Kamil A., który jest podejrzany o pobicie dozorczyni i jej męża, przyznał się do winy. Jak mówi, nie wie, dlaczego to zrobił. Do zdarzenia doszło w ostatni weekend przy ul. Orlej. Zarzuty usłyszał także Maksymilian P., ale do winy się nie przyznaje.
- Ludzie, którzy wynajmują jedno z mieszkań w bloku przy ulicy Orlej w ostatni weekend zorganizowali imprezę. Około 2 w nocy dwaj uczestnicy tej imprezy wyszli na zewnątrz. Gdy chcieli wrócić, zaczęli demolować drzwi prowadzące do klatki. Dozorczyni wyszła na zewnątrz i zwróciła im uwagę. Wtedy przelali swoją agresję na nią - relacjonuje w czwartek reporter TVN24.
Jak dodaje, w obronie kobiety stanął jej mąż. - W pewnym momencie Kamil A. uderzył go drzwiczkami od mebli kuchennych, które znalazł na śmietniku. Złamał mu rękę. Potem uderzył pięścią w twarz kobietę. Dozorczyni ma złamaną szczękę oraz powybijane zęby - mówi.
- Jedyną osobą, która pomogła tej parze była ich sąsiadka. Nikt im więcej nie pomógł. Nikt nie zareagował - mówi w czwartek Robert Szumiata ze śródmiejskiej policji.
"Jest zdruzgotana"
Jak informuje policja, czynny udział w zdarzeniu brał najprawdopodobniej także 19-letni Maksymilian P. Miał on szarpać i przytrzymywać dozorczynię i jej męża.
W czwartek z poszkodowaną kobietę rozmawiał reporter TVN24. - Jest zdruzgotana, tym co się wydarzyło tu w weekend. Cierpi psychicznie i fizycznie. Ma połamaną szczękę, wybite zęby. Jej mąż leży ze złamaną ręką w szpitalu - relacjonuje.
Z relacji kobiety wynika, że w momencie zdarzenia obaj napastnicy byli pod wpływem alkoholu.
Zajście nagrał monitoring
"Nie wiem, dlaczego to zrobiłem"
Policjanci na miejscu zatrzymali w sumie 11 osób, w tym Maksymiliana P. Drugi z mężczyzn podejrzanych o popełnienie tego przestępstwa, Kamil A., został zatrzymany następnego dnia rano.
Obaj mężczyźni usłyszeli już zarzuty. Kamilowi A. za pobicie i naruszenie czynności narządu ciała grozi 5 lat więzienia. Maksymilianowi P. za pobicie grożą trzy lata pozbawienia wolności. - Obaj mężczyźni zostali zwolnieni do domów. Kamil A. został objęty dozorem policyjnym. Maksymilian P. będzie odpowiadał z wolnej stopy - mówi Szumiata.
Kamil A. miał już wcześniej konflikt z prawem. - Włamał się do samochodu i go ukradł. Za ten czyn usłyszał zarzuty po tym jak, został zatrzymany po pobiciu 59-latki i 61 latka- wyjaśnia reporter. - Nastolatek przyznał się do winy. - Nie wie, dlaczego to zrobił - dodaje.
Drugi z mężczyzn nie przyznaje się do winy.
su/ran