To nie był zwykły pożar, to było zabójstwo. Podejrzany wpadł po roku

Zatrzymanie Krzysztofa K. (nagranie archiwalne)
Źródło: ksp
Starsza, ciężko poparzona kobieta zmarła w szpitalu. To nie był wypadek, jej mieszkanie na warszawskiej Ochocie podpalił mężczyzna, którego dopiero co poznała. Stołeczni policjanci zatrzymali podejrzanego o zabójstwo po prawie roku od tragedii. Wszystkie ślady prowadziły do Wawra.

Jak informuje stołeczna komenda, do zbrodni doszło prawie rok temu, a ofiarą Krzysztofa K. była 62-letnia kobieta. W piątek 37-latek został tymczasowo aresztowany przez sąd.

Kiedy w lipcu ubiegłego roku w mieszkaniu na terenie Ochoty doszło do pożaru, ucierpiała w nim jego właścicielka. 62-latka z rozległymi poparzeniami trafiła do szpitala i kilka dni później zmarła. O pożarze informowaliśmy czytelników na portalu tvnwarszawa.pl.

"Początkowo nic nie wskazywało na to, że kobieta mogła paść ofiarą przestępstwa, a zdarzenie miało charakter losowy. Postępowanie prowadzone w związku z tym zdarzeniem zostało umorzone, ale nie zapomnieli o niej funkcjonariusze. Sprawą w styczniu zajęli się stołeczni policjanci z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw"– informuje stołeczna komenda.

Przełom w śledztwie

W czasie śledztwa policjanci uzyskali informację o tym, że mieszkanka Ochoty mogła być jednak ofiarą zabójstwa. Wszystkie ślady prowadziły do Krzysztofa K.

"Okazało się, że mężczyzna, który poznał kobietę dzień wcześniej, wzniecił ogień w jej mieszkaniu, doprowadzając w ten sposób do śmierci 62-latki"– dodają warszawscy policjanci.

Rozpoczęły się poszukiwania podejrzanego, który od dłuższego przebywał poza miejscem zamieszkania. Na jego trop policjanci wpadli w Wawrze. 37-latek trafił do komendy, apotem do praskiej prokuratury, gdzie usłyszał zarzut zabójstwa.

Krzysztofowi K. może grozić kara dożywocia. Jak informuje policja, mężczyzna jest oskarżony również o zabójstwo, do którego doszło na terenie Śląska i w tej sprawie odbywa się proces przed Sądem Okręgowym w Katowicach.

skw//ec

Czytaj także: