Po zakończeniu pandemii picie alkoholu na bulwarach i plażach nad Wisłą pozostanie nielegalne. Sąd administracyjny uchylił uchwałę wyłączającą nadwiślańskie tereny z zakazu spożycia. Sprawę opisała we wtorek "Gazeta Stołeczna".
Bulwary Wiślane i plaża Poniatówka od 2018 roku były wyłączone z zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznych. Sytuacja zmieniła się wraz z nadejściem pandemii. Rada Warszawy uznała wówczas, że z powodu ryzyka związanego z rozprzestrzenianiem się koronawirusa należy powrócić do dawnych zasad. Wiosną ubiegłego roku, gdy COVID-19 wciąż nie odpuszczał, radni zdecydowali, że zakaz należy przedłużyć do końca epidemii.
Rzeczniczka warszawskiego ratusza Monika Beuth-Lutyk poinformowała w rozmowie z "Gazetą Stołeczną", że ratusz nie będzie podejmował żadnej inicjatywy, by przywrócić możliwość legalnego picia alkoholu nad Wisłą. - Co prawda zniesiono obostrzenia związane z koronawirusem, ale stan epidemii wciąż obowiązuje - przekazała.
W sprawie pojawił się dodatkowy wątek. - Sąd administracyjny unieważnił uchwałę radnych, która wprowadzała odstępstwo od zakazu w tych miejscach - wyjaśniła rzeczniczka.
Nie będzie powrotu do legalnego picia alkoholu nad Wisłą
Jak opisuje "Gazeta Stołeczna", o uchylenie uchwały znoszącej zakaz picia nad Wisłą wnioskowali do sądu zarządca budynku The Tides przy Wioślarskiej 8 - spółka Por Develop oraz Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie, które ma siedzibę w sąsiedniej nieruchomości. Sąd przychylił się do ich postulatu i wydał wyrok w lutym. "W rozpoznawanej sprawie brak informacji, by organ gminy przeprowadził analizę wpływu projektowanej uchwały na kształtowanie polityki społecznej gminy w zakresie przeciwdziałania alkoholizmowi" - wskazano w pisemnym uzasadnieniu wyroku, do którego dotarła "Stołeczna".
Powodem zwrócenia się do sądu było to, co działo się w letnim sezonie nad Wisłą. Na bulwary ściągały tłumy warszawiaków. Było głośno, tłoczno i niekiedy niebezpiecznie. Zdarzały się bójki, awantury i kradzieże. Po nocnych imprezach nadwiślańskie tereny pełne były potłuczonego szkła i butelek poniewierających się wokół przepełnionych śmietników. Na hałas wielokrotnie skarżyli się mieszkańcy Powiśla.
- Cieszę się, że sąd dał nam wiarę. Gdyby tu chodziło o wypicie przysłowiowego piwa, to pewnie nikt by się nie kłócił. Natomiast burdy, które tam się działy, były nie do przyjęcia - powiedział "Stołecznej" Dariusz Gardener, inwestor The Tides i przedstawiciel mieszkańców budynku. Przypomniał też, że początkowo spółka próbowała szukać kompromisu i proponowała miastu, by bulwary zostały podzielone na strefy - w tych znajdujących się bliżej zabudowy mieszkaniowej zakaz picia alkoholu mógłby wciąż obowiązywać. Mężczyzna twierdzi jednak, że urzędnicy nie byli tym zainteresowani, stąd skierowanie sprawy do sądu.
Jednym z radnych opowiadających się za zniesieniem zakazu spożywania alkoholu nad Wisłą był Piotr Mazurek (Koalicja Obywatelska), przewodniczący komisji bezpieczeństwa i porządku publicznego. W rozmowie ze "Stołeczną" przyznał, że to rozwiązanie się nie sprawdziło. - Na bulwarach było dużo interwencji policji i straży miejskiej. Niezależenie od wyroku sądu, jestem za utrzymaniem zakazu - powiedział.
Źródło: "Gazeta Stołeczna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24