Są dni, kiedy jedną czy dwie osoby musimy operować z tego powodu - mówił we "Wstajesz i weekend" lekarz ortopedii Krzesimir Sieczych, opowiadając o wypadkach na hulajnogach. Jak dodał, poszkodowani doznają różnych urazów, "od najprostszych stłuczeń po złamania, skręcenia stawów". Zalecał, aby poruszający się hulajnogami mieli kaski na głowach, apelował także o zdrowy rozsądek i "zasadę ograniczonego zaufania".
Sieczych przyznał, że wypadki z udziałem elektrycznych hulajnóg wynikają przede wszystkim z nierozwagi ich użytkowników.
Mówił, że poruszający się hulajnogami często bagatelizują inne osoby, które nie są przyzwyczajone do tego, że bezszelestnie przemieszcza się tak szybki obiekt, przez co dochodzi między innymi do zderzeń.
Stwierdził także, że w Polsce nie ma przystosowanych dróg i ścieżek rowerowych dla hulajnóg.
"Są dni, kiedy jedną czy dwie osoby musimy operować z tego powodu"
Ortopeda wskazywał w niedzielnej rozmowie we "Wstajesz i weekend" w TVN24, że pacjenci, którym przytrafiają się wypadki na hulajnogach, zgłaszają się z różnego rodzaju urazami.
Jak powiedział, mają "od najprostszych stłuczeń poprzez złamania, skręcenia stawów". Dodał, że zdarzają się też urazy kolan, głowy, a najpoważniejsze przypadki trzeba operować. Według gościa TVN24 są dni, kiedy trzydzieści procent wszystkich pacjentów, którzy trafiają na ostry dyżur, to właśnie osoby po wypadkach na hulajnogach.
- Są dni, kiedy jedną czy dwie osoby musimy operować z tego powodu - podkreślił Sieczych.
Lekarz zalecał, aby poruszający się hulajnogami mieli kaski na głowach w czasie jazdy, apelował także o zdrowy rozsądek i "zasadę ograniczonego zaufania".
ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ Z KRZESIMIREM SIECZYCHEM:
Autor: mjz//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24