Do czwartku, 22 grudnia od momentu, kiedy spadł pierwszy śnieg, strażnicy miejscy otrzymali aż 783 zgłoszenia związane z z oblodzeniem, nieoczyszczeniem ze śniegu i błota jezdni oraz chodników, soplami i nawisami śnieżnymi. Jedno z nich dotyczyło ulicy Pięknej, gdzie nad wejściem do sklepu zwisały ogromne sople.
Strażnicy miejscy przyznają: zwykle problem udaje się szybko rozwiązać, jednak zdarzają się sprawy trudniejsze. Tak właśnie było w środę, gdy patrol z I Oddziału Terenowego otrzymał informację o soplach zwisających z dachu nad chodnikiem przy Pięknej. "Strażnicy potwierdzili na miejscu pokaźnych rozmiarów lodowe nawisy, i to tuż nad wejściem do sklepu spożywczego. Funkcjonariusze natychmiast wygrodzili zagrożony chodnik i powiadomili obsługę sklepu, by nikt nie wychodził na zewnątrz" - czytamy w komunikacie straży miejskiej.
Pomogli strażacy
Pojawiła się jednak przeszkoda. Na klatce schodowej w budynku nie było adresu zarządcy. Sprawą zainteresował się mieszkaniec kamienicy, który wskazał interweniującej strażniczce lokal właścicielki posesji. "Ponad osiemdziesięcioletnia kobieta miała problemy z poruszaniem. Nie potrafiła podać namiarów na zarządcę budynku. Tymi sprawami – jak mówiła – zajmował się jej syn, ale umarł" - opisali strażnicy miejscy.
Potrzebne było pilne działanie, więc funkcjonariusze poprosili o pomoc straż pożarną. Około 1,5 godziny od ujawnienia zagrożenia strażacy zakończyli usuwanie sopli, nawisów i czap śnieżnych z powały kamienicy. Strażnicy przywrócili ruch na chodniku przy Pięknej, a sklep wrócił do działania.
Czytaj również: Ślisko na chodnikach. Ortopeda: na SOR trafia od 20 do 30 osób ze złamaniami dziennie
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Stołeczna straż miejska