Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że w "krótkim czasie" w Warszawie stanie pomnik upamiętniający Bitwę Warszawską 1920 roku. Stwierdził, że Polacy w niej "zasługują na wielkie upamiętnienie". - Ocalili ojczyznę i cały kontynent, wszyscy mamy wobec nich wielki dług wdzięczności, bez nich nie byłoby nas, a także Europy, jaką dzisiaj znamy - dowodził.
Kwestia upamiętnienia bitwy warszawskiej została poruszona podczas piątkowej sesji pytań i odpowiedzi (Q&A) premiera Morawieckiego na Facebooku. Szefa rządu zapytano wówczas, kiedy powstanie pomnik na cześć tego wydarzenia. Premier odpowiedział, że jest zwolennikiem budowy łuku triumfalnego upamiętniającego bitwę i zaznaczył, że wspiera fundację, która o to zabiega.
"Powinien być w przyszłym roku - nie będzie"
Morawiecki do tego zagadnienia odniósł się także w niedzielę na Twitterze. "W historii Europy i świata były chwile decydujące. Bitwa Warszawska 1920 była jedną z nich. Polacy ocalili ojczyznę i cały kontynent. Wszyscy mamy wobec nich wielki dług wdzięczności. Bez nich nie byłoby nas, a także Europy, jaką dzisiaj znamy. Zasługują na wielkie upamiętnienie" - napisał premier.
Podczas sesji Q&A szef rządu wskazał, że do budowy łuku triumfalnego potrzeba porozumienia z władzami Warszawy. "Proszę pytać też władze Warszawy, dlaczego nie ma pomnika, bo władze Warszawy są tutaj mało kooperatywne, niestety" - dodał premier. "Pomnik bitwy warszawskiej powinien być już 20 lat temu, 30 lat temu, 10 lat temu, powinien być w przyszłym roku - nie będzie, ale obiecuję, on stanie w krótkim czasie, musi stanąć w krótkim czasie" - powiedział Morawiecki.
Łuk łączący dwa brzegi Wisły
Pomysł wzniesienia łuku triumfalnego wciąż powraca. Z inicjatywą jego budowy wyszło w 2014 roku Towarzystwo Patriotyczne, na czele z prawicowym satyrykiem Janem Pietrzakiem. Monument miał stanąć w setną rocznicę Bitwy Warszawskiej 1920 roku. Jak zaznaczał wtedy Pietrzak, inicjatywa jest ponadpartyjna. - Apeluję do wszystkich, żeby włączyli się w to dzieło ponad obecnymi podziałami. Chcemy zbudować pomnik dumy, godności i heroizmu - mówił tvnwarszawa.pl Pietrzak.
Pietrzak podkreślał, że brak właściwego upamiętnienia tamtego zwycięstwa jest wstydem dla rządzących Polską po 1989 roku. - Wiedziałem, że taki łuk nie mógł powstać w PRL-u, ale wydawało mi się, że w wolnej Polsce jest to oczywiste. Niestety żadna władza, ani centralna, ani lokalna nie zdobyła się dotychczas na taki gest. Czas to zmienić - twierdził nasz rozmówca. I podsuwał pomysł budowy łuku łączącego dwa brzegi Wisły.
Pojawiały się też inne lokalizacje, m.in. Oś Saska między Ogrodem Saskim a placem Żelaznej bramy.
"Niekoniecznie w formie pomnika"
W 2016 roku środowiska patriotyczne zwróciły się do ówczesnego wiceprezydenta Warszawy Jacka Wojciechowicza o działania na rzeczy budowy łuku triumfalnego na 100. rocznicę Bitwy Warszawskiej. "Impulsem do napisania listu było konsekwentne milczenie ratusza ws. dalszych prac nad doprowadzeniem do budowy pomnika" – wyjaśniali.
Kilka miesięcy później stołeczny ratusz odpowiedział, że chce upamiętnienia Bitwy Warszawskiej, ale niekoniecznie w formie pomnika. – Podkreślaliśmy, że można taki symboliczny "łuk triumfalny" wybudować w formie kładki nad Wisłą. Żeby nie był to jedynie monument, ale coś, co będzie pełnić też funkcję użytkową – mówiła ówczesna rzeczniczka urzędu miasta Agnieszka Kłąb.
W lipcu 2019 roku Rada Warszawy poparła projekt uchwały o budowie pomnika Bitwy Warszawskiej 1920 roku, który stanąć ma na placu na Rozdrożu. Stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki poinformował wówczas radnych, że pomnik jednak nie będzie gotowy na 15 sierpnia 2020 roku, kiedy ma być obchodzona 100. rocznica zwycięstwa polskiej armii nad bolszewikami.
PAP
Źródło zdjęcia głównego: luktriumfalny1920.pl