O dzikiej wycince drzew w rezerwacie Ławice Kępińskie na Białołęce poinformował portal tustolica.pl. W sprawę zaangażował się jeden z dzielnicowych radnych. – W ciągu kilku ostatnich dni zgłosili się do mnie mieszkańcy, którzy na gorącym uczynku przyłapali ludzi wycinających drzewa z rezerwatu. Drewno ładowali do prywatnego samochodu. Ich zdaniem to okoliczni mieszkańcy, Widziano ten sam samochód dwa razy – relacjonuje radny Marcin Korowaj.
Jak dodaje, karczownicy tłumaczyli się, że potrzebują drewna, bo nie stać ich na opał do ocieplania własnych domów. – To ciekawe skąd mieli pieniądze na auto i piły mechaniczne, którymi ścinali cenne drzewa – ironizuje Korowaj.
Służby wiedzą
Według relacji radnego, mieszkańcy zgłosili sprawę wycinki zarówno do straży miejskiej, jaki i na policję. – Służby przyjęły zgłoszenie – mówi Marcin Korowaj, który zdecydował się na osobiste oględziny rezerwatu.
- To co tam zastałem w niedzielę przerosło moje wyobrażenie. Skala problemu jest zdecydowanie większa niż opisywali mieszkańcy. Po wielu drzewach zostały same pieńki, sporo okazów jest też pociętych czy poranionych – opowiada radny Korowaj. Nagrał nawet film pokazujący skalę dzikiej wycinki, który nam udostępnił.
O sprawie poinformował też Wydział Ochrony Środowiska na Białołęce. – Naczelnik wydziału wszczął już postępowanie wyjaśniające – dodaje radny.
Rezerwat Ławice Kiełpińskie utworzono w 1998 roku. Obejmuje obszar nabrzeża Wisły w granicach Łomianek, Jabłonny i Białołęki. To miejsce gniazdowania wielu cennych ptaków, np.: rybitwy białoczelnej.
jb/sk