Po śmiertelnym wypadku na Bielanach władze stolicy planują wprowadzenie stref tempo 30, które docelowo mają objąć dwie trzecie miejskich ulic. Taki ruch zrobiły kilka lat temu Katowice. Początki były trudne, wielu kierowców nie akceptowało zmian. Przyniosły jednak oczekiwane skutki - zdaniem policji, jest bezpieczniej.
Pomysłów na poprawę bezpieczeństwa pieszych jest wiele. Niektóre, jak ten wykorzystany w kanadyjskiej kampanii społecznej, wprawiły kierowców w konsternację. Przed jednym z przejść w Quebecu powstała instalacja blokująca wjazd na zebrę, gdy jest na niej pieszy. Gdy dojeżdża do niej auto, podnoszą się żółte zapory. Przejazdu nie ma, dopóki pieszy bezpiecznie nie dotrze na drugą stronę ulicy.
"Plujemy sobie w brodę, że doszło do tego wypadku"
Polska stawia na razie na tradycyjne rozwiązania. W Warszawie, blisko trzy tygodnie po śmiertelnym potrąceniu na przejściu na Sokratesa, drogowcy zamontowali progi zwalniające. Prędkość ograniczyli do 30 km/h.
- Chodzi o to, żeby w oczywisty sposób uspokoić ruch i tym samym podnieść bezpieczeństwo pieszych - mówi wiceprezydent Robert Soszyński.
- Plujecie sobie w brodę, że dopiero teraz, po tym wypadku? - pyta go Łukasz Wieczorek, reporter TVN24. - Wie pan… Plujemy sobie w brodę, że doszło do tego wypadku - przyznaje Soszyński.
Strefy tempo 30
Progi zwalniające są tymczasowym rozwiązaniem. Docelowo droga będzie przebudowana. Ma być węższa. - Po zdarzeniach drogowych najczęściej jest mowa o tym, że jesteśmy za późno. Przed zdarzeniami jesteśmy za wcześnie i po co te zmiany - zaznacza Łukasz Puchalski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich.
Zmian po wypadku na Sokratesa będzie w całym mieście więcej. Drogowcy planują między innymi doświetlenie przejść, azyle dla pieszych, nowe sygnalizatory i strefy tempo 30.
Ograniczenie prędkości do 30 kilometrów na godzinę ma docelowo objąć dwie trzecie warszawskich ulic. Chodzi o to, by szybciej można było jechać tylko na głównych trasach, a na bocznych ulicach nie więcej niż wspomniane 30 km/h.
Nowa strefa tempo 30 powstała niedawno na Ochocie. - Cieszę się, że jestem zmuszony do zwolnienia, bo czasem są takie sytuacje, że ma się tendencję, żeby szybko jechać - mówi kierowca Mateusz.
- Aby bezpieczeństwo ruchu drogowego zadziałało, potrzeba trzech elementów. Infrastruktury, edukacji i policji. Jeżeli będziemy działać tylko i wyłącznie na jednym obszarze, nie będziemy bezpieczni - ocenia Adam Sobieraj, ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego z Fundacji Drogi Mazowsza.
Trudne początki w Katowicach
Jednym z pierwszych miast, które odważyło się na poważne ograniczenie prędkości w centrum, były Katowice. Strefa tempo 30 działa tutaj już od czterech lat. Również na dwupasmówkach. Początki były trudne.
"30 na godzinę to jest masakra", "to jest lekka przesada, to jest hamowanie ruchu" - tak w 2016 roku mówili o tym rozwiązaniu kierowcy.
- Na początku każdy mógł psioczyć, że spowalniamy ruch - zastrzega Tomasz Bratek z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Okazuje się, że wprowadzenie takich ograniczeń sprawdziło się. - Zmniejszenie wypadkowości, zmniejszenie liczby zdarzeń z udziałem pieszych, z udziałem rowerzystów - wylicza Bratek. - Spowodowało to, że strefa ta została powiększona w tym roku, dokładnie we wrześniu - dodaje policjant.
- To, że ktoś kilka minut później dojedzie do celu, to nie ma znaczenia, jeżeli w ten sposób będą zabezpieczeni piesi - zauważa Janusz Popiel ze Stowarzyszenie pomocy poszkodowanym w wypadkach i kolizjach drogowych "ALTER EGO".
W stolicy kierowcy zwolnią nie tylko w strefach, ale też na moście Poniatowskiego. Na przełomie roku ruszy tutaj pierwszy w kraju miejski odcinkowy pomiar prędkości. Drogowcy właśnie ogłosili drugi przetarg na wybór dostawcy systemu pomiarowego. Nowe strefy tempo 30, mają powstać w szybkim tempie.
Autorka/Autor: Łukasz Wieczorek / kk/ec
Źródło: TVN24 / tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN