Drogowcy przebudowują ul. Nowoursynowską na odcinku od ul. Dominikańskiej do Łukowej. Zlikwidowano już stare przejścia, pojawiła się też nowa zebra z sygnalizacją. Zmiany, które w założeniu Zarządu Dróg Miejskich, mają poprawić bezpieczeństwo pieszych, nie wszystkim się jednak podobają.
Nasi czytelnicy zwracają uwagę na wady nowej organizacji ruchu. Chodzi głównie o przeniesienie przejścia dla pieszych i likwidację dwóch poprzednich w pobliżu szkoły podstawowej.
"Już w tej chwili mieszkańcy chodzą przez środek ulicy, gdyż nowe przejście dla pieszych jest zbyt daleko od budynków mieszkalnych i przystanków. Dlaczego nie było żadnych konsultacji odnośnie zmian?" – pyta Katarzyna.
"Będą przechodzić tam, gdzie im bliżej"
"Przejście jest w złym miejscu, ponieważ okoliczni mieszkańcy i tak będą przechodzić tam, gdzie im bliżej. Lepiej i taniej było wybudować progi zwalniające, które wymuszają tak czy inaczej wolniejszą jazdę. A światła? Jak ktoś się uprze to i tak przez nie przejedzie z dużą prędkością, nawet na czerwonym!!!" – przekonuje w komentarzu na tvnwarszawa.pl Yrtem.
Nowe rozwiązanie punktuje też Mokotowska Grupa Rowerowa na profilu facebookowym Zarządu Dróg Miejskich. W komentarzu wyjaśnia, że lepszym rozwiązaniem byłoby powiększenie istniejących azyli dla pieszych (ich odrzucona propozycja do budżetu obywatelskiego).
"Były dwa przejścia dla pieszych na wprost bramek do szkoły. Teraz jest jedno oddalone od wejść. Skutek będzie taki, że dzieci będą przebiegać przez ulicę poza przejściem. Mieszkańcy Łukowej do Biedronki przechodzi do tej pory po pasach, a teraz będą przebiegać przez ulicę" – tłumaczą aktywiści. "Tak się kończy robienie projektów bez konsultacji z mieszkańcami. Wstydźcie się własnej nieudolności" – komentują.
"Rozwiązanie optymalne"
Drogowcy odpierają jednak te zarzuty i tłumaczą, że decyzję o przebudowie podjęto właśnie po apelach mieszkańców. – Pisali do nas głównie rodzice dzieci z pobliskiej szkoły, ale także radni i mieszkańcy, którzy argumentowali, że na tym odcinku potrzebne jest przejście z sygnalizacją – odpowiada Karolina Gałecka, rzeczniczka Zarządu Dróg Miejskich i wyjaśnia, dlaczego zachowanie starego układu pasów nie było możliwe.
- Poprzednie przejścia znajdowały się od siebie w odległości ok. 40-50 metrów. Zgodnie z przepisami nie było możliwości zamontowania sygnalizacji świetlnej przy obu albo tylko przy jednym, dlatego wytyczone zostało nowe przejście w miejscu, gdzie jest najlepsza widoczność. To było rozwiązanie optymalne i jedyne możliwe. Bezpieczeństwo uczniów jest priorytetem – podkreśla rzeczniczka.
I dodaje, że ma nadzieję, że piesi będą respektować nową organizację ruchu. – Nie będziemy przecież grodzić jezdni, aby uniemożliwić pieszym jej przekraczanie w niedozwolonym miejscu. Każdy ma swój rozum – komentuje.
Przesunięcie o 20 metrów
Jak sytuacja wygląda na miejscu, postanowił przekonać się nasz reporter.
– Nowe przejście znajduje się w odległości ok. 20 metrów od poprzednich pasów, tuż obok przystanku. Zostało przesunięte dalej od zakrętu. W niektórych przypadkach piesi rzeczywiście będą musieli nadłożyć drogi, ale chodzi o jakieś 50-100 metrów – ocenił Mateusz Szmelter. - Problemem może być to, że mieszkańcy po prostu przyzwyczaili się do przejść w poprzednich lokalizacjach - podsumował.
"Pasy przesunięto o 20 metrów"
jk/b