Klementyna Suchanow została zwolniona z aresztu w Mińsku Mazowieckim - poinformował w piątek wieczorem Ogólnopolski Strajk Kobiet. Potwierdziła to także sama aktywistka, którą zatrzymano dzień wcześniej, podczas manifestacji przed Trybunałem Konstytucyjnym. Odpowie między innymi za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza.
Przedstawicielka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet została zatrzymana podczas czwartkowego protestu przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. "Klementyna Suchanow i inne osoby, które weszły na teren "TK", zatrzymane" - napisał na Twitterze OSK. Jak podawały później przedstawicielki organizacji, Suchanow została zabrana na komendę do Mińska Mazowieckiego, skąd w piątek, wraz z dwójką innych zatrzymanych przewieziono ją do siedziby Prokuratury Rejonowej Warszawa - Śródmieście przy Kruczej. - Około godziny 20.11 w mediach społecznościowych Ogólnopolski Strajk Kobiet poinformował, że te osoby zostały wypuszczone - przekazał reporter TVN24 Jan Piotrowski.
W sumie Suchanow spędziła w areszcie dobę.
Trzy zarzuty
Wieczorem na Twitterze Suchanow napisała: "wolna i gotowa". Załączyła też zdjęcia z fragmentem pisma prokuratury dotyczącym przedstawionych jej zarzutów. Wynika z nich, że zarzucono jej naruszenie nietykalności cielesnej policjanta, wdarcie się na teren Trybunału Konstytucyjnego oraz zniszczenie dwuskrzydłowych drzwi wejściowych do jego siedziby. Szkodę wyceniono na dwa tysiące złotych.
Prokuratura objęła podejrzaną policyjnym dozorem. Raz w tygodniu będzie musiała stawiać się w komendzie przy Wilczej. Dodatkowo dostała zakaz przebywania w gmachu TK oraz na obszarze znajdującym się w promieniu 100 metrów od przylegającego do niego terenu.
"To jest szykana"
Informację o zwolnieniu Suchanow z aresztu potwierdziła także w rozmowie z reporterem TVN24 Marta Lempart. - Wyszła przed czasem. Ale z drugiej strony zamykanie kogoś na 48 godzin, za tak zwane naruszenie miru domowego, który jest wykroczeniem, a nie przestępstwem… Ona nie może mataczyć, jest też osobą, o której policja doskonale wie, gdzie mieszka, gdzie przebywa, jest rozpoznawalna, łatwo ją znaleźć. To jest szykana - stwierdziła Lempart.
Jak dodała, "policja przez dwie godziny odmawiała podania informacji o tym, gdzie ona jest". - Nie mogła się skontaktować z prawnikiem, nie mogła się w żaden sposób skontaktować z nią zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich, która zajmuje się krajowym mechanizmem prewencji i tortur, i sprawdza, w jakich warunkach przebywają osoby nie tylko osadzone, ale i zatrzymane. To była stresująca dla nas wszystkich sytuacja i to było celowe - zaznaczyła Lempart.
Pytana o to, czy Suchanow dołączyła do piątkowej manifestacji, odparła: "myślę, że jest tu gdzieś".
Przebieg piątkowego protestu przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego relacjonujemy w tvnwarszawa.pl.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24