Pani Agnieszka krótko opisuje powody stania się osobą w kryzysie bezdomności: najpierw problemy życiowe, później zdrowotne, a na koniec eksmisja z mieszkania. Znalezienie schronienia w takiej sytuacji było prawdziwym wyzwaniem. Z pomocą przyszedł znajomy, który zaoferował jej swoją starą, nieużywaną altanę działkową we Włochach. Dzień, gdy zaczęła się bezdomność, będzie pamiętać do końca życia. Chciałaby go zapomnieć, ale trauma, smutek i żal nie pozwalają na to.
W altanie żyli od siedmiu lat
Po jakimś czasie poznała pana Piotra, który także szukał schronienia, zgodziła się, by z nią zamieszkał - Razem jest zawsze łatwiej - opowiada pani Agnieszka, cytowana przez straż miejską. Od lat oboje byli pod opieką warszawskich strażników z Ulicznego Patrolu Medycznego. - Życie w takim miejscu jest trudne. W zimie ogrzewałam się małym piecykiem na drewno, po wodę chodziłam do ujęcia, a światło dawały mi świeczki. Kiedy poznałam Piotra i życie stało się trochę łatwiejsze. Tak żyłam od 2017 roku - ocenia podopieczna strażników.
Wkrótce w tym miejscu pojawili się strażnicy miejscy, którzy odtąd regularnie odwiedzali parę, przekazując odzież, koce czy produkty żywnościowe, a zimą dostarczali ciepłą zupę. Nieśli pomoc medyczną, opatrywali rany, przekazywali środki higieniczne, a kiedy było trzeba, wzywali pogotowie.
Pomoc niósł także Ośrodek Pomocy Społecznej we Włochach. Tam pani Agnieszka dowiedziała się, że może wystąpić o przydział lokalu socjalnego. Pracownicy ośrodka pomogli wypełnić dokumenty i sprawa ruszyła. Jednak na taki lokal czeka się długo.
Doczekali mieszkania socjalnego
Pracownik Urzędu Dzielnicy Włochy zaproponował wejście do projektu "Najpierw Mieszkanie".
"To projekt wychodzenia z bezdomności, którego fundamentem jest przydzielenie zakwalifikowanym do niego osobom, bezpiecznego lokalu do własnej, wyłącznej dyspozycji. W Warszawie projekt realizowany jest w Partnerstwie Biura Pomocy i Projektów Społecznych oraz Towarzystwa Pomocy Św. Brata Alberta" - wyjaśnili strażnicy miejscy.
Kiedy już po pierwszej rozmowie pani Agnieszka dowiedziała się, że oboje zostali przyjęci do programu, podzieliła się tą informacją ze swoim partnerem. Ich radość była ogromna. Nie spodziewali się, że będzie to jeszcze przed Wielkanocą.
- Nie wiedziałam tylko, jak poradzę sobie z przeprowadzką. Poprosiłam strażników, którzy mnie odwiedzają, aby pomogli przewieźć do naszego nowego domu najpotrzebniejsze rzeczy. Pan Irek ze straży powiedział, że możemy zacząć natychmiast - mówi pani Agnieszka.
We wtorek, 26 marca, wszystkie rzeczy były już w mieszkaniu, w którym po raz pierwszy od lat razem ze swoim życiowym partnerem spędzą Święta Wielkanocne w cieple i bezpieczeństwie, a nie w starej altanie.
Autorka/Autor: katke/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż miejska