Zakłócali rozdawanie posiłków ubogim. Zarzut propagowania faszyzmu i areszt dla 22-latka

Incydent na patelni
Zatrzymanie ostatniego napastnika
Źródło: KSP
Policja zatrzymała drugiego mężczyznę w związku z zakłócaniem akcji rozdawania ciepłych posiłków bezdomnym przy stacji metra Centrum. Prokurator postawił mu siedem zarzutów, a sąd aresztował na trzy miesiące. Trzeci uczestnik zajścia wciąż jest poszukiwany.

- Kilka minut przed północą policjanci zatrzymali drugiego z mężczyzn podejrzewanego o udział w incydencie przy wejściu na stację metra Centrum - powiedział Piotr Świstak z sekcji prasowej Komendy Stołecznej Policji.

Zarzuty i areszt dla 22-latka

Jak dodał, to 22-latek. Formalne czynności funkcjonariusze wykonali z nim jeszcze w środę. Został też doprowadzony do prokuratury.

Prokurator przedstawił mu łącznie siedem zarzutów, w tym m.in. publicznego propagowania faszystowskiego ustroju, naruszenia nietykalności cielesnej, znieważenia oraz zmuszania pokrzywdzonych przemocą do określonego zachowania. Do sądu trafił wniosek o tymczasowe aresztowanie.

Posiedzenie aresztowe odbyło się w czwartek. - Sąd podzielił argumenty prokuratury i zastosował trzymiesięczny tymczasowy areszt wobec mężczyzny podejrzanego o napaść na członków Food Not Bombs - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński.

Trzeci napastnik na wolności

- Mamy personalia trzeciego uczestnika zajścia. Jego zatrzymanie to kwestia czasu – zaznaczył Świstak.

Pierwszy z zatrzymanych to 16-latek. Gdy trafił w ręce policji, miał dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. - Usłyszał cztery zarzuty: propagowanie faszystowskiego ustroju państwa, naruszenie czynności narządu ciała, uszkodzenie mienia oraz kradzież banneru – dodał Świstak na antenie TVN24.

Nie został aresztowany. - Może zostać objęty opieką kuratora lub trafić do poprawczaka - dowiedziała się reporterka TVN24 Agnieszka Veljkovic.

"Oblano nas gazem, poszarpano, zwyzywano"

Do zajścia doszło w niedzielę, około godziny 20 na popularnej "patelni", czyli placu przy wejściach na stację metra Centrum. O sprawie poinformowała na Facebooku organizacja Food not Bombs (Jedzenie zamiast Bomb), która zorganizowała charytatywną akcję.

"Podczas cotygodniowego rozdawania ciepłych posiłków oraz zimowych ubrań osobom potrzebującym i bezdomnym zostaliśmy zaatakowani przez grupę agresywnych chłopców. Oblano nas gazem, poszarpano oraz zwyzywano. Dlaczego? Chłopcy agresywnie mówili, że pomagamy nierobom i nieudacznikom oraz że oni kochają wojnę i hitlera (sic!) dlatego są przeciwni naszej akcji" - opisują na swoim profilu na Facebooku działacze Food not Bombs.

Rozdają posiłki potrzebującym

Akcja inicjatywy Food Not Bombs polega na rozdawaniu co niedzielę ciepłych posiłków potrzebującym i bezdomnym. "W miejsce pogoni za zyskiem i szerzonego przez korporacyjnych propagandzistów kultu konsumpcji, staramy się promować idee pomocy wzajemnej i międzyludzkiej solidarności. Odzyskiwane przez nas nadwyżki żywności, które trafiłyby na śmietnik, niewielkim wysiłkiem przetwarzamy w pełnowartościowe, wegańskie posiłki, które następnie rozdajemy najbardziej potrzebującym" - piszą o sobie na Facebooku organizatorzy akcji.

Ruch powstał w latach 80. w Wielkiej Brytanii.

Czytaj także: