Obrońca Beaty Kozidrak odwołał się od wyroku nakazowego za prowadzenie auta pod wpływem alkoholu. Jego zdaniem kara sześciu miesięcy prac społecznych oraz pięcioletni zakaz prowadzenia pojazdów jest zbyt surowa. Sprawa zostanie ponownie rozpoznana przez sąd.
Beata Kozidrak została skazana wyrokiem nakazowym Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa pod koniec października. Sąd uznał ją winną kierowania w stanie nietrzeźwości i skazał na sześć miesięcy prac społecznych. Orzekł też pięć lat zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Ponadto sąd zobowiązał ją do zapłacenia 10 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Wyrok był nakazowy, czyli wydany na posiedzeniu bez udziału stron. Dzieje się tak w sprawach dotyczących wykroczeń i drobnych przestępstw, gdy sąd uznaje na podstawie materiału zgromadzonego podczas policyjnego dochodzenia, że nie jest konieczne przeprowadzanie rozprawy. Przesłankami są niebudzące wątpliwości okoliczności sprawy oraz niebudząca wątpliwości wina oskarżonego.
Do 15 listopada strony miały czas na wniesienie sprzeciwu. - Do sądu wpłynął sprzeciw złożony przez obrońcę oskarżonej - poinformowała nas sędzia Beata Adamczyk-Łabuda, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie.
- Zgodnie z przepisami Kodeksu postępowania karnego, w przypadku złożenia sprzeciwu przez którąkolwiek ze stron postępowania wyrok nakazowy traci moc, to znaczy jest uznawany za niebyły. Dokument znajduje się w aktach sprawy, jednak treścią orzeczenia uznanego za niebyłe nie jest związany sąd, który będzie rozpatrywał tę sprawę - tłumaczy sędzia Adamczyk-Łabuda.
W rozmowie z portalem Onet.pl sprawę skomentował obrońca wokalistki Marcin Mamiński. - Powód był prosty. Uważam jako obrońca pani Beaty Kozidrak, że kara jest zbyt surowa. Dlatego też postanowiliśmy się odwołać od wyroku. Nie zgadzamy się jednak z doniesieniami mediów, że pani Beata nie chciała po prostu odbywać prac społecznych - poinformował.
Zatrzymana za jazdę pod wpływem alkoholu
Do zdarzenia doszło 1 września na Mokotowie. O tym, że kierująca bmw może być nietrzeźwa, poinformowali policję inni kierowcy. Para świadków, podróżujących w tym samym kierunku, co wokalistka, zauważyła, iż kierowany przez nią pojazd chaotycznie zmienia pasy ruchu i podjeżdża bardzo blisko pojazdów. Z relacji jednej z przesłuchanych osób wynika, że bmw wjeżdżało również na krawężniki. Zdarzenie zostało nagrane przez pasażera innego samochodu. To świadkowie uniemożliwili artystce odjechanie ze skrzyżowania al. Niepodległości i ul. Batorego do czasu przyjazdu policji.
Jeszcze na miejscu zdarzenia Kozidrak oświadczyła policjantom, że dzień wcześniej była na spotkaniu, które zakończyło się około 2 w nocy. To wtedy miała spożywać wino, z jej relacji wynikało, że wypiła około litra alkoholu. Na komendzie, podczas przesłuchania w charakterze podejrzanej, przyznała się do winy, ale skorzystała z prawa do odmowy składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania.
Tuż po zatrzymaniu badanie wykazało dwa promile alkoholu w wydychanym przez artystkę powietrzu.
Oświadczenie Beaty Kozidrak
Wokalistka zespołu Bajm 2 września wydała krótkie oświadczenie. W mediach społecznościowych napisała: "Kochani, przepraszam wszystkich. Wiem, że was zawiodłam. Z całego serca żałuję tego, co się wczoraj wydarzyło. Bardzo się tego wstydzę. Wiem, że muszę ponieść konsekwencje tego, co się stało. Jestem na to gotowa".
Nie zastosowano wobec niej żadnych środków zapobiegawczych, po zdarzeniu policja zabezpieczyła jedynie prawo jazdy. Artystka nie była wcześniej karana.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/StrefaGwiazd/Marcin Kmieciński