- Dramaturgicznie to tekst trudny, bo niepisany z myślą o scenie. Język jest anachroniczny, podobnie składnia i struktura. Pachnie nieco sztucznością i konwencją – przyznaje Grzegorz Bral. Mimo to sięgnął po trudną prozę Dostojewskiego, z którą teatralni reżyserzy zazwyczaj przegrywali. Bral o realizacji rosyjskiego arcydzieła marzył od 30 lat i nie wahał się długo, gdy nadarzyła się ku temu okazja.
Dziwne urodziny Nastazji
– Miałem pokusę zmierzania się nie z całym "Idiotą", ale jedną sceną. To scena urodzin Nastazji Filipowny, na które zaproszono różnych ludzi. Podczas urodzin zaczynają dziać się dziwne rzeczy, jak mówił sam Dostojewski, "szatański wodewil" – opowiada Grzegorz Bral. Akcja spektaklu siłą rzeczy kręci sie wokół postaci Nastazji, w którą wcieliła się Olga Paszkowska.
Akcja powieści dzieje się w XIX wieku w Sankt Petersburgu. W spektaklu czas i miejsce nie są wyraźnie zarysowana. - Nie lokuję go w XIX-wiecznej Rosji, ani nigdzie indziej. Scenografia i kostiumy też nie sugerują żadnej epoki. To abstrakcyjny świat – opowiada reżyser.
Koncepcja spektaklu powstawała w trakcie kilkumiesięcznej pracy studyjnej. Grzegorz Bral odwołał się do swoich doświadczeń w Teatrze Pieśni Kozła, którego był założycielem. Sformował zespół młodych aktorów i podjął wraz z nimi próbę odczytywania relacji między głównymi postaciami.
Nowa dyrekcja, nowe wyzwania
Premiera "Idioty" to nowe otwarcie w Teatrze Studio. Nowa dyrekcja stanęła przed zadaniem ożywienia sceny, tkwiącej od kilku lat w poważnym kryzysie. Plany są bardzo ambitne. - Trzeba wrócić do myślenia poetyckiego, plastycznego i laboratoryjno-studyjnego. Myślę, że na takie głęboko metaforyczne, wieloznaczne spektakle jest miejsce, a Studio jest predysponowane do operowania takimi formami – zapowiada dyrektor artystyczny. Jak rzeczywistość ma się do oczekiwań przekonamy się już we wtorek 11 października, na kiedy przewidzianą premierę spektaklu.
Piotr Bakalarski