Wrażenie robiło centrum Warszawy, gdzie w ciemnościach utonęło kilka na co dzień rozświetlonych wysokościowców. W mroku ukrył się także Pałac Kultury i Nauki, który w sobotni wieczór przypominał budowlę, jaką warszawiacy pamiętają jeszcze z poprzedniej epoki. O swojej obecności przypominał świecącą się na szczycie iglicy czerwona lampą.
W stolicy wyłączono także iluminacje Stadionu Narodowego czy Teatru Wielkiego-Opery Narodowej. W 60-minutowym mroku stały również Pałac Prezydencki czy niektóre ministerstwa, np. finansów oraz edukacji.
Na całym świecie
Akcja ma zachęcać do zmiany codziennych nawyków na bardziej przyjazne dla naszej planety. Zaangażowanie setek tysięcy ludzi w ponad 150 krajach świata ma uczyć wspólnej odpowiedzialności za ekologiczną przyszłość Ziemi. - O bezpieczeństwo ekologiczne naszego otoczenia musimy walczyć ze szczególną dbałością. Chcemy stworzyć jak najlepsze warunki do tego, by każdy warszawiak mógł efektywnie dbać o środowisko. Miasto w 2008 roku powołało stały zespół ds. ochrony klimatu, aktywnie działa na rzecz redukcji emisji dwutlenku węgla, było również gospodarzem szczytu klimatycznego ONZ, COP19 – zaznacza Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Czy to ma sens?
Akcja odbywa się od kilku lat i od tylu wzbudza też kontrowersje. Zdaniem wielu, nie ma ona nic wspólnego z ekologią, bo nowoczesne żarówki najwięcej energii zużywają właśnie w momencie włączania. Dodatkowo powoduje problemy dla elektrowni i sieci przesyłowych - najpierw pojawia się w niej nadwyżka energii, potem zaś gwałtownie skacze pobór.
Co to jest "Godzina dla Ziemi"?
PAP/ran