Burmistrz zamierza oddać sprawę do prokuratury, a jego zaplecze polityczne straszy referendum w sprawie odwołania prezydent stolicy. Tymczasem ratusz cofa możliwość zatrudniania urzędników całemu zarządowi dzielnicy - taki jest najnowszy bilans konfliktu o władzę na Ursynowie. - Skieruję zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa – mówi Piotr Guział.
Chodzi o informacje, jakie przedostały się do mediów, że prywatne konto burmistrza ponownie zajął komornik, w zw. z interesami Guziała sprzed kilku lat.
- Nie może być tak, że dokumenty, które zostały przesłane do urzędu i dotyczą konkretnej osoby fizycznej nagle zostają udostępnione opinii publicznej - twierdzi Guział.
Burmistrz wszczął już wewnętrzne dochodzenie w urzędzie. Chce wiedzieć, kto wyniósł dokumenty. - Jest też pytanie, czy to nie jest element gry politycznej. Mam nadzieję, że nie, bo jeśli tak by było, to oznaczałoby, że żyjemy na Białorusi - podsumowuje Guział.
"Festiwal politycznych zarzutów"
Nietrudno się domyślić, że burmistrz doszukuje się ewentualnego źródła przecieku w ratuszu na placu Bankowym. – Obserwujemy festiwal jakichś politycznych zarzutów, haseł, propozycji, które nie mają nic wspólnego z rozwiązywaniem kłopotów Ursynowa – odpowiada mu Tomasz Andryszczyk, rzecznik ratusza.
Konflikt między Guziałem a ekipą Hanny Gronkiewicz-Waltz narasta od wyborów. W styczniu prezydent Warszawy ukarała burmistrza naganą za zatrudnienie bez pełnomocnictw trójki urzędników. W ubiegłym tygodniu Guziałowi cofnięto pełnomocnictwa kadrowe. Teraz te prawa zabrano wszystkim członkom zarządu dzielnicy.
Pani Prezydent właśnie odebrała pełnomocnictwa kadrowe moim zastępcom. Teraz po urlop, zaświadczenie o zatrudnieniu, etc. pracownicy w liczbie blisko 300 będą jechac na pl. Bankowy. Wiwat, tak bardzo zapowiadana, decentralizacja władzy! Wiwat demokracja! Nie ma mowy o szykanach. To po prostu styl sprawowania władzy... - poinformował na Facebooku Piotr Guział.
Jarosław Jóźwiak z gabinetu prezydent miasta przekonuje jednak, że ta decyzja nie ma nic wspólnego z sytuacją na Ursynowie. - Ratusz cofa takie pełnomocnictwa wszystkim wiceburmistrzom we wszystkich dzielnicach. Decyzje jutro trafią pewnie na ich biurka - powiedział TVN Warszawa. Jego zdaniem, Ursynów po prostu dowiedział się o tym wcześniej.
Będzie referendum?
Teraz polityczne zaplecze bierze burmistrza w obronę. I straszy, ale nie prokuraturą. Jak podało "Życie Warszawy", chodzi o referendum w sprawie odwołania prezydent miasta. - Pani prezydent wygrała wybory w pierwszej turze. Piotr Guział nie poddał się weryfikacji wyborców. Bardziej zasadne byłoby referendum, czy mieszkańcy Ursynowa chcą dalej rządów burmistrza, który kompromituje dzielnicę – odpowiada Michał Matejka, ursynowski radny z ramienia PO.
Oba pomysły są raczej trudne do zrealizowania. Aby zorganizować referendum za odwołaniem prezydenta trzeba zebrać podpisy 10 proc. zameldowanych mieszkańców.
TVN Warszawa
Michał Traczran/roody