę wślizgu piłkarza Oranje dostawił swoją nogę na nogę de Vrija w późniejszej fazie wślizgu i zwyczajnie... "zanurkował". Dostał "jedenastkę", choć powinien chyba nawet wylecieć z boiska - za symulowanie i świadome nadepnięcie rywala.
Na mundialu sędziowie przegrywają z piłkarzami 0:2. Dwa bezczelnie wymuszone rzuty karne (Freda i Costy) i jak dotąd żadnej żółtej kartki za symulowanie. Na nic się zdają "prikazy", by surowiej karać piłkarskich oszustów. Wciąż pozostają sprytniejsi i wykorzystują niedoświadczenie i gapiostwo panów z gwizdkiem. Na jak długo?
Siatkówka dała przykład
Kłopoty z sędziami skończą się wraz z wprowadzeniem systemu weryfikacji poprzez powtórki wideo. To teza, którą postawiono dawno temu, ale trudno ją potwierdzić lub obalić nie próbując jej nawet sprawdzić. Szef FIFA bawi się w półśrodki - zaproponował technologię goal-line składającą się z czternastu kamer czujnie śledzących, czy piłka przekroczyła linię bramkową. Sęk w tym, że nowostka jest bezużyteczna w większości meczów, gdzie kontrowersyjnych podbramkowych sytuacji po prostu nie ma.
Zamiast tego spokojnie można wdrożyć powtórki, których futbol potrzebuje jak kania dżdżu. Dyscyplina staje się coraz szybsza, a przy tym nadal pozostaje w swojej tradycjonalnej formie, podczas gdy inne ewoluują w stronę techniki.
Siatkówka od tego roku zrobiła właśnie krok naprzód. Kapitan każdej z drużyn ma prawo do sprawdzenia decyzji sędziego poprzez poproszenie o wideoweryfikację w konkretnej sytuacji. Aby uniknąć opóźnień w grze, drużyny mogą poprosić o użycie challenge'a tylko w niektórych sytuacjach: czy piłka jest w boisku, czy na aucie, czy piłka miała kontakt z antenką, czy zawodnik dotknął siatki i czy stopa zagrywającego nie przekroczyła linii boiska.
System już od dawna istnieje w tenisie i, nie licząc absurdalnych kłótni z udziałem Lleytona Hewitta, nikt nie próbuje podważać analiz komputera. Tenisiści twierdzą, że challenge było najlepszą rewolucją w ich dyscyplinie od czasu startu produkcji rakiet z grafitu, dzięki czemu waga sprzętu spadła o ponad kilogram. Meczu bez wideoweryfikacji nie wyobrażają sobie na pewno hokeiści i futboliści amerykańscy. Najważniejsze w sporcie amatorskim jest uczestnictwo, w zawodowym - sprawiedliwość. A jej najwyraźniej panicznie boi się szefostwo FIFA. Dlaczego?
Autor: Tomasz Buczko / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP