Kieruję się w życiu zasadą, którą przekazał mi mój tata, a jemu jego profesor, Jan Paweł II. Ta zasada brzmi: wybieraj mniejsze zło - tak w "Rozmowie Piaseckiego" TVN24 sędzia Anna Bator-Ciesielska tłumaczyła, dlaczego odmawia wspólnego orzekania z sędziami, którzy według doniesień medialnych mieli brać udział w zorganizowanej akcji hejtu. Bator-Ciesielska podkreśliła, że decyzję podjęła "w imię wyższego dobra".
Sędzia Anna Bator-Ciesielska z warszawskiego sądu okręgowego dwukrotnie - pod koniec sierpnia oraz w ostatni wtorek - odmówiła wspólnego orzekania z sędzią Przemysławem Radzikiem, który według doniesień medialnych miał należeć do grupy "Kasta", szkalującej innych sędziów. W połowie września podjęła podobną decyzję, gdy miała orzekać z innym wymienianym w tym kontekście sędzią, Michałem Lasotą.
Sędziowie Przemysław Radzik i Michał Lasota - obaj są zastępcami rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych - 26 sierpnia opublikowali oświadczenie, w którym zapewnili, że nie brali "udziału w jakichkolwiek działaniach spełniających znamiona dyskredytowania lub oczerniania sędziów".
CZYTAJ RAPORT TVN24.PL: Zorganizowana akcja hejtu wobec sędziów >
"Kieruję się w życiu zasadą, którą przekazał mi mój tata"
Sędzia Anna Bator-Ciesielska z Sądu Okręgowego w Warszawie w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 przyznała w środę, że choć podejmowała decyzje o odmowie orzekania z sędziami, co do których istnieje podejrzenie udziału w grupie hejterskiej, to rozumie wątpliwości wynikające z zasady domniemania niewinności. - Tylko kieruję się w życiu zasadą, którą przekazał mi mój tata, a jemu jego profesor, Jan Paweł II. Ta zasada brzmi: wybieraj mniejsze zło - zaznaczyła.
- Zrobiłam źle w tej sprawie, w sensie takim, że oni oczywiście nie są prawomocnie skazani. Ale zrobiłam to w imię wyższego dobra - tłumaczyła sędzia Bator-Ciesielska. Dodała, że nie chodzi jej o własne dobro, tylko o to, "żeby ludzie, którzy przychodzą na rozprawę i będą sądzeni - czy mieli być sądzeni - przez pana Radzika i Lasotę nie doświadczyli sytuacji, że wyrok zostanie uchylony, bo orzekał sędzia, który nie jest godzien zawodu sędziego".
"Straszne podejrzenie"
Sędzia Bator-Ciesielska zapewniła, że ze wspomnianymi sędziami ma "dobre relacje". Dodała, że po wtorkowej odmowie orzekania jej rozmowy z sędzią Radzikiem "przebiegały najnormalniej w świecie".
Przyznała, że póki nie ma prawomocnego wyroku, wierzy w prawdziwość oświadczeń sędziów, ale "sama ta wątpliwość to jest tak straszne podejrzenie, to jest na skalę światową niespotykane".
Sędzia dodała, że poza salą sądową nie rozmawiała na ten temat z zastępcami rzecznika dyscyplinarnego.
"Afera hejterska w Ministerstwie Sprawiedliwości jest absolutnie wyjątkową okolicznością"
- Jest to precedens, co zrobiłam. Jak każdy precedens - niebezpieczny - powiedziała Bator-Ciesielska o swych odmowach orzekania z Radzikiem i Lasotą. Zgodziła się, że istnieje niebezpieczeństwo, iż precedens ten może być "nadużyty" przez innych sędziów. - Ale ja wierzę w moich kolegów, że tego nie zrobią - podkreśliła.
- Myślę, że każdy rozumie, że afera hejterska w Ministerstwie Sprawiedliwości jest absolutnie wyjątkową okolicznością i jako wyjątek nie powinna być przekładana na sytuacje o mniejszym znaczeniu - dodała.
Bator-Ciesielska: rzecznik dyscyplinarny działa wbrew przepisom
W związku z pierwszą decyzją Bator-Ciesielskiej o odmowie orzekania rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych Piotr Schab podjął "czynności wyjaśniające", zmierzające do ustalenia, czy działania sędzi mogą "stanowić o wyczerpaniu znamion przewinień dyscyplinarnych". Wezwał ją do złożenia wyjaśnień, ale sędzia deklaruje, że nie zamierza brać udziału "w jakichkolwiek czynnościach zarządzonych przez pana rzecznika".
Jak oceniła, rzecznik dyscyplinarny działa w tej sprawie "wbrew przepisom, nie zna ich i stosuje je niewłaściwie". - Nie był uprawniony do wezwania mnie do wyjaśnień, bo mnie powinien wezwać do wyjaśnień rzecznik (...) przy sądzie apelacyjnym - tłumaczyła Bator-Ciesielska.
- Przed zastępcą rzecznika dyscyplinarnego panem sędzią (Rafałem) Kaniokiem w Sądzie Apelacyjnym stawię się, bo on może mnie wezwać i żądać ode mnie wyjaśnień - podkreśliła.
Sędzia: inne zmiany pozostawiam bez komentarza
Sędzia została zapytana, czy są jakieś rozwiązania wprowadzane w sądownictwie przez Prawo i Sprawiedliwość, które ocenia pozytywnie. Wymieniła "formularze uzasadnień, które mają wejść (w życie) 5 października". - Jeszcze nie ma rozporządzenia, jak one dokładnie będą wyglądały, ale wszystko, co uprości pracę, przyspieszy w sensie technicznym, jest rozwiązaniem dobrym - przyznała.
Uznała, że dobrym krokiem była także "częściowa reforma procedury karnej". - To są techniczne drobne zmiany, które oczywiście ułatwią nam życie - mówiła sędzia.
Podkreśliła jednak, że inne przeprowadzane zmiany "pozostawia bez komentarza".
"On jest sędzią, ja jestem sędzią, jeszcze możemy kiedyś razem pracować"
Sędzia warszawskiego sądu okręgowego przyznała, że w środowisku sędziów "oczywiście jest podział" na tych, którzy popierają "dobrą zmianę", oraz tych, którzy są krytyczni wobec przeprowadzanych przez PiS zmian.
- Ale nawet sędziemu Radzikowi powiedziałam (...), że on się też może zmienić. On jest sędzią, ja jestem sędzią i jeszcze możemy kiedyś razem pracować. Tylko kwestia, żebyśmy byli na tym samym poziomie wartości - dodała Bator-Ciesielska.
Pytana, jak procentowo rozkładają się sympatie sędziów, odparła, że w jej okręgu, "a jest on dosyć szeroki", te proporcje wynoszą "dziewięćdziesiąt osiem, dziewięćdziesiąt siedem do trzech". Sprecyzowała, że w jej ocenie grupa sędziów, która wspiera "dobrą zmianę" w sądownictwie, jest "na poziomie jeden, dwa, trzy procent". Wyjaśniła, że "takie są wyniki głosowań na zgromadzeniach sądu okręgowego w zakresie uchwał, które wyrażają dezaprobatę dla tego, co się dzieje z wymiarem sprawiedliwości".
"Immunitet nie jest potrzebny ani sędziemu, ani prokuratorowi"
W programie wyborczym PiS znalazły się m.in. zmiany dotyczące procedury uchylania immunitetu sędziów i prokuratorów. Sędzia Bator-Ciesielska pytana, czy to jej zdaniem rozsądny pomysł, orzekła, że "w dojrzałej demokracji na pewno".
- Ten immunitet nie jest potrzebny ani sędziemu, ani prokuratorowi w tym kraju. On jest potrzebny panu, pana rodzinie i wszystkim obywatelom, dlatego że ja nie sądzę w swoich sprawach - podkreśliła.
Sędzia ostrzegła, że brak immunitetu może być sposobem wywierania presji na sędziach.
- Podam tu krótki przykład. Jest rok 2020, jadę do pracy, mam dyżur w kancelarii tajnej i zatwierdzam podsłuchy, co robię wielokrotnie. Grafik jest znany, kiedy będę to robić. Zatrzymuje mnie policja i mówią mi tak: "Ale pani coś niewyraźnie z oczu patrzy, pani sędzio. Pojedziemy na komisariat i sprawdzimy krew, bo alkomat jest okej, ale może pani brała narkotyki" - mówiła sędzia. - Przetrzymują mnie tam kilkanaście godzin, bo mogą - jak nie mam immunitetu, to 48 (godzin - red.) mogą - po czym jest rozmowa tej treści: "Pani sędzio, pani ma za dwa dni dyżur. Konkretnie - będzie pani zatwierdzać podsłuchy tej i tej służby. Będą trzy wnioski, pani nie powinna ich dokładnie czytać, rozumie pani?" - kontynuowała.
- Jak ja popełnię zbrodnię, to i kiedyś, i dziś jestem natychmiast zatrzymywana na gorącym uczynku i idę do aresztu, jak każdy człowiek. Chodzi o ochronę nas przed służbami, przed zatrzymaniem nas z byle jakiego powodu, żeby wtedy nie (móc - red.) wywrzeć na nas nacisku - dodała Bator-Ciesielska.
Bator-Ciesielska: jeśli zlikwidujemy immunitet, nie będzie granic
Bator-Ciesielska odniosła się do zarzutów, że immunitet bywa nadużywany przez sędziów. - Mamy tu grzechy na sumieniu, ale czy te grzechy powinny teraz - w sytuacji, gdy patrzymy, co się dzieje, chociażby w kontekście systemu Pegasus i innych - pozwolić, żeby w ogóle zlikwidować immunitet? Czy to jest aż tak ważne, tak bardzo to przeszkadza, że sędzia nie zapłaci za mandat? Zważmy to - zaapelowała. Oceniła, że immunitet w obecnym kształcie powinien być zachowany albo "zmodyfikowany".
Autor: akr//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24