- Takie "szeryfowanie" nie powinno mieć miejsca, przede wszystkim na trasach wylotowych. Są to zawodowi kierowcy, którzy dokładnie wiedzą, jak się zachować - mówi Piotr Świstak z wydziału prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Policjant skomentował sytuację, o której w czwartek wieczorem pisaliśmy na tvnwarszawa.pl. Pięciokilometrowy korek utworzył się na trasie wylotowej z Warszawy w stronę Lublina. Na ulicy Czecha kierowca ciężarówki kilka godzin walczył z zablokowanym kołem.
Inni musieli w tym czasie walczyć z ogromnym korkiem, który powstał na skutek zablokowania prawego pasa. Sytuację pogarszało zachowanie tzw. szeryfów drogowych, czyli kierowców samochodów ciężarowych, którzy skutecznie blokowali dwa pasy ruchu.
Wiedzieli co robią
- Kierowcy powinni liczyć się z tym, że utrudniają dojazd do domu, dojazd do pracy. Każde takie zachowanie, czy to kierowców samochodów ciężarowych, czy osobowych, będzie przez policjantów karane. Nie ma taryfy ulgowej dla takich kierowców - ostrzega Świstak.
Policjant zaznacza też, że takie zachowanie jest łamaniem przepisów o ruchu drogowym. - To artykuł 90 kodeksu wykroczeń, który mówi, "kto utrudnia i tamuje ruch innym uczestnikom ruchu, co może spowodować zatrzymanie lub spowolnić płynność ruchu" - przywołuje policjant. Za takie zachowanie grozi kara 100 złotych i jeden punkt karny. Świstak zachęca też, żeby takie zachowania rejestrować, a nagrania przesyłać na stronę "Stop agresji drogowej".
Według naszego reportera, kierowcy tirów blokują drogę w podobny sposób, bo czują się poszkodowani przez osobówki, które wyprzedzają ich szybko zmieniając pasy, lawirując między nimi, często zmuszając do ostrego hamowania. - Ciężarówki są cięższe, dłużej ruszają, dłużej zajmuje zmiana biegów. Więcej czasu zajmuje im wyprzedzenie innego pojazdu - przekonuje Marcinczak.
W tym przypadku dyskusyjny styl jazdy dwóch szoferów zakończył się bez konsekwencji w momencie dojazdu do zepsutej ciężarówki.
kz/mś