Atak na miejski numer alarmowy 19115. Napływają tysiące zgłoszeń z jednego numeru, które paraliżują system i utrudniają pracę strażnikom miejskim.
Aplikacja 19115 pomaga zgłosić warszawiakom problemy, którymi później zajmują się odpowiednio urzędnicy czy straż miejska. Jak podaje "Gazeta Stołeczna" atak hakerów objął zgłoszenia przekazywane strażnikom. Od soboty tysiącami wiadomości tej samej treści ma być zapchana skrzynka, na którą są dostarczane. Chodzi o nielegalnie zaparkowany samochód w tym samym miejscu. Jak dowiedzieli się dziennikarze "Stołecznej", operatorzy nie są w stanie odróżnić spamu od "prawdziwych" zgłoszeń. Dlatego strażnicy dopiero po 48 godzinach rozpatrują rzeczywiste alarmy mieszkańców.
Najlepiej dzwonić na 986
Problem ma być póki co nie do rozwiązania przez miejskich informatyków i utrudnia pracę strażnikom miejskim. A chodzi o zgłoszenia, do których interweniują, czyli np.: spożywania alkoholu w miejscu publicznym czy zakłócanie spokoju. Te fałszywe mają również generować ogromne koszty. Strażnicy jeżdżą na interwencje, a na miejscu dowiadują się, że nic się nie stało.
Tymczasowym rozwiązaniem ma być apel do mieszkańców, by dzwonić na numer 986.
W rozmowie ze "Stołeczną" rzeczniczka stołecznego ratusza Monika Beuth-Lutyk doprecyzowała, że dziennie to około dwa, trzy tysiące zgłoszeń wysyłanych z jednego numeru. Ocenia, że to fizycznie niemożliwe, by była to jedna osoba i jest to działanie z premedytacją, które ma na celu sparaliżować pracę straży miejskiej. Dodała, że być może chodzi o pokazanie nieudolności tej formacji. Miasto zastanawia się nad wprowadzeniem procesu weryfikacji, żeby ograniczyć ogólnodostępność aplikacji 19115. Rzeczniczka zapewniła też, że problem nie jest bagatelizowany i ratusz pracuje nad jego rozwiązaniem.
Źródło: "Gazeta Stołeczna"
Źródło zdjęcia głównego: Straż miejska