- Kobieta prostytuowała się, żeby go utrzymać. Ostatnio nawet wysłał ją do Niemiec, żeby zarobiła na jego nowe BMW - informują prokuratorzy, którzy zajmują się sprawą zatrzymanego 28-latka. Dramat Bułgarki miał według nich trwać kilka lat.
- Prowadzimy postępowanie przeciwko obywatelowi Bułgarii, który kilka lat temu zwerbował ze swojego kraju jedną z kobiet i przywiózł do Polski. Zamieszkali w Oleśnicy - informuje Małgorzata Klaus z prokuratury okręgowej we Wrocławiu.
I wtedy, według śledczych, miał zacząć się dramat kobiety. - Mężczyzna nakłonił ją i doprowadził do uprawiania prostytucji, z czego sam czerpał korzyści majątkowe - mówi Klaus.
20 zł na jedzenie i prezerwatywy
28-latek miał codziennie rano dowozić ją na pobocze jednej z głównych dróg w okolicy. Wracał po nią dopiero wieczorem.
- I od razu zabierał jej cały utarg. Zostawiał jedynie 20 zł. Za te pieniądze miała kupować sobie jedzenie i prezerwatywy - tłumaczy prokurator.
- Zarabiała nie tylko w Polsce. Ostatnio była też w Niemczech, gdzie miała zdobyć pieniądze na nowe BMW dla podejrzanego - mówi Klaus.
Sama zgłosiła się na policję
Mężczyzna według śledczych miał wykorzystywać to, że kobieta mówiła jedynie po bułgarsku, nie miała tu żadnych znajomych czy rodziny.
W końcu pokrzywdzona na policję zgłosiła się sama. - Przyszła na komisariat, była bosa i zakrwawiona. Powiedziała, że podejrzany ją pobił - tłumaczy rzeczniczka.
Mężczyzna nie przyznał się do winy. - Twierdził, że kobieta dobrowolnie uprawiała prostytucję i działała na własny rachunek. Tylko czasami przekazywała mu drobne kwoty, kiedy brakowało mu pieniędzy. Mówił, że utrzymywał się sam, zarabiając na bazarze i handlując ubraniami - tłumaczy Klaus.
28-latek został już tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Teraz grozi mu nawet 10 lat więzienia.
Autor: bieru/mz / Źródło: TVN24 Wroclaw
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24