Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł podsumował rok od przejęcia przez jego urząd dyspozytorni pogotowia na Mazowszu. Jak wyliczono, w 2021 roku dyspozytorzy w Warszawie, Radomiu i Siedlcach odebrali prawie milion połączeń.
Jak informowaliśmy na tvnwarszawa.pl, od 1 stycznia 2021 roku wojewodowie przejęli dyspozytornie medyczne prowadzone dotychczas przez dysponentów zespołów ratownictwa medycznego. Podczas poniedziałkowej konferencji wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł podsumował rok działalności dyspozytorni medycznych. - Uruchomiliśmy w tym czasie bezpieczną, cyfrową łączność radiową, która zapewnia komunikację dyspozytorów medycznych z Zespołami Ratownictwa Medycznego pracującymi w karetkach, a także Szpitalne Oddziały Ratunkowe - powiedział.
W czasie pandemii sięgają po rezerwę zespołów medycznych
W sumie w trzech dyspozytorniach jest 31 stanowisk. W 2021 roku dyspozytorzy odebrali 948 444 połączenia telefoniczne. - W wyniku prowadzonego wywiadu i analizy sytuacji 406 294 razy wysłali Zespoły Ratownictwa Medycznego do pacjentów, którzy potrzebowali pomocy - podsumował Radziwiłł. Na terenie Mazowsza są 202 stałe ZRM rozmieszczone zgodnie z planem w całym województwie. - Niekiedy w czasach covidowych sięgamy po rezerwę. I właśnie tak jest właśnie w tej chwili - zaznaczył wojewoda.
Już wiadomo, że na terenie Mazowsza działać będzie dodatkowych 17 zespołów ZRM. W styczniu uruchomione zostały zespoły, które będą stacjonować w: Legionowie, Pruszkowie, Siedlcach oraz kilka w Warszawie (Bemowo, Ursus, Rembertów), jak również w Przysusze. Kolejne dziewięć zostanie uruchomionych w lutym. Będą stacjonować w Legionowie, Węgrowie, Wildze, Garwolinie, Radomiu, Orońsku, Grójcu, Zwoleniu i Błoniu. W marcu jeszcze jeden w Kozienicach. - To dodatkowo wzmocni możliwości działania ratownictwa medycznego w okresie covidowym - podkreślił Konstanty Radziwiłł.
W tym roku 350 milionów złotych na ratownictwo medyczne
Wojewoda zaznaczył, że w 2021 roku na potrzeby ratownictwa medycznego wydano prawie 300 milionów złotych. Ta kwota w związku z różnymi, dodatkowymi działaniami wzrośnie w tym roku do 350 milionów. Więcej pieniędzy zostanie też przeznaczonych na funkcjonowanie dyspozytorni medycznych. W ubiegłym roku były to 23 miliony złotych, w tym 27 milionów. - Bardzo nam zależy na jakości pracy dyspozytorni medycznych - wskazał wojewoda.
Największa dyspozytornia w Warszawie do tej pory odebrała prawie pół miliona połączeń, z czego ponad 220 tysięcy zakończyło się wysłaniem Zespołów Ratownictwa Medycznego. Na każdej zmianie pracuje w niej 15 dyspozytorów. W dyspozytorni w Siedlcach odebrano prawie 200 tysięcy połączeń, z czego 60 tysięcy zakończyło się wyjazdami ZRM. Pracuje tam nieustannie 6 dyspozytorów na zmianie. W Radomiu było to prawie 300 tysięcy połączeń, z czego zespoły ZRM wyjechały do 120 tysięcy zgłoszeń. Pracuje tam 10 dyspozytorów na zmianę. - Wszystko to wzmocnione jest dyżurem 24-godzinnym wojewódzkiego koordynatora ratownictwa medycznego, który ma możliwość podglądu pracy ZRM - podkreślił Radziwiłł.
Jak zaznaczył, dyspozytorzy są na bieżąco dokształcani, biorą też udział w szkoleniach organizowanych przez wojewodę. Są także pod opieką psychologa.
Dyspozytorzy, Zespoły Ratownictwa Medycznego, SOR-y i koordynator połączeni są z systemem wspomagania dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego. - To system jednolity dla całej Polski - podkreślił Radziwiłł, dodając, że system działa tak, że nie jest istotne, w którym miejscu dyspozytor się znajduje w stosunku do miejsca, z którego dzwoni osoba potrzebująca pomocy.
Kryzys w pogotowiu i protesty
W ubiegłym roku informowaliśmy też wielokrotnie o problemach w warszawskim pogotowiu. Jesienią ratownicy medyczni protestowali przeciwko niskim wynagrodzeniom i złym warunkom pracy. Kryzys w pogłębiała pandemia COVID-19. U szczytu jesiennej fali, karetki były odsyłane nawet 100 kilometrów poza stolicę. Zdaniem ratowników medycznych, w szpitalach brakowało miejsc dla zakażonych pacjentów.
Jedni odchodzili, drudzy brali zwolnienia lekarskie. Byli przemęczeni, pracowali ponad normę. W kulminacyjnym momencie do pacjentów nie wyjeżdżało w stolicy nawet kilkadziesiąt zespołów dziennie. 1 września ponad połowa karetek nie wyjechała do zdarzeń. Do wypadków dysponowano śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, które lądowały na ulicach Warszawy: m.in. na placu Konstytucji. Został wezwany wówczas do kolizji drogowej.
Jednego dnia wypowiedzenie miało złożyć około 60 osób. Zdarzało się też, że osoby wymagające hospitalizacji na SOR wieźli strażacy. Natomiast wojewoda mazowiecki poprosił o wsparcie wojsko. Chodziło o skierowanie do pracy w karetkach od 2 do 16 września żołnierzy posiadających kwalifikację ratownika medycznego lub pielęgniarki systemu.
Jeszcze we wrześniu, podczas kontroli poselskiej w stołecznym pogotowiu okazało się, że pracuje w nim ponad 570 ratowników, z czego tylko sześciu jest zatrudnionych na etat. Reszta ma umowy cywilnoprawne.
katke/r
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24