Bocheński podczas sobotniej konferencji prasowej ocenił, że Warszawa nie rozwija się tak, jakby mogła, a jest to spowodowane przez urząd miasta, który jest jego zdaniem "węzłem gordyjskim". Jak mówił, albo "często stoi z boku, albo nie pomaga".
- To jest gigantyczna, gargantuiczna struktura, w której nie wiadomo, kto za co odpowiada - mówił. Wskazał, że w Urzędzie Miasta Warszawy jest 1500 wydziałów, biur, osób prawnych i jednostek, które często mają te same zadania. - Bardzo często w różnych dzielnicach, przy różnych inwestycjach, rewitalizacjach, zadaniach społecznych zdarzają się sytuacje, że nie wiadomo, który urzędnik za co odpowiada. Mieszkaniec odbija się od okienka do okienka. Nie wiadomo, gdzie zadzwonić, kto jest odpowiedzialny za prowadzenie warszawskich spraw - ocenił.
"W Warszawie jest 70 burmistrzów i wiceburmistrzów"
Tobiasz Bocheński zwrócił uwagę, że w Warszawie "mamy prezydenta, wiceprezydentów, 18 burmistrzów i mamy bardzo wielu wiceburmistrzów; łącznie w Warszawie jest 70 burmistrzów i wiceburmistrzów". Ocenił, że jest to gigantyczna i nieefektywna struktura, która dużo kosztuje.
Zaznaczył jednocześnie, że nie jest zwolennikiem zwalniania urzędników, gdyż - jak mówił - w stolicy pracuje bardzo dużo kompetentnych, zdolnych i oddanych miastu ludzi.
- Naszym celem nie jest zwalnianie warszawskich urzędników, tylko uwolnienie ich potencjału i zatrzymanie nowo zatrudnianych urzędników. Urząd miasta stołecznego nie może być przytuliskiem dla polityków Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, którzy nie zrobili większej kariery albo gdzieś się nie dostali w jakichś wyborach. My chcemy urzędu apolitycznego, urzędu profesjonalnego. Urzędu, który jest w sposób nowoczesny zorganizowany, w którym wiadomo, kto za co odpowiada - podkreślił Bocheński.
Stanowiska tych pełnomocników chce zlikwidować Bocheński
Kandydat PiS powiedział też, że prezydent stolicy nie dość, że ma pod sobą taką liczbę wydziałów, to ma jeszcze pełnomocników. - Prawdziwe zarządzanie miastem, realne działania polegają nie na tym, że się tworzy pełnomocników, którzy powielają kompetencje tych urzędników, którzy są tam zatrudnieni. Prawdziwe zarządzanie polega na rozwiązywaniu problemów warszawiaków - podkreślił.
Bocheński zadeklarował jednocześnie, że jeśli wygra wybory nie będzie tak wielu pełnomocników. - Nie będzie tego rodzaju fasadowego zarządzania Warszawą - mówił.
Wśród pełnomocników, których miałoby nie być, wymienił m.in.: pełnomocnika ds. Wisły; rozwoju struktury kolejowej; koordynacji inwestycji i remontów w pasie drogowym.
- Czym się zajmuje prezydent? Prezydent chyba powinien mieć jakąś strategię, jak zarządza? - pytał Bocheński oceniając, że stanowisko pełnomocnika ds. strategii rozwoju miasta jest zbyteczne.
- To nie może być tak, że miasto nie ma gospodarza na pełen etat. To nie może być tak, że ktoś powołuje sobie pełnomocników, dyrektorów, wicedyrektorów, wiceprezydentów - dziesiątki różnego rodzaju stanowisk, które nie służą niczemu i są nieefektywne. Urząd musi być sprawny, musi być nowoczesny i przede wszystkim musi być otwarty na warszawiaków - podsumował.
Sześcioro kandydatów na fotel prezydenta
Wybory samorządowe odbędą się w niedzielę 7 kwietnia, ewentualna druga tura - 21 kwietnia.
Oprócz Bocheńskiego o urząd prezydenta Warszawy ubiegają się: Rafał Trzaskowski - kandydat Koalicji Obywatelskiej, Magdalena Biejat – kandydatka Lewicy i Ruchów Miejskich, Przemysław Wipler – kandydat Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców, Janusz Korwin–Mikke – kandydat Bezpartyjnych i Romuald Starosielec - kandydat Ruchu Naprawy Polski.
Autorka/Autor: kz/b
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Materiały prasowe