W nocy z soboty na niedzielę na Marszałkowskiej kierowca białego porsche śmiertelne potrącił pieszego. Komenda Stołeczna Policji stwierdziła jedynie, że mężczyzna przechodził w niedozwolonym miejscu. Aktywiści zwracają uwagę, że szedł o kulach i został też prawdopodobnie przepuszczony przez innego kierowcę, a kierowca porsche prawdopodobnie jechał znacznie szybciej niż 50 km/h.
Do tragicznego wypadku doszło w miniony weekend. Na wysokości Złotej kierowca porsche potrącił około 50-letniego mężczyznę. Na miejscu tragedii widać było leżące kule, które miały należeć do ofiary.
Policja od początku skupiła się na tym, że pieszy przechodził w miejscu niedozwolonym. Nie informowała natomiast, czy kierowca przekroczył dozwoloną prędkość. To będą zapewne ustalać biegli, ale wskazują na to poważne uszkodzenia auta i obrażenia ofiary. Świadkowie mieli opisywać, że szczątki był rozrzucone w promieniu kilkudziesięciu metrów.
Na to wszystko ostro zareagowali aktywiści z Miasto Jest Nasze. Na Facebooku przekonywali między innymi, że zdjęcia sugerują, iż kierowca czerwonej mazdy przepuścił pieszego, natomiast kierowca porsche - nie. Podkreślili, że choć w tym miejscu nie ma zebry, to mężczyzna poruszał się o kulach i dodali, że zgodnie art. 26 ust. 7 Prawa o ruchu drogowym, "w razie przechodzenia przez jezdnię osoby niepełnosprawnej, używającej specjalnego znaku, lub osoby o widocznej ograniczonej sprawności ruchowej, kierujący jest obowiązany zatrzymać pojazd w celu umożliwienia jej przejścia".
Z taką interpretacją nie zgadza się policja. Rzecznik komendy stołecznej Sylwester Marczak w rozmowie z "Gazetą Stołeczną" podtrzymał stanowisko, że pieszy przechodził w miejscu niedozwolonym. Powołał się na art. 13 pkt. 5 ustawy Prawo o ruchu drogowym: "Na obszarze zabudowanym, na drodze dwujezdniowej lub po której kursują tramwaje po torowisku wyodrębnionym z jezdni, pieszy przechodząc przez jezdnię lub torowisko jest obowiązany korzystać tylko z przejścia dla pieszych".
"Stołeczna" poprosiła o komentarz do sprawy byłego naczelnika wydziału ruchu drogowego mazowieckiej policji Jacka Mnicha. Jego zdaniem fakt, że na Marszałkowskiej jest torowisko, faktycznie powoduje, że co do zasady pieszy nie powinien przez jezdnię przechodzić, jednak to nie zwalniało kierowcy porsche z obowiązku zachowania ostrożności. - Na drugim pasie kierowca się zatrzymał, a więc widział pieszego i zareagował, to w takiej sytuacji nie możemy mówić na przykład o wtargnięciu tego pieszego na jezdnię. Widząc, że kierowca pierwszego auta się zatrzymał, prawdopodobnie pieszy poczuł się bezpiecznie. Może przez to, że ten pierwszy pojazd się zatrzymał, zrobił się mniej ostrożny, ale tu nie można zrzucać winy na pieszego. Gdyby kierowca porsche jechał z dozwoloną prędkością albo przynajmniej bliską dozwolonej, to tego wypadku by nie było. W terenie zabudowanym kierowca ma obowiązek zachować ostrożność podczas jazdy. Musi być przygotowany na to, że napotka na swojej drodze różnych uczestników ruchu, w tym pieszych - powiedział gazecie Mnich.
- Gdyby taki wypadek rozpatrywano w zachodniej Europie, to być może kierowca usłyszałby zarzut graniczący z zabójstwem - dodał w rozmowie z gazetą.
Źródło: tvnwarszawa.pl, Gazeta Stołeczna
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl