Nie tylko policjanci, także strażnicy miejscy będą mieli kamery w mundurach. Mają dokumentować interwencje i - co ważne - wyjaśniać sporne sytuacje. Czy to zadziała? Sprawdzał Łukasz Wieczorek, reporter "Polski i świata".
Jak już informowaliśmy na tvnwarszawa.pl, straż kupiła 300 kamer. Każdy funkcjonariusz będzie miał taką, przyczepioną do munduru i będzie musiał nagrywać wszystkie interwencje.
Nie zawsze i bez dźwięku
Ale kamery nie będą włączone stale. To strażnik naciśnie włącznik. - Jeśli zdecyduje o tym, że obraz należy zarejestrować, nagra się także trzydzieści sekund przed tym i po tym jak włączy przycisk - zastrzega Maksymilian Michalski, zastępca naczelnika wydziału informatyki i łączności warszawskiej straży miejskiej.
Same kamery są w stanie nagrać nawet do dwunastu godzin filmu. Są też odporne na upadek i skrajne temperatury. Jednak ze względu na obowiązujące prawo mogą nagrywać tylko obraz. - Oczywiście, że dźwięk byłby wartością dodaną i mamy nadzieję, że w przyszłości zmienią się przepisy. Dziś ustawodawca nie daje nam takiej możliwości – tłumaczy Monika Niżniak, rzeczniczka stołecznej straży.
"Będą to wyłączać"
Co na to mieszkańcy? Ci, z którymi rozmawiał Łukasz Wieczorek, nie kryli sceptycyzmu. - Będą to wyłączać w sytuacji, gdy dla nich to będzie dobre - powiedział jeden rozmówców reportera "Polski i świata". A spornych sytuacji nie brakuje - w zeszłym roku na pracę SM mieszkańcy miasta skarżyli się ponad tysiąc razy. Niżniak zapewnia jednak, że do pracy kamer SM podchodzi poważnie, a ich włączanie będzie pilnowane.
Pierwsze nagrania kamery wykonają po nowym roku. Strażnicy muszą się jeszcze przeszkolić z ich używania. - Potrzebny jest też system pozwalający na archiwizowanie nagrań - tłumaczy rzeczniczka. - Chcielibyśmy zakończyć prace nad projektem do końca roku - dodaje.
Łukasz Wieczorek/mp/r