Antoni Macierewicz obawia się szpiegów żądających informacji publicznej. Konstanty Radziwiłł wolałby nie tracić czasu na wyjaśnianie obywatelom legend miejskich, a resort Jana Szyszki upomina się o prawa urzędników będących poetami. Takie wątpliwości zgłaszają ministrowie do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, oceniając projekt ustawy o jawności życia publicznego, przygotowany przez ministra-koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego.
Projekt ministra Kamińskiego likwiduje trzy ustawy: o lobbingu, antykorupcyjną i ustawę o dostępie do informacji publicznej, scalając je w jedną. Przeciwko rozwiązaniom Kamińskiego ostro zaprotestowały organizację stojące na straży przejrzystości działania władz. Krytykowały między innymi:
- zakładane w projekcie furtki umożliwiające odmowę udzielenia informacji obywatelom, na przykład z powodu "uporczywości wniosków";
- zbyt szeroki zakres obowiązku składania oświadczeń majątkowych obejmujący również urzędników stosunkowo niskiej rangi;
- obowiązek ujawniania źródeł zarobków nawet przez osoby prywatne, chcące zabrać głos w konsultacjach na temat aktów prawnych;
- zbyt krótki czas na konsultacje.
Część zastrzeżeń zastępca ministra Kamińskiego, Maciej Wąsik, uwzględnił i zapowiedział drugą turę konsultacji w tej sprawie. Zaplanowano ją na poniedziałek 27 listopada, na godzinę 11.
PRZYPOMINAMY! Zmiana miejsca konsultacji publicznych. 27 listopada zapraszamy do Centrum Dialogu Społecznego. Szczegóły na stronie @PremierRP. #Jawność @wasikmaciej https://t.co/kSXB0lcVun
— Stanisław Żaryn (@StZaryn) 22 listopada 2017
Rysa na rządowym monolicie
Ale autorzy projektu ustawy nazwanej "o jawności życia publicznego" mają kłopot nie tylko z oporem społecznym wobec proponowanych rozwiązań. Większym problemem dla Kamińskiego i jego współpracowników może okazać się niechęć pozostałych ministrów dla ustawy napisanej przez koordynatora służb specjalnych i jego współpracowników.
Szefowie resortów zgodnie krytykują objęcie obowiązkiem składania oświadczeń majątkowych szerokiej rzeszy urzędników. Niektórzy członkowie rządu nie chcą natomiast, aby oświadczenia majątkowe były publikowane w internecie. Co najwyżej - ich zdaniem - powinny być deponowane u odpowiednich służb.
Niektórym członkom rządu nie podobają się też planowane uregulowania dotyczące dostępu obywateli do informacji o tym, co robią urzędy. W odróżnieniu od społeczników część ministrów uważa, że obywatele chcą za dużo wiedzieć i trzeba to w jakimś stopniu ukrócić. Przy analizie opinii napisanych przez ministrów zwraca również uwagę postawa, którą można streścić słowami: "jawność tak, ale nie u nas".
Minister Kamiński będzie musiał stawić czoła przeciwnikom swojej ustawy na którymś z posiedzeń rządu. Kiedy to będzie - dokładnie nie wiadomo. Najpierw oficjalnie muszą zakończyć się konsultacje społeczne, a projekt musi zaakceptować też przez Komitet Stały Rady Ministrów.
MAGAZYN "CZARNO NA BIAŁYM". O CO CHODZI W PROJEKCIE USTAWY KAMIŃSKIEGO:
Zmiany dotyczące oświadczeń majątkowych
Wśród opinii dziewiętnaściorga ministrów, które przeanalizowaliśmy, nie ma ani jednej, która przyjmowałaby projekt Kamińskiego bez zastrzeżeń. Mniejsze lub większe uwagi do projektu wnosi szef każdego resortu. Niektórzy zaś poddają projekt ustawy o jawności życia publicznego otwartej krytyce.
Najczęściej krytykowany jest zbyt szeroki zdaniem części ministrów obowiązek składania i publikowania oświadczeń majątkowych.
"Takie instytucje jak CBA, ABW, AWW, SKW, Policja, Prokuratura i tym podobne posiadają narzędzia i możliwość dostępu do informacji pozwalających na skrupulatną ocenę stanu majątkowego obywatela. (...) Doszło do wypaczenia sensu oświadczeń o stanie majątkowym" - przekonuje w swojej opinii minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.
"Dane majątkowe osób pracujących w służbie dyplomatycznej są informacją niezwykle cenną dla wywiadów obcych służb i mogą zagrażać bezpieczeństwu dyplomatycznemu" - ostrzega z kolei szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski.
Z kolei kierownictwo resortu spraw wewnętrznych i administracji podważa sens umieszczania oświadczeń majątkowych w internecie. "Powszechny dostęp obywateli do oświadczeń majątkowych nie wpłynie na zmniejszenie zjawiska korupcji, bowiem to nie ogół obywateli jest zobowiązany do (...) do ścigania przestępstw korupcyjnych" - pisze do Mariusza Kamińskiego wiceminister Sebastian Chwałek.
Jednym z niewielu ministrów, którzy popierają szeroką lustrację majątkową urzędników, jest minister obrony. Z jednym zastrzeżeniem. Według Antoniego Macierewicza oświadczenia majątkowe pracowników jego resortu powinny być akurat tajne.
Jawność tak, byle nie u nas
Wśród opinii zgłoszonych przez ministrów da się zauważyć pewną charakterystyczną prawidłowość. O ile co do zasady popierają jawność i przejrzystość, o tyle, gdy mają one dotyczyć konkretnego resortu, to jego szef widzi palącą potrzebę częściowego lub całkowitego wyłączenia swojego urzędu z obowiązku jawności.
Najjaskrawszym przykładem takiej jest opinia ministra obrony narodowej.
"Idea jawności życia publicznego zasługuje na poparcie. Projektowana ustawa (...) jest wzmocnieniem transparentności polskiego państwa" - pisze Macierewicz, ale w dalszej części dokumentu dodaje, że jego resort powinien być wyłączony z obowiązku ujawniania oświadczeń majątkowych i zawieranych umów.
"Upublicznienie oświadczeń majątkowych na stronach BIP [Biuletynu Informacji Publicznej - przyp. red.] osób cywilnych zatrudnionych w resorcie obrony narodowej zagraża bezpieczeństwu państwa. (...) Ma walor informacyjny również w odniesieniu do służb wywiadowczych państw obcych" - uważa minister obrony.
Macierewicz twierdzi również, że obowiązek publikowania w internecie umów cywilnoprawnych w internecie nie powinien dotyczyć jego resortu. "Ministerstwo Obrony Narodowej proponuje dodanie przepisu w zakresie nieupubliczniania w Biuletynie Informacji Publicznej rejestru umów zawieranych w zakresie bezpieczeństwa i obronności państwa. Informacje na temat rejestru umów dotyczących działalności resortu obrony narodowej może być jedynie przekazywane do Szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego" - czytamy w stanowisku MON (składnia oryginalna).
Kolejne zastrzeżenie Macierewicza dotyczy zbyt szerokiego jego zdaniem dostępu do informacji publicznej. Minister obrony zwraca uwagę, że wiele informacji z różnych źródeł, połączenie ich i przeanalizowanie może być niebezpieczną pożywką dla agentów obcych służb.
"Projektodawca ustawy nie zauważył możliwości istnienia schematu: 'obywatel na usługach obcego wywiadu (...) kontra urząd starający się uchronić państwo przed wyciekiem wrażliwych informacji'. Stąd koniecznym jest zapewnienie możliwości ochrony danych, które na przykład w postaci zestawienia danych z różnych źródeł mogą prowadzić do wejścia w posiadanie danych mających status niejawnych lub wrażliwych" - dowodzi szef MON.
Dyplomacja i Temida jawności nie lubią
Podobnych argumentów używa minister Witold Waszczykowski. Szef MSZ źąda on wyłączenia z informacji publicznej korespondencji dyplomatycznej, której ewentualne ujawnienie, jego zdaniem, "naraża Polskę na różnego rodzaju prowokacje ze strony służb specjalnych obcych państw oraz na obniżenie prestiżu międzynarodowego Polski".
Do tego, że misja jego ministerstwa jest szczególna i szeroki dostęp obywateli do informacji o pracach resortu nie jest wskazany, przekonuje również wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.
"Mając na uwadze charakter i wagę zadań jakie wykonuje Minister Sprawiedliwości (...) należy zdecydowanie negatywnie ocenić nałożenie na Ministra Sprawiedliwości obowiązku udostępnienia w projektowanym rejestrze zawartych umów. (...) Udostępnianie zawartych umów (...) może stanowić przyczynek do błędnej interpretacji działań resortu" - przekonuje Warchoł w dokumencie wysłanym kancelarii premiera.
Radziwiłł nie chce tłumaczyć wpływu chemtrails na zdrowie
Minister zdrowia uważa, że zakres dostępu do informacji dotyczących prac jego resortu należy ograniczyć. Zwłaszcza jeżeli chodzi o szerszy niż obecnie dostęp do informacji przetworzonej.
"Może to prowadzić do dezorganizacji pracy urzędów przez masowe żądania (...) np. szczegółowych wyjaśnień tzw. legend miejskich lub tzw. chemtrails [smug pozostawianych na niebie przez samoloty - przyp. red.] czy szczegółowych wyjaśnień mechanizmu odporności zbiorowej i stosowania szczepionek" - przewiduje Konstanty Radziwiłł.
Z krytykowanego przez ministra Radziwiłła prawa do uzyskania informacji o chemtrails korzystał przed laty inny minister obecnego rządu - Jan Szyszko, szef resortu środowiska. W 2013 roku złożył w tej sprawie interpelację poselską, w której pytał o wpływ smug pozostawianych przez samoloty na zdrowie człowieka i stan środowiska. Otrzymał wtedy obszerną odpowiedź przygotowaną na podstawie informacji zebranych przez cztery ministerstwa i kilka urzędów niższego szczebla.
Minister zdrowia uważa jednak, że udzielanie odpowiedzi na pytania o chemtrails nie powinno zajmować jego resortu. Radziwiłł chciałby również wprowadzić możliwość odmowy udzielania informacji na tak zwane uporczywe wnioski.
Minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Maciej Wąsik zapowiedział, że wycofa się z zapisu o uporczywości, jednak minister zdrowia uważa, że to za mało, bo termin "uporczywość" zakłada w sobie powtarzalność, której Radziwiłł wolałby uniknąć. Chciałby mieć możliwość odmawiania udzielania informacji już na wstępie - za pierwszym razem, gdy przygotowanie informacji miałoby przysporzyć urzędowi zbyt wiele pracy. Radziwiłł uważa również, że tajne powinny być decyzje Ministerstwa Zdrowia przyznające refundacje lekom i innym wyrobom medycznym.
Jawność zaszkodzi energii odnawialnej i literaturze
Ministerstwu Energii nie podoba się obowiązek publikowania wszystkich umów cywilnoprawnych przez spółki skarbu państwa. Minister Krzysztof Tchórzewski uważa, że po wprowadzeniu takiego zapisu firmy prywatne nie będą chciały współpracować z podmiotami państwowymi. Jego zdaniem zahamuje to na przykład partnerstwo publiczno-prywatne w programie rozwoju energii odnawialnej.
Ministerstwo Środowiska negatywnie ocenia zaś inne przepisy zakazujące urzędnikom dorabiania po godzinach pracy. Przewiduje, że może na tym ucierpieć... polska literatura, gdyby na przykład urzędnik był jednocześnie poetą.
"Zakaz ten może również obejmować na przykład działalność literacką prowadzoną przez funkcjonariusza publicznego na rzecz spółki prawa handlowego" - zauważa wiceminister Andrzej Konieczny i uznaje ten zakaz za zbyt daleko idący.
Nie mają czasu, nie mają pracowników
Ministrom nie spodobało się również ekspresowe tempo prac nad projektowaną ustawą o jawności.
"Z uwagi na (...) bardzo krótki termin wyznaczony na zaopiniowanie resort obrony narodowej zastrzega sobie przekazanie bardziej szczegółowych uwag w późniejszym terminie" - brzmi ostatnie zdanie w opinii MON.
"Zwracamy się z uprzejmą prośbą o wyznaczanie adekwatnych terminów przeznaczonych na konsultację" - pisze z kolei wiceminister kultury Paweł Lewandowski.
Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł zauważa, że projekt ministra Kamińskiego powinien być poddany ocenie innych ministrów "w terminie umożliwiającym jego wnikliwą analizę". Negatywnie ocenia też nieprzekazane projektów do zaopiniowania środowiskom sędziowskim i organizacjom notariuszy.
Przy okazji analizy opinii ministrów o projekcie ustawy o jawności warto odnotować jeszcze jeden wątek przewijający się przez część dokumentów. Niektórzy ministrowie twierdzą, że po wejściu w życie obostrzeń dotyczących jawności majątkowej urzędom trudno będzie przyciągnąć specjalistów, a już teraz niektóre ministerstwa mają problem niedoboru pracowników. Na "znaczny spadek liczby kandydatów do pracy" skarży się na przykład minister edukacji Anna Zalewska, a minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk narzeka na "duże trudności pozyskania pracowników z odpowiednim doświadczeniem nie tylko dla ministerstwa (...), ale także dla jednostek podległych i nadzorowanych".
Autor: jp//now / Źródło: tvn24.pl