Przeciwniczki i przeciwnicy zaostrzenia prawa aborcyjnego protestowali po raz kolejny. Piątkową manifestację rozpoczęli na rondzie Dmowskiego, nazywanym przez nich "rondem Praw Kobiet". Policja kilkukrotnie blokowała przemarsz, zmuszając protestujących do zmiany trasy i kluczenia. W końcu dotarli jednak przed dom prezesa Kaczyńskiego.
Piątkowy protest odbywał się pod hasłem: "Aborcja. Czas próby". Organizatorki z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet zapowiadały, że "idą po wszystko". "Ponad pół setki polskich miast, 130 tysięcy ludzi na ulicach, w tym około pięciu tysięcy w Warszawie. Dziś kolejna noc protestów przeciwko uzurpatorom władzy absolutnej. Nie damy się zniewolić. Nasze ciało to nasza sprawa, a "wyrok" to nie wyrok. Piątkowy wieczór tym razem zapowiada się mało zabawowo, to #ToJestWojna" - podkreślały.
Protest zaczął się na rondzie Dmowskiego. W Alejach Jerozolimskich doszło do użycia gazu i przepychanek z policją, która zastosowała nową taktykę - z pomocą samochodów blokowała trasę przemarszu. Gazu mieli używać także sami protestujący. W pewnym momencie załoga karetki pogotowia udzielała pomocy policjantom.
Protestujący ruszyli w stronę Żoliborza, ale kilka razy byli zmuszani do zmieniania trasy. Blokowano ich m.in. na placu Bankowym. Klucząc dotarli w końcu w okolicę domu prezesa Kaczyńskiego.
Tak relacjonowaliśmy piątkowy protest:
Na tym kończymy naszą relację.
Jak relacjonuje reporter TVN24 Jan Piotrowski, w tej chwili na ulicy Mickiewicza widać już tylko kordon policji i przedstawicieli mediów. Cześć protestujących wracając, dziękowała oklaskami ratownikom, którzy zapewniali im bezpieczeństwo.
Marta Lempart, liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet zakończyła protest. Demonstranci powoli rozchodzą się do domów.
Jak relacjonuje reporter TVN24 Michał Gołębiowski, protestujący ustawili się przed szpalerem policji odgradzającym ich od domu Jarosława Kaczyńskiego. Dodaje, że określili ten protest "paradą wolności". - Rozbrzmiewała muzyka, były tańce i zagrzewanie się do walki hasłami Strajku Kobiet - opisywał. - W tej chwili jest tu festiwal wykrzykiwania haseł i tego, co jest istotą Strajku Kobiet - dodał.
Mimo niskiej temperatury humory dopisują. Demonstranci tańczą poloneza, z głośników leci muzyka.
Protestujący wznoszą antypolicyjne okrzyki, jak "Zdejmij mundur, przeproś matkę". Manifestujący odpalają świece dymne i race. Kilkoma z nich rzucono w policjantów. W stronę funkcjonariuszy poleciały też kamienie i śnieżki. Na tarczach policjantów demonstranci nalepili naklejki z symbolami Strajku Kobiet czy hasłem "Kaczyzm stop".
Policjanci przed domem Jarosława Kaczyńskiego
- Demonstranci są już pod domem Jarosława Kaczyńskiego. W stronę policji lecą race - mówi reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński.
Protestujący dotarli na Żoliborz
Czoło marszu dotarło już na plac Wilsona.
Protestujący zmierzają przed dom Jarosława Kaczyńskiego
- Zamknięta ul. Mickiewicza. Autobusy linii 122, 157, 181, 185 w obu kierunkach ramowo ul. …Słowackiego – Gdańska – Hłaski – Rudzka - czytamy na stronie WTP.
- Protestujący dotarli do alei Wojska Polskiego - mówi reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński.
- Ulica Mickiewicza jest już zamknięta od strony placu Wilsona. Widać już szpaler samochodów przed domem prezesa PiS. Ulica Potocka – tam też jest już wszystko zamknięte. Wstrzymany jest ruch tramwajów i autobusów. Jedne kierowane są na objazdy, drugie stoją w miejscu. Szpaler policjantów w okolicach domu Jarosława Kaczyńskiego to około kilkadziesiąt samochodów. Na wcześniejszych protestach aż tak wielu radiowozów nie było – relacjonuje Jan Piotrowski z TVN24.
Policja zamknęła ulicę Mickiewicza
- Protest dotarł na rondo "Radosława" i kieruje się w stronę północną. Marsz zmienił taktykę, kiedy został zamknięty przez kordon policji i przechodził bocznymi uliczkami. Udało im się dotrzeć na Żoliborz i w tym momencie policja już tylko ochrania marsz. Ulice zostały zupełnie wyłączone. Marsz idzie w stronę domu Jarosława Kaczyńskiego – mówi Michał Gołębiowski z TVN24.
Komenda Stołeczna Policji po raz pierwszy tego wieczoru odniosła się do przebiegu piątkowego protestu. "W czasie zabezpieczania dzisiejszego protestu jedna z uczestniczących w nim osób użyła gazu w kierunku policjantów. Dwóch funkcjonariuszy wymagało udzielenia im doraźnej pomocy medycznej" - podała KSP na Twitterze.
Dalej przyznano, że policjanci również użyli gazu. "W celu zapewnienia bezpieczeństwa funkcjonariuszom i zapobieżenia atakowi na nich także wykorzystany został miotacz pieprzu. Była to jednak wyłącznie reakcja na agresję wobec policjantów. Jeden z funkcjonariuszy został uderzony. Gaz pieprzowy został użyty wobec osób, które zagroziły bezpieczeństwu policjantów. Będziemy zdecydowanie reagować na akty agresji wobec funkcjonariuszy. Ich bezpieczeństwo także jest ważne. Podobnie jak bezpieczeństwo innych osób" - zaznaczono.
KSP podkreśla, że zabezpieczenie protestu jest prowadzone tak, "aby jego formuła była jak najmniej dokuczliwa dla innych osób". "Oceniamy sytuację wyłącznie przez pryzmat zapewnienia bezpieczeństwa. Także bezpieczeństwa pozostałych mieszkańców naszego miasta" - dodano.
- Protest kieruje się teraz przez rondo "Radosława" w stronę Żoliborza - relacjonuje reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński.
- Demonstranci zawracają do alei Jana Pawła II - mówi Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl.
- Zablokowany przejazd dla tramwajów w ciągach ulic Stawki, Andersa, Marszałkowska (bez linii 4). Tramwaje linii 15, 18, 35 skierowane na trasy objazdowe przez ciąg al. Jana Pawła II, al. Niepodległości, Nowowiejskiej - informuje WTP.
- Protestujący są na skrzyżowaniu Stawki i Andersa - przekazuje reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński.
- Ulica Mickiewicza wygląda jak twierdza. Na miejscu jest mnóstwo radiowozów. W całości jest już zamknięta dla samochodów - relacjonuje Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl
Ulica Mickiewicza została zamknięta dla samochodów
Protestujący idą ulicą Anielewicza od alei Jana Pawła II w stronę ulicy Andersa.
- Wszystko dzieje się dynamicznie. Demonstrujący skręcili w Elektoralną i przeszli dalej do alei Jana Pawła II. Kierują się w stronę ronda "Radosława". Samochody kierowane są na objazdy - mówi Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl.
Protestujący w alei Jana Pawła II
- Praktycznie cały plac Bankowy jest zablokowany kordonem. Bliżej ulicy Królewskiej widzieliśmy, że policja zatrzymywała osoby. Niektóre były skute kajdankami i jedną osobę widziałem wynosili. Takich osób było co najmniej kilka. Co się z nimi stanie dalej, tego nie wiadomo. Zostały przetransportowane przez policję w boczne uliczki. Główny tłum poszedł dalej ulicą Marszałkowską w stronę placu Bankowego, czyli tam, gdzie jest m.in. Komenda Stołeczna Policji i tutaj w okolicach stacji metra jest duża blokada z ciężkich policyjnych samochodów. Był użyty gaz, wcześniej w okolicach Pałacu Kultury, kiedy zatrzymano furgonetkę Strajku Kobiet – mówi Michał Gołębiowski z TVN24.
Pomnik Jana Pawła II w dymie z racy
- Protestujący idą z placu Bankowego w kierunku trasy W-Z. Policjanci stosują blokady - mówi Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl.
- Na tę chwilę osoby, które potrzebowały pomocy ze strony ratowników to te, które są w ekspozycji na gaz pieprzowy. Nie mamy informacji, żeby było więcej poszkodowanych, czy żeby te urazy miały jakiś inny charakter. Mamy tu dzisiaj siedem karetek - to są osoby zaangażowane w inicjatywę społeczną i około 35 ratowników – mówi reporterowi TVN24 jeden z ratowników medycznych.
- Tłum co jakiś czas napotyka policyjne blokady. W poprzek Marszałkowskiej ustawili się policjanci, ale protestujący znaleźli sposób, by ich obejść. Idą dalej w stronę placu Bankowego. Cały czas wzdłuż tych manifestacji pracują ratownicy medyczni, bo co jakiś czas komuś trzeba udzielić pomocy. Była informacja, że w okolicach ulicy Widok Marta Lempart i aktywiści Strajku Kobiet zostali potraktowani przez policjantów gazem – opisuje Jan Piotrowski z TVN24.
- Kordon został rozgromiony przez protestujących, policjanci rozeszli się na bok. Demonstranci kierują się teraz w stronę placu Bankowego - opisuje reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński.
- Łącznie czterech policjantów dostało gazem, zostali zabrani do karetek pogotowia. Tłum bardzo mocno naciska na kordon. Policjanci się wycofują - przekazuje Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl.
Podczas protestu użyto gazu łzawiącego
- Na skrzyżowaniu Marszałkowskiej z ulicą Złotą doszło do kolejnych przepychanek. Policja użyła gazu wobec kilku osób. Poszkodowani są po obu stronach. Gaz poleciał też w stronę policjantów - opisuje reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński.
- Zastaliśmy przed sobą kordon policji, który protestujący próbowali sforsować i na czele tego marszu był samochód z nagłośnieniem Strajku Kobiet, który został zatrzymany. Teraz jest bardzo dobrze przez policję zabezpieczony, nikt nie może do niego dojść. Kiedy samochód chciał sforsować tę blokadę policyjną, doszło do starć z policją. Ten samochód został w końcu zatrzymany, kierowca wysiadł, a teraz jest otoczony. Były osoby, które ucierpiały, siedziała jedna kobieta, która trzymała się ręką za głowę. Przyjechała do niej karetka. Tłum zaczyna znów iść w stronę ulicy Świętokrzyskiej, dalej Królewskiej i w kierunku Żoliborza. Kordon, który stał, został już w tyle. Te ruchy są niezwykle spontaniczne. Słychać petardy hukowe, były też race dymne. Część demonstracji idzie w stronę policyjnego kordonu, który nie pozwala przejść protestującym – mówi Michał Gołębiowski z TVN24.
- Protestujący zawrócili w stronę ronda Dmowskiego, by dalej Marszałkowską dojść do Świętokrzyskiej. Na chodniku przy Marszałkowskiej policjanci zablokowali busa z nagłośnieniem demonstracji. Zatrzymano kierowcę auta. Policjanci użyli gazu, gdy tłum manifestantów zaczął napierać na otoczony przez funkcjonariuszy samochód - podaje PAP.
- Policjanci wyciągnęli kierowcę busa z nagłośnieniem. Zabrali go ze sobą. Tłum nadal stoi na wysokości Domy Centrum - przekazuje reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński.
- W ostatnich minutach sytuacja była bardzo dynamiczna. Byliśmy chwilę temu na czele marszu, który był przy Domu Handlowym Smyk, potem miał iść w stronę ronda de Gaulle'a, gdzie była blokada policji. Marsz postanowił uciec w boczne uliczki. Najpierw w ulicę Kruczą, która jest małą ulicą, ale później już na ulicę Widok, i tutaj czoło marszu uciekło przed policją, aby znaleźć miejsce wyjścia. Każda z większych arterii jest tutaj już zablokowana przez policję. W małej i wąskiej ulicy znajduje się kilkaset, jeśli nie około tysiąca ludzi. Demonstrujący domagają się, aby przejść w stronę ronda Dmowskiego. Kordon policji bardzo powoli cofa się przed napierającym tłumem – opisuje Michał Gołębiowski z TVN24.
Kordon policji w Alejach Jerozolimskich
- Na ul. Marszałkowskiej przy Domach Centrum wybuchła awantura. Policja zrobiła blokadę w poprzek, chciała zatrzymać auta demonstrantów z nagłośnieniem. Jest gorąco - mówi Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl.
Uczestnicy manifestacji mają ze sobą transparenty między innymi z napisami: "Aborcja bez granic", "Aborcja to moje prawo", "PiS to wirus" czy "Tych czarownic nie spalicie". Nad głowami protestujących powiewają flagi z emblematami Strajku Kobiet, gdzieniegdzie widać białoczerwone i tęczowe flagi. W tłumie odpalane są race i świece dymne.
Protestujący przynieśli ze sobą flagi i transparenty
- Protestujący kierują się w stronę placu Powstańców Warszawy - mówi reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński.
- Jeśli chodzi o frekwencję, w pewnym momencie to bardzo eskalowało. Teraz nie umiem powiedzieć dokładnie, ile osób bierze udział w manifestacji. W pewnym momencie była rozciągnięta od ronda Dmowskiego za skrzyżowanie z ulicą Kruczą, gdzie była w prokuraturze Klementyna Suchanow i dwóch aktywistów, którzy wczoraj wdarli się na teren Trybunału Konstytucyjnego. Wiem, że około godziny 20.11 w mediach społecznościowych Strajk Kobiet poinformował, że te osoby zostały wypuszczone. Wtedy ta manifestacja ruszyła właśnie Alejami Jerozolimskimi w stronę ronda de Gaulle'a – relacjonuje Jan Piotrowski z TVN24.
Manifestacja zatrzymała się na wysokości Kruczej. – Dalej w Alejach Jerozolimskich, na wysokości Brackiej w poprzek jezdni zostały ustawione radiowozy. Ustawia się tam też szpaler uzbrojonych policjantów – mówi Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl.
Protestujący ruszyli w kierunku ronda de Gaulle'a. Jak ocenia Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl, uczestników jest więcej niż podczas środowej i czwartkowej manifestacji. - Policjanci próbowali zrobić blokadę Alej Jerozolimskich, ale mieli za mało czasu. Blokada została minięta - dodaje.
Na rondzie pomiędzy protestującymi utknęła część kierowców.
Zablokowane rondo Dmowskiego
Zarząd Transportu Miejskiego ostrzega przed utrudnieniami.
"W związku zablokowanym przejazdem w rejonie Ronda Dmowskiego i Marszałkowskiej, trwają utrudnienia w kursowaniu linii autobusowych oraz tramwajowych. W związku z dynamiczną sytuacją linie kierowane są najbliższymi przejezdnymi ciągami komunikacyjnymi. Zachęcamy do korzystania z linii metra i SKM, oraz lokalnych połączeń kolejowych KM i WKD" - czytamy w najnowszym komunikacie.
- Ten protest dziś może być wyjątkowy o tyle, że ciężarówki, które były ściągane przez protestujących do nagłośnienia, zostały zatrzymane. Tak w mediach społecznościowych relacjonowali przed rozpoczęciem manifestacji - dowiedział się Jan Piotrowski, reporter TVN24. Jak dodaje, do uczestników manifestacji płyną policyjne komunikaty wzywające do rozejścia się. - Te siły policyjne nie są tak liczne, jak te, które widzieliśmy wczoraj przed Trybunałem Konstytucyjnym - zaznacza.
Protestujący na rondzie Dmowskiego
- Protestujący zaczynają blokować rondo - przekazuje nasz reporter.
Protestujący na rondzie Dmowskiego
Ruch na rondzie Dmowskiego odbywa się jeszcze bez utrudnień. - Na każdym rogu skrzyżowania grupują się już protestujący. Na miejscu są też duże siły policji. To zapewne kwestia czasu, kiedy uczestnicy manifestacji wejdą na ulicę - relacjonuje Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl.
To trzeci z rzędu protest, po środowej publikacji uzasadnienia wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku w sprawie przepisów aborcyjnych. Orzeczenie trafiło już do Dziennika Ustaw. Zdania odrębne do uzasadnienia wyroku TK zgłosiło trzech sędziów, a do samego orzeczenia wydanego jesienią - dwóch.
Jesienią trybunał pod kierunkiem Julii Przyłębskiej orzekł, że przepis tak zwanej ustawy antyaborcyjnej z 1993 roku zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Opozycja i wielu konstytucjonalistów twierdzi, że skład TK pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej został obsadzony nieprawidłowo – zasiadali w nim między innymi tak zwani sędziowie dublerzy.
Fala protestów
Wcześniej protest Strajku Kobiet przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego odbył się w stolicy w czwartek. Protestujący zebrali się między innymi przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego. Około godziny 20 trzy osoby wtargnęły na teren Trybunału i przykleiły plakaty Strajku Kobiet do drzwi wejściowych. Jego przebieg relacjonowaliśmy na tvnwarszawa.pl.
Rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak następnego dnia przekazał informację o wylegitymowaniu 417 osób. Dodał, że wobec 357 osób skierowane mają być notatki do sanepidu. Według danych KSP zatrzymano 14 osób, w tym sześć do przestępstw: naruszenia miru, nietykalności cielesnej policjantów, znieważenia policjantów i uszkodzenia radiowozów.
Przeciwniczki i przeciwnicy zaostrzenia prawa aborcyjnego wyszli również na ulice w środę, kilka godzin po opublikowaniu przez Trybunał Konstytucyjny uzasadnienia wyroku z 22 października.
Pierwsze masowe protesty w tej sprawie rozpoczęły się w całym kraju 22 października ubiegłego roku.
Autorka/Autor:kk, katke/r
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl