Pacjenci coraz częściej trafiają karetkami do szpitali oddalonych nawet o 100 kilometrów od stolicy. Służby wojewody tłumaczą konieczność dalekich wyjazdów "znaczącym wzrostem liczby chorych, szczególnie w obszarze internistycznym".
Według naszych ustaleń od początku roku dyspozytorzy medyczni kierowali zespoły ratownictwa medycznego z pacjentami z Warszawy do szpitali w Siedlcach, Przasnyszu, Kozienicach i Makowie Mazowieckim.
- Sytuacja z wyjazdami i czasem z trudnościami z przekazywaniem pacjentów zaczyna przypominać tę z pandemii - mówi nam ratownik medyczny pracujący w stołecznym pogotowiu ratunkowym.
Daleka podróż i długie czekanie
W piątek, 3 stycznia, zespół ratownictwa medycznego z Serocka w powiecie legionowskim, udzielał pomocy 88-latkowi z dusznością. Dyspozytor medyczny podjął decyzję, aby pacjent trafił do szpitala w Wyszkowie. Dopiero po ponad pięciu godzinach oczekiwania przed SOR chory został przekazany pod opiekę personelu placówki.
W poniedziałek, 6 stycznia, ZRM ze stacji wyczekiwania na Białołęce oraz dwie karetki z Legionowa ustawiły się w kolejce przed oddalonym o około 90 kilometrów od Warszawy szpitalem w Makowie Mazowieckim. W jednej z karetek znajdowała się 92-letnia kobieta z gorączką i bólami brzucha. Sam dojazd ze starszą pacjentką zajął ratownikom ponad godzinę.
PRZECZYTAJ: Co wiadomo o wirusie hMPV i dlaczego nie będzie nowym COVID-19.
Z kolei ZRM z pacjentem z dolegliwościami kardiologicznymi z Woli został skierowany do szpitala w Siedlcach. W tym przypadku karetka w jedną stronę miała do przejechania około 110 kilometrów i wróciła do Warszawy po kilkugodzinnej interwencji.
Pacjenci rozgoryczeni
Nasze ustalenia o dalekich wyjazdach karetek potwierdza rzecznik stołecznego pogotowia ratunkowego. "Od dwóch tygodni dyspozytorzy medyczni Zespoły Ratownictwa Medycznego Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego 'Meditrans' SPZOZ w Warszawie coraz częściej kierują do szpitalnych oddziałów ratunkowych oddalonych od stolicy nawet o ponad 100 kilometrów" - pisze w odpowiedzi na nasze pytania Piotr Owczarski.
Dysponowanie karetek do szpitali w znacznej odległości od miejsca stacjonowania znacząco wydłuża czas dojazdu i tym samym czas interwencji. - Utrudnia nam to pracę, bo dyspozytor wyłącza taki Zespół Ratownictwa Medycznego z systemu nawet na pięć godzin, przez co mieszkańcy mają do dyspozycji mniejszą ilość zespołów (gotowych do wyjazdu – red.). To może pośrednio lub też bezpośrednio, w przypadku kumulacji zdarzeń, wpływać na bezpieczeństwo mieszkańców - ocenia Owczarski.
Według naszych rozmówców, spora grupa pacjentów, gdy dowiaduje się, że będzie przewieziona na dalsze badania do szpitala w innym mieście, reaguje nerwowo. - Rozgoryczeni są także bliscy chorych, bo duża odległość jest dodatkowym kłopotem w przypadku odwiedzin czy odbioru bliskiej osoby ze szpitala, szczególnie w przypadku osób starszych - opowiadają medycy.
Żadna oficjalna informacja o zmianie zasad dysponowania karetek pogotowia ratunkowego nie dotarła do medyków. - Nie mamy też wiedzy, dlaczego dyspozytorzy wysyłają nasze Zespoły Ratownictwa Medycznego do oddalonych od stolicy placówek medycznych - informuje Piotr Owczarski, rzecznik Meditransu.
CZYTAJ TAKŻE: Pacjent czekał w karetce przed szpitalem. Po kilku godzinach odzyskał siły i poszedł do domu
Brakuje miejsc na oddziałach internistycznych
Organizacja Państwowego Ratownictwa Medycznego należy do kompetencji wojewodów. To także służby wojewody zarządzają dyspozytorniami medycznymi, do których trafiają zgłoszenia o osobach potrzebujących pomocy i mają dostęp do informacji na temat tego, ilu pacjentów przebywa na oddziałach szpitalnych.
- Decyzję o miejscu transportu pacjentów, do których wysłany został zespół ratownictwa medycznego, podejmuje kierownik ZRM, dyspozytor medyczny lub wojewódzki koordynator ratownictwa medycznego - wyjaśnia Joanna Bachanek, rzeczniczka wojewody mazowieckiego. - Decyzja zawsze ma na celu przede wszystkim dobro pacjenta i jednocześnie uwzględnia możliwości podjęcia leczenia w szpitalu docelowym - dodaje.
W wiadomości przesłanej do naszej redakcji przez służby wojewody czytamy, że "w ostatnim czasie wystąpił znaczący wzrost liczby chorych, szczególnie w obszarze internistycznym. Kumulacja takich przypadków spowodowała pojedyncze sytuacje przekierowywania ZRM z pacjentami poza granice m.st. Warszawy”. Zapewniają, że w każdym z przypadków, w którym czas dojazdu do szpitala ze względu na odległość jest wydłużony, stan zdrowia pacjenta jest stabilny i nie stanowi zagrożenia dla życia i zdrowia chorego.
- Należy podkreślić, że podczas transportu pacjent znajduje się pod stałą opieką ratowników - mówi Joanna Bachanek.
Autorka/Autor: Artur Węgrzynowicz
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mariusz Wiśniewski, WSPRiTS "Meditrans" SPZOZ w Warszawie