Dzielnicowi radni chcą tramwaju na Zieloną Białołękę. Przekonują, że ta część miasta została zapomniana przez władze miasta a jej mieszkańcy traktowani "jak ludzie trzeciej kategorii". W czerwcu władze miasta zaprezentowały listę tramwajowych inwestycji. Nie uwzględniono w niej trasy na Zieloną Białołękę.
Dzielnicowi radni chcą tramwaju na Zieloną Białołękę. Przekonują, że ta część miasta została zapomniana przez władze miasta a jej mieszkańcy traktowani "jak ludzie trzeciej kategorii". W czerwcu władze miasta zaprezentowały listę tramwajowych inwestycji. Nie uwzględniono w niej trasy na Zieloną Białołękę.
W czerwcu władze Warszawy ogłosiły listę inwestycji tramwajowych do 2020 roku, na które chce zdobyć unijne dofinansowanie. Na liście są Gocław, Wilanów i biurowy Służewiec. Plany nie objęły natomiast Zielonej Białołęki, dlatego we wtorek zwołano w tej sprawie nadzwyczajną sesję rady dzielnicy.
- Jednogłośnie przegłosowaliśmy na niej stanowisko, iż budowa linii tramwajowej na Zieloną Białołękę jest kluczową sprawą - mówi nam Waldemar Roszak, radny dzielnicy (PO), który od kilku lat forsuje inwestycję. Jak tłumaczy, Białołęka jest najszybciej rozbudowującą się dzielnicą miasta i potrzebuje nowej linii. – W ostatnich 12 latach przybyło tu więcej mieszkańców niż w całej Warszawie – wylicza i dodaje, że wschodnia część dzielnicy rozwija się szczególnie intensywnie. Radny powołuje się na analizy, według których tzw. chłonność Zielonej Białołęki wynosi aż 200 tys. mieszkańców.
Radni uważają, że w pierwszym etapie powinien powstać odcinek od ul. Rembielińskiej do okolic planowanej Trasy Mostu Północnego. Trasa prowadziłaby ul. Matki Teresy z Kalkuty, św. Wincentego, Głębocką, tunelem lub wiaduktem (wariant droższy i tańszy) nad Trasą Toruńską i dalej rezerwą pod planowaną Trasę Olszynki Grochowskiej.
"Mieszkańcy trzeciej kategorii"
Sprawa budowy tramwaju do Zielonej Białołęki ma swój początek w 2007 roku. To wtedy radni wnioskowali o jak najszybszą budowę.
- W 2012 roku wykonano studium techniczne tramwaju. Wybrano optymalny przebieg torów i przeanalizowano kilka wariantów przejścia przez Trasę Toruńską - tańsze na wiadukcie i droższy w tunelu - opisuje Roszak. W efekcie, jesienią 2014 roku linia tramwajowa na Zieloną Białołękę została wpisana do najważniejszego dokumentu planistycznego miasta, czyli Studium Uwarunkowań - dodaje.
Ale w przedstawionych w czerwcu planach inwestycji zabrakło. Dlaczego? Roszak uważa, że to wynik ignorowania potrzeb mieszkańców prawego brzegu, którzy czują się mieszkańcami drugiej kategorii. - A ci z Zielonej Białołęki nawet trzeciej. Pamięta się o Wilanowie, Ochocie, a nasze okolice są zapomnianym miejscem przez wszystkich - żali się radny.
"To nie pola z kapustą"
Według radnych, problem leży także w przyjętych przez Biuro Drogownictwa i Komunikacji opracowaniach. "Używane są niewłaściwe dane demograficzne i planistyczne, bez oparcia o obowiązujące miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. Efektem tego bardzo poważnego błędu jest znaczące niedoszacowanie liczby obecnych i przyszłych mieszkańców" - czytamy w uzasadnieniu stanowiska, które przyjęli radni.
- Mam nadzieję, że miejskie Biuro Drogownictwa dostrzeże w końcu, że Zielona Białołęka to nie pola z kapustą - denerwuje się radny.
Agnieszka Kłąb z biura prasowego ratusza, w rozmowie z "Gazetą Stołeczną" tłumaczy, że plany inwestycyjne miasta nie kończą się na liście przedstawionej w czerwcu. - To projekty, które mają być dofinansowane przez Unię, a będzie jeszcze np. przedłużana trasa tramwajowa przez Tarchomin za pieniądze wyłącznie miejskie - zauważa.
Ustanowione we wtorek stanowisko radnych trafi do rąk miedzy innymi prezydent stolicy.
Zobacz jak na początku czerwca Hanna Gronkiewicz-Waltz mówiła o inwestycjach komunikacyjnych:
su/b
Źródło zdjęcia głównego: Waldemar Roszak / archiwum