Ze wstępnego sprawozdania, które mi przedstawiono, nie definiujemy jakichś poważnych błędów w przygotowaniu działań policji - oświadczył w poniedziałek szef Komendy Głównej Policji Jarosław Szymczyk. Odniósł się do policyjnej akcji w Wiszni Małej, w której zginął antyterrorysta.
Szef Komendy Głównej Policji Jarosław Szymczyk będzie gościem "Faktów po Faktach" w TVN24.
Jak mówił podczas konferencji prasowej we Wrocławiu nadinspektor Jarosław Szymczyk, policjanci podejmujący działania nie mieli informacji, że sprawcy posiadają broń palną, choć zakładali taką możliwość. Biorąc pod uwagę "doświadczenia z innych zdarzeń związane z włamaniami do bankomatów, gdzie stosowano między innymi materiały wybuchowe" - dowodzący akcją zdecydowali też "o konieczności użycia pododdziału antyterrorystycznego".
Dziennikarze dopytywali, czy użycie antyterrorystów będzie od teraz działaniem standardowym. Szef policji odparł, że "standardowym działaniem policji jest profesjonalne przygotowanie do każdej realizacji sprawy".
Nie widzieli potrzeby udziału snajperów
Dlaczego wśród uczestników akcji nie było snajpera? - W pododdziale antyterrorystycznym oczywiście dysponujemy funkcją snajperów, natomiast takiego założenia w tym wariancie działań nie było. Nie było snajpera przewidzianego do wykorzystania, tak zwanego strzelca specjalnego, ponieważ planujący te działania policjanci nie widzieli takiej potrzeby - tłumaczył Szymczyk.
- Jeżeli pojawi się nawet domniemane przypuszczenie, że sprawcy mogą stanowić zagrożenie dla interweniujących policjantów, zawsze będziemy podejmować adekwatne środki do tego zagrożenia - zapewnił komendant główny policji.
"Nie definiujemy poważnych błędów"
- Z tych wstępnych materiałów, które udało się zgromadzić i ze wstępnego sprawozdania, które mi przedstawiono, my nie definiujemy jakichś poważnych błędów w planowaniu i przygotowaniu tych działań - dodał.
Poinformował, że na miejscu działał zespół kontrolny z Komendy Głównej Policji. - Dzisiaj w oparciu o opinie funkcjonariuszy i kierownictwa Biura Operacji Antyterrorystycznych przygotowywany jest raport - podał szef KGP.
- Wszystko będzie badane w ramach prowadzonego postępowania przygotowawczego, które się toczy pod nadzorem prokuratury - powiedział.
Szymczyk pytany był, czy sprawcy używali broni z "większym kalibrem niż standardowy". - W tej chwili zebrany materiał dowodowy nie pozwala, żeby wypowiedzieć się, jakiego rodzaju była to amunicja - odparł komendant główny.
Policjanci początkowo bronili się zwykłym paralizatorem? Policja odpowiada
"Gazeta Wrocławska", opisując w poniedziałek akcję policji, stwierdziła, że podczas sobotniej strzelaniny w Wiszni Małej policjanci początkowo zwykłym paralizatorem elektrycznym bronili się przed bandytą strzelającym z kałasznikowa. Dopiero gdy jeden z antyterrorystów leżał już ciężko ranny, jego kolega odpowiedział ogniem - taką wersję przedstawia dziennik.
Policja w poniedziałek po południu wydała komunikat w związku z tą publikacją. Jak oświadczyła, funkcjonariusze "wykonali swoje zadanie zgodnie z taktyką prowadzenia tego typu akcji".
"Działania były dynamiczne, a wymiana ognia trwała bardzo krótko. Policjanci w obronie własnej natychmiast otworzyli ogień w odpowiedzi na ostrzał bandyty. Mając na uwadze bezpieczeństwo policjantów i skuteczność działań służb antyterrorystycznych, zwyczajowo nigdy ujawniamy szczegółowej taktyki działań takich pododdziałów" - czytamy w komunikacie.
Poinformowano też, że "trwają czynności procesowe oraz kompleksowa analiza przeprowadzonych przez funkcjonariuszy działań".
Seria z broni maszynowej
W sobotę po godzinie 23 dwóch mężczyzn próbowało włamać się do bankomatu w miejscowości Wisznia Mała. Na miejsce pojechały dwa zespoły antyterrorystów, w sumie 12 policjantów. Kiedy podchodzili do obiektu, jeden z bandytów otworzył ogień z broni maszynowej. Funkcjonariusze odpowiedzieli strzałami.
W strzelaninie zginął jeden z antyterrorystów, trzech zostało rannych. Oprócz policjanta zginął również napastnik, a jego wspólnika Jacka S. zatrzymano. Czekał w zaparkowanym obok samochodzie. Usłyszał zarzuty włamania do bankomatu i usiłowania kradzieży kilkudziesięciu tysięcy złotych. Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, złożył obszerne wyjaśnienia, w których jednak umniejsza swoją rolę w przestępstwie.
40-letni funkcjonariusz, który zginął, w policji pracował od 14 lat, a od 8 służył w samodzielnym pododdziale antyterrorystycznym we Wrocławiu. Osierocił dwójkę dzieci, w wieku 8 i 12 lat. Ze strony rządu popłynęły kondolencje, a także zapewnienia o przyznaniu pomocy rodzinie ofiary. Premier Beata Szydło zapowiedziała renty dla żony i dzieci zamordowanego policjanta.
Do strzelaniny doszło w Wiszni Małej:
Autor: KB//rzw / Źródło: PAP, TVN24