Skutki polityczne wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych mogą być złe, bo to wyborcza wizyta i rozgrywanie spraw ponad głowami NATO i Unii Europejskiej – ocenił w środę w Katowicach jego kontrkandydat w wyborach prezydenckich Szymon Hołownia.
Niezależny kandydat na prezydenta Szymon Hołownia, komentując na spotkaniu w Katowicach środową wizytę prezydenta w Stanach Zjednoczonych nawiązał do planowanych rozmów na temat ewentualnej relokacji amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Niemczech do Polski.
- Skutki polityczne tej wizyty mogą być złe, dlatego że ta wizyta to jakieś rozgrywanie spraw dotyczących NATO, ale też Unii Europejskiej ponad głową NATO i ponad głową Unii Europejskiej, robienie z nas karty przetargowej - tego, że Donald Trump będzie mógł powiedzieć (kanclerz Niemiec) Angeli Merkel: słuchajcie, jak wy będziecie się źle zachowywać, to Duda wszystko weźmie i ja ich alokuję, nie ma problemu - to nie jest to opowieść o odpowiedzialnym prowadzeniu polityki zagranicznej. To nie jest czas i nie jest miejsce na tę wizytę, takie wizyty trzeba przygotowywać dużo bardziej merytorycznie, w dużo bardziej jasny sposób wyjaśniać, po co mają miejsce i co z tego mamy uzyskać - powiedział Szymon Hołownia podczas konferencji prasowej po spotkaniu ze swoimi sympatykami.
"To będzie oczywiście wyborcza wizyta"
Dodał, że spotkanie prezydentów Polski i Stanów Zjednoczonych to ważna rzecz, ale ma wątpliwości co do terminu spotkania. - To będzie oczywiście wyborcza wizyta, bo Andrzej Duda myśli, że przywiezie tu coś, co sprawi, że odbije się w sondażach po paśmie niepowodzeń, klęsk i złych pomysłów i że zyska 2-3 procent u swego elektoratu, a Donald Trump myśli, że kupi w ten sposób głosy Polonii, to jest więc ewidentny deal wyborczy, który tutaj ma miejsce - wskazał.
- Dzisiaj wieczorem dowiemy się na konferencji prasowej, co ma być przedmiotem tej 25-minutowej (rozmowy - red.) - bo na tyle został wyznaczony czas polskiemu prezydentowi na rozmowę w cztery oczy z prezydentem Trumpem - co będzie w tych 25 minutach uzgodnione - powiedział Hołownia.
- Jeśli sprawdzą się te pogłoski, że mamy mieć w Polsce relokowanych żołnierzy z Niemiec, to pytanie, ilu będzie tych żołnierzy, co na to NATO, jakiemu prawodawstwu będą podlegać ci żołnierze, ile my za to zapłacimy, bo Donald Trump oczekuje co najmniej połowy kosztów funkcjonowania od państw, gdzie wysyłane są czy stacjonują amerykańskie wojska; jeśli mamy kupić jakieś śmigłowce, to czy będzie offset, czy znowu nie będzie offsetu, jak przy F-35, a więc polski przemysł i polskie bezpieczeństwo mało na tym skorzysta? To jest cała lista pytań, na które nie znamy odpowiedzi - dodał.
- Jeżeli jesteś przywódcą dużego kraju, który poważnie myśli o swoim bezpieczeństwie, to nie pakujesz nas w opowieść o tym, że Donald Trump nas kocha, myśli o nas i pierwszą rzeczą, którą robi rano, to łapie swoją żonę Melanię za rękę i pyta: czy oni o mnie myślą i kiedy przyjedzie Andrzej, tak bardzo się stęskniłem, tylko liczy pieniądze, liczy żołnierzy, liczy potencjał, co my z tego będziemy mieli - mówił kandydat.
Przypomniał swój projekt pt. "Gospodarka na pokolenia" i dokument programowy "Klimat na zmianę", który opisuje, "jak szybko i w jak intensywny sposób" trzeba zacząć rozmawiać ze Śląskiem na temat wejścia w realia zamiany energetycznej, której Polska powinna dokonać.
"Powinniśmy jak najszybciej dołączyć do Zielonego Ładu"
- Polska stosuje politykę kunktatorską wobec europejskich projektów, mających zapewnić finansowanie projektów pomostowych, zmieniających strukturę miksu energetycznego. Powinniśmy jak najszybciej dołączyć do Zielonego Ładu, wyznaczyć sobie ambitne cele i chronić górników, nie kopalnie - powiedział Szymon Hołownia. Zapewnił, że z radością poprze projekt uznający śląską godkę za język mniejszości, opowiadając się jednocześnie przeciwko federalizacji Polski. Sprzeciwił się dyskryminowaniu mieszkańców woj. śląskiego w związku z dużą liczbą zakażeń koronawirusem.
Hołownia: dochodzimy do paradyktatury
Pytany przez jednego z symaptyków o to, co zrobi z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim po wygranych wyborach, Szymon Hołownia ocenił, że prezes rządzącej partii "zastąpił konstytucję, Trybunał Konstytucyjny, próbuje zastąpić Sąd Najwyższy, zastąpił prezydenta, zastąpił rząd, a sam pozostaje szeregowym posłem, a więc jest poza jakąkolwiek odpowiedzialnoscią za decyzje, które podejmuje".
- Stan jest taki, że dochodzimy do paradyktatury, a paradyktatura, czyli sytuacja, w której jedna osoba zaczyna decydować o wszystkim, nie jest rzeczą właściwą dla demokracji. A więc jeżeli odzyskamy prezydenta, to już będziemy mieli pierwszy bezpiecznik, który wszechwładzę prezesa ograniczy - powiedział Szymon Hołownia.
Zapewnił, że podpisze każdą dobrą ustawę PiS, ale nie będzie podpisywał z automatu nominacji i będzie zupełnie "inaczej grał" z Trybunałem Konstytucyjnym. - Jeżeli będą przechodziły kolejne ustawy demontujące system, będę je odsyłał do Sejmu (...) Pojawi się hamulec, bezpiecznik ustrojowy i to sprawi, że nie będą mogli się bardziej panoszyć. Później, po zatrzymaniu krwawienia ustrojowego należy przystąpić do zszycia rany i gojenia. To zrobimy za pomocą ustaw sanacyjnych, naprawiających wymiar sprawiedliwości, kwestie niezawisłości sędziowskiej, zamachy na samorządy - musimy to zrobić w granicach prawa. Jeśli będzie prezydent bezpartyjny, ta scena natychmiast się poprzewraca, będą wcześniejsze wybory, w których PiS nie uzyska większości, a Jarosław Kaczyński zostanie emerytowanym zbawcą Polski - podsumował.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Andrzej Grygiel