Miał lecieć na Ibizę, ale przy odprawie na lotnisku "zażartował", że ma w bagażu granat. Na wakacje nie poleciał i został ukarany mandatem.
Podczas odprawy biletowo-bagażowej na warszawskim Lotnisku Chopina 46-latek powiedział pracownikom obsługi rejsu, że ma w bagażu granat.
Stało się to zaledwie kilka dni po tym, jak rzeczywiście w bagażu obywatela RPA, który miał lecieć do Dubaju, znaleziono granat i amunicję. PRZECZYTAJ: Z granatem i amunicją chciał lecieć do Dubaju. Areszt dla obywatela RPA.
Przeszukali bagaż
"Na miejsce zostali wezwani funkcjonariusze z Grupy Interwencji Specjalnych Placówki Straży Granicznej Warszawa-Okęcie, którzy pouczyli podróżnego o konieczności wykonywania ich poleceń. Pasażer został odizolowany od pozostałych osób i wraz z bagażem sprawdzony pod kątem posiadania przedmiotów niebezpiecznych" - informuje w komunikacie Nadwiślański Oddział Straży Granicznej.
Nic nie znaleziono. 46-latek potwierdził, że podał informacje o granacie w swoim bagażu. Tłumaczył, że był to żart. Został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych, a decyzją kapitana statku powietrznego wycofany z rejsu.
1. Kto 5a. wbrew obowiązkowi określonemu w art. 83a ust. 1 ustawy nie stosuje się do nakazu lub zakazu zawartego w przepisach porządkowych wydanych na podstawie art. 83a ust. 2 obowiązujących na lotnisku podlega karze grzywny.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Inna Poliakovska / Shutterstock