Małżeństwo zginęło w pożarze. Kilka godzin wcześniej wzięli ślub

Pożar mieszkania na Targówku
W pożarze mieszkania na Targówku zginęło małżeństwo
Źródło: Tomasz Zieliński/tvnwarszawa.pl
W nocy z soboty na niedzielę w pożarze mieszkania na Targówku zginęli 44-latek oraz jego żona. W chwili przyjazdu strażaków lokal, w którym przebywali, był objęty ogniem. Konieczne było wyważenie drzwi. Jak udało nam się dowiedzieć, para kilka godzin wcześniej wzięła ślub.

Zmarły mężczyzna był lekarzem, anestezjologiem. Przez wiele lat pracował w stołecznym pogotowiu ratunkowym, w stacji na Pradze Północ oraz w warszawskich szpitalach. Ostatnio w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Szpitala Bielańskiego.

Trudna akcja strażaków

Zgłoszenie o pożarze w bloku przy ulicy Kolonijnej wpłynęło do służb w niedzielę około 50 minut po północy. Jak informowali strażacy, lokal na drugim piętrze był objęty ogniem. Akcję gaśniczą utrudniał brak podjazdu dla drabiny mechanicznej. Strażacy, aby dostać się do środka, musieli wyważyć drzwi.

- W mieszkaniu były dwie osoby, które ewakuowano. Lekarz od razu stwierdził zgon mężczyzny. Płci drugiej osoby nie można już było wskazać z tego względu, że ciało było już mocno zwęglone - opisywał starszy aspirant Bogdan Smoter ze stołecznej straży pożarnej.

W akcji uczestniczyło osiem zastępów straży pożarnej, policja oraz Zespół Ratownictwa Medycznego. Nie było konieczności ewakuacji pozostałych mieszkańców bloku.

Prokuratura rozpocznie śledztwo

W niedzielę policja poinformowała, że zmarli to kobieta oraz 44-letni mężczyzna, a funkcjonariusze "prowadzą czynności w celu ustalenia okoliczności tego tragicznego zdarzenia".

Z kolei Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, powiedziała nam, że postępowanie będzie prowadzone w kierunku "nieumyślnego spowodowania śmierci". – Przeprowadzona zostanie sekcja zwłok pokrzywdzonych. Wówczas będziemy mogli powiedzieć więcej na temat przyczyny ich śmierci – dodała prokurator Skrzeczkowska.

Ślub po południu, wieczorem pożar

Jak udało nam się ustalić, para kilka godzin przed tragedią wzięła ślub. – Jeden z naszych ratowników był świadkiem na tym ślubie. Była to rodzinna uroczystość – przyznaje lekarz Józef Chłopicki, ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Szpitala Bielańskiego, w którym pracował zmarły. – W piątek miał dyżur. Był taki szczęśliwy, wszyscy składaliśmy mu życzenia. Cały zespół nie może się pozbierać. Trudno zebrać myśli, szczególnie w tak dramatycznych okolicznościach – mówi Chłopicki.

Czytaj także: