- To był typ wesołka, lubił żartować... a miał się z czego cieszyć, bo wreszcie miał mieć wesele ze swoją Olą - opowiada tvn24.pl Joanna, znajoma rowerzysty, który tragicznie zginął w centrum Pabianic. Jeden ze ścigających go mężczyzn uderzył go w głowę, a Piotr wpadł na przejeżdżający autobus i zginął na miejscu.
Piotr pracował w Pabianicach (woj. łódzkie), ale swoje życie układał 10 km dalej, w miejscowości Róża.
- Zaczął budować tutaj dom. To fajny, porządny facet był - mówi tvn24.pl Anna Świstek, żona sołtysa Róży.
Pani Anna wciąż nie może uwierzyć w tragedię, do której doszło w środę.
- Przecież on miał całe życie przed sobą. Nie był stąd, ale szybko zdobył sympatię mieszkańców. Miał być ślub, a będzie pogrzeb - załamuje ręce nasza rozmówczyni.
Komendant ochotniczej straży pożarnej przyznaje, że wszystko było już umówione - 18 kwietnia w miejscowej remizie miało być wesele Piotrka i Oli.
- Zaliczka wpłacona, rezerwacja zaklepana. Strasznie to smutne - kiwa głową Tadeusz Chłodaś z ochotniczej straży pożarnej w Róży.
Horror w Pabianicach
Piotr zginął w środę około godz. 14. Prokuratorzy ustalili, że goniło go i wygrażało mu trzech mężczyzn w srebrnym samochodzie osobowym. Potem Piotr został wyprzedzony.
Sprawcy późniejszego dramatu czekali na niego przy krawędzi jezdni. Kiedy Piotr ich wymijał, został uderzony w głowę - na tyle mocno, że stracił równowagę i głową wybił szybę w przejeżdżającym obok autobusie. Rowerzysta zginął na miejscu, a sprawcy odjechali. W rękach policji na razie jest 19-latek, który tragicznego dnia kierował samochodem.
- Trudno w to wszystko w ogóle uwierzyć. Taki koszmar... a przecież Piotrek to był typ wesołka, ludzie go lubili. Cały czas żartował - opowiada tvn24.pl Joanna, przyjaciółka siostry dziewczyny, z którą w kwietniu Piotr miał się ożenić.
Joanna podkreśla, że narzeczona zmarłego jest w szoku po tym co się wydarzyło. - Boję się myśleć o tym, co musi przeżywać - podkreśla nasza rozmówczyni.
Odpowiedzą za zabójstwo?
Prokuratorzy prowadzą śledztwo w sprawie środowej tragedii. Śledczy nie chcą na razie przesądzać o ostatecznej kwalifikacji tego, co wydarzyło się w Pabianicach, ale nie wykluczają, że sprawcy śmierci 31-latka odpowiedzą za zabójstwo.
Prokurator Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury podkreślał w rozmowie z tvn24.pl, że ktoś, kto popycha człowieka pod koła samochodu, "musiał przewidywać skutek w postaci śmierci".
Jeszcze dzisiaj przez prokuratorów zostanie przesłuchany 19-latek, który kierował w środę srebrnym samochodem. W czwartek wieczorem sam zgłosił się na policję. Na razie nie wiadomo, czy i jakie usłyszy zarzuty.
Policja wciąż poszukuje jego dwóch pasażerów.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie naKontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź