Opozycyjna aktywistka znana jako Babcia Kasia próbowała zablokować furgonetkę antyaborcyjną na Marszałkowskiej. Doszło do wymiany zdań z interweniującymi policjantami, którzy ostatecznie znieśli kobietę z jezdni. Rada Warszawy próbowała niedawno zakazać poruszania się takich pojazdów po mieście, ale uchwałę unieważnił wojewoda mazowiecki.
Do próby obywatelskiego zablokowania furgonetki oklejonej drastycznymi zdjęciami płodów doszło w środę po południu przy skrzyżowaniu Marszałkowskiej ze Wspólną.
- Nie idę, blokuję! Dociera? - krzyczała do policjantów Babcia Kasia, stojąca przed maską auta. W dyskusję z policją włączyła się również kobieta, która dopytywała, dlaczego funkcjonariusze siłą chcą zabrać aktywistkę z jezdni. Jeden z nich tłumaczył, że chodzi o blokowanie pasa ruchu, co jest wykroczeniem określonym w artykule 90 Kodeksu wykroczeń.
Policjanci wzywali Babcię Kasię do zejścia z jezdni. Gdy kobieta nie reagowała, dwóch funkcjonariuszy chwyciło ją pod ramiona i ściągnęło na chodnik. Ostatecznie furgonetka odjechała z miejsca zdarzenia, co mocno zbulwersowało aktywistkę. - Ta cholera jedzie teraz po mieście i co trzecia kobieta, która straciła dziecko to ogląda. Dzieci to oglądają - krzyczała.
Wcześniej przed furgonetką stał również samochód osobowy. Podróżująca nim para w dyskusji z policją twierdziła, że kierowca furgonetki usiłował zajechać im drogę.
O komentarz w sprawie interwencji na Marszałkowskiej poprosiliśmy Komendę Stołeczną Policji. - Potwierdzam, że w godzinach popołudniowych doszło do tamowania ruchu na Marszałkowskiej przez jedną osobę. Została ona ukarana przez policjantów mandatem. Skorzystała jednak ze swojego uprawnienia i odmówiła jego przyjęcia, w związku z czym policjanci skierowali do sądu wniosek o jej ukaranie - poinformował Jarosław Florczak z Wydziału Komunikacji Społecznej KSP.
Uchylony zakaz poruszania się antyaborcyjnych furgonetek
Na początku lipca stołeczni radni przyjęli uchwałę zakazującą poruszania się po Warszawie pojazdom oklejonym materiałami prezentującymi drastyczne treści. Nie ukrywali, że celem jest wyeliminowanie pojazdów z hasłami i zdjęciami antyaborcyjnymi czy wymierzonymi w mniejszości seksualne. W treści uchwały wskazano, że zakaz dotyczy w szczególności plakatów "przedstawiających zwłoki lub szczątki ludzkie oraz części płodu ludzkiego". Osobom, które złamią przepisy, miała grozić grzywna wymierzana w trybie i na zasadach określonych w prawie o wykroczeniach.
Wykonanie uchwały wstrzymał jednak wojewoda mazowiecki, który w rozstrzygnięciu nadzorczym stwierdził jej nieważność w całości. O takie posunięcie wnioskowała od wojewody między innymi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. We wniosku argumentowała, że uchwała miasta jest sprzeczna z prawem oraz narusza wolności wskazane w konstytucji, tj. swobodę przemieszczania się oraz wyrażania poglądów. Wcześniej, prezentując podobne argumenty, analogiczny wniosek do wojewody złożył wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24