Według policji około 60 tysięcy osób wzięło udział w tegorocznym marszu narodowców, który przeszedł ulicami Warszawy. Manifestowali również antyfaszyści. Doszło też do incydentu w centrum miasta – funkcjonariusze przewieźli na komisariat 45 osób. Służby podkreślają jednak, że 11 listopada przebiegał spokojnie.
Największa manifestacja zorganizowana w 99. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę rozpoczęła się około godz. 15 na rondzie Dmowskiego. Najpierw były przemówienia organizatorów marszu i ich gości z zagranicy m.in. z Hiszpanii i Włoch. Marsz narodowców przechodził pod hasłem "My chcemy Boga".
Nad głowami zebranych powiewały biało-czerwone flagi, odpalano również race. Około godz. 15.30 uczestnicy ruszyli przez Aleje Jerozolimskie w kierunku Wisły. Trasa była obstawiona przez policję, a poboczne ulice ogrodzono barierami.
1,5 tysiąca antyfaszystów
Takie pojawiły się na przykład na Nowym Świecie między rondem de Gaulle’a a placem Trzech Krzyży, bo przez ten drugi przechodziła druga manifestacja organizowana przez Koalicję Antyfaszystowską "Zmowa Powszechna". Demonstranci trzymali transparenty z napisami: "Za wolność wasza i naszą", "Kobiety przeciw faszyzmowi", "Wolność, równość, sprawiedliwość, "Nie dla faszyzmu, nie dla nacjonalizmu".
- Chcemy przeciwstawić nacjonalizmowi, rasizmowi, seksizmowi i nienawiści inne wartości. Chcemy pokazać, że wierzymy w wolność, równość, solidarność i wzajemną pomoc - mówił o celach marszu, który po 14 ruszył z placu Politechniki Tadeusz Zinowski z Koalicji Antyfaszystowskiej. Policja oceniła wielkość tego zgromadzanie w kulminacyjnym momencie na półtora tysiąca uczestników.
Ale uwagę skupiał głównie większy i głośniejszy marsz narodowców. Jego uczestnicy skandowali hasła "Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę", "Bóg, honor i ojczyzna", "Polski przemysł w polskich rękach", "Naszą drogą nacjonalizm". Uczestnicy wyrażali też sprzeciw wobec środowisk lewicowych, skandowano m.in.: "Precz z lewactwem". Wśród transparentów są m.in. takie związane z zakazem aborcji.
Wielu uczestników miało na ramionach biało-czerwone opaski, często z kotwicą Polski Walczącej.
60 tysięcy narodowców
Trasa wiodła przez de Gaulle’a, most Poniatowskiego, Wybrzeże Szczecińskie i ulicę Siwca. Na błonia Stadionu Narodowego pierwsi uczestnicy zaczęli docierać około godz. 17. Powitał ich koncert zespołu Irydion, potem znów przemawiali organizatorzy i weterani. Odśpiewano "Rotę".
Głos zabrał m.in. żołnierz Związku Jaszczurczego, więzień Pawiaka i niemieckich obozów koncentracyjnych Leszek Zabłocki. - Tylko Polska Rzeczpospolita narodowa przyniesie nam bezpieczeństwo i wolność. Polska Rzeczpospolita zawsze była związana z kręgiem kultury łacińskiej, pomostem tej kultury był Kościół Rzymskokatolicki. Stąd hasło marszu: "My chcemy Boga" - powiedział.
Policja podsumowała 11 listopada na konferencji prasowej, która odbyła się wieczorem. - W całym kraju odbyło się 308 zgromadzeń, nie odnotowaliśmy praktycznie żadnych zdarzeń. W garnizonie warszawskim zaangażowanych było 6100 policjantów. Ich praca poprzedzona była wielotygodniowymi, żmudnymi przygotowaniami – stwierdził Jarosław Szymczyk, komendant główny policji. I dodał, że w Marszu Niepodległości brało udział ok. 60 tys. osób.
Agnieszka Kłąb ze stołecznego ratusza powiedziała, że miasto szacuje frekwencję na ok. 30 tysięcy osób. Jak zaznaczyła, w tegorocznym marszu wzięło udało "zdecydowanie mniej" osób niż w ubiegłym roku. Dodała, że "niestety nie mniej" było pirotechniki, która jest zakazana.
Minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak był pytany o ocenę haseł znajdujących się na transparentach. Dziennikarz zadający pytanie wymienił m.in. napisy "Biała Europa", "Wszyscy różni, wszyscy biali". - Proszę nie ulegać takim skojarzeniom jednoznacznym - odpowiedział Błaszczak. Przyznał jednocześnie, że nie widział tych transparentów, jednak ważne jest, "żeby wszystkiego nie przyrównywać do tezy i nie przyporządkowywać temu zdarzeń i zjawisk".
Incydent przy Smolnej
Co najmniej do jednego incydentu jednak doszło. choć jeszcze przed formalnym startem marszu. Przy ulicy Smolnej zebrało się kilkadziesiąt osób pod szyldem Obywateli RP. Policjanci uznali, że znajdowali się zbyt blisko trasy przemarszu. Jak tłumaczył Sylwester Marczak, rzecznik warszawskiej policji, chodziło o "usiłowanie blokowania legalnego marszu".
Interweniowali funkcjonariusze - łącznie 45 osób przewieziono na komendę przy ulicy Dzielnej.
- Żadna z osób nie została zatrzymana, 45 osób zostało przewiezionych do jednostki policji, żadnej z tych osób nie przedstawiono zarzutu. Wobec wszystkich tych osób wykonano czynności związane z ustaleniem tożsamości celem wykonania dalszych czynności związanych z popełnieniem wykroczenia z artykułu 52 kodeksu wykroczeń, czyli zakłóceniu legalnego zgromadzenia - powiedział z kolei Jarosław Szymczyk.
- Generalnie możemy mówić o bardzo spokojnym i bezpiecznym przebiegu wszystkich tych uroczystości – ocenił sytuację 11 listopada Szymczyk.
ran/PAP/b