- To miasto należy do nas i chcemy to zademonstrować. Okupujemy to miejsce, ale to jest okupacja twórcza – mówi Antoni Winckiewicz, jeden z uczestników akcji.
Prawie rok temu z lokalu wyprowadziło się Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat. Umowa na lokal wynajmowany przez stowarzyszenie im. Stanisława Brzozowskiego, wygasła z końcem lipca zeszłego roku i nie została przedłużona, gdyż do lokalu istnieją roszczenia spadkobierców. Od tamtej pory lokal w samym centrum miasta stoi pusty.
Winckiewicz pytany czy osoby, które są w środku miały pozwolenie od administracji na wejście do lokalu, odpowiada jedynie, że nie może być tak, że miasto pozbywa się rocznie tysięcy budynków. – Często dzieje się to kosztem mieszkańców. Tak jest w tym przypadku. To miejsce jest symboliczne – twierdzi.
Nie chcą lewicy Millera
Jak dodaje, "przejęcie" lokalu jest też formą protestu przeciwko reprywatyzacji i postawie współczesnej lewicy. – Nie bez znaczenia jest fakt, że dziś odbywa się Kongres Lewicy. Ale według nas, miejsce lewicy jest tam, gdzie toczy się walka, tak jak tu, a nie na Stadionie Narodowym za 2 mld zł. Nie chcemy lewicy Leszka Millera – mówi.
Według niego, w akcji uczestniczy kilka środowisk, m.in.: lokatorskie, feministyczne i antywojenne.
W jednym z okien wisi informacja o darmowych obiadach. Z kolei na stronie internetowej nawlasnychzasadach.wordpress.com można znaleźć całodniowy program imprezy, a w nim m.in. wystawę "Powstanie z gruzów", pokaz filmu "Specjalne Strefy Wyzysku" oraz kilka paneli dyskusyjnych.
Winckiewicz zapowiada także, że uczestnicy akcji wieczorem opuszczą lokal. – Niedługo będzie kolejny. Będzie też więcej osób, które będą decydować się na podobne działania – przekonuje jednocześnie.
Walka o Prasowy
Sposób działania do złudzenia przypomina przejęcie baru mlecznego Prasowy przy ul. Marszałkowskiej. Pod koniec 2011 roku do lokalu wtargnęła grupa młodzieży, krytyczna wobec polityki lokalowej burmistrza Śródmieścia. Przywieźli produkty, naczynia i sprzęt AGD, niezbędny do gotowania. Przez jeden wieczór za dowolną kwotę można było kupić posiłek. Żądali ponownego otwarcia baru. Potem doprecyzowali postulaty. Zaczęli się domagać konkursu profilowanego i zachowania dotychczasowego charakteru miejsca. Dzielnica była początkowo sceptyczna, później zmieniła jednak zdanie.
- Rzeczywiście, można porównywać te dwie akcje, ale tylko jeżeli chodzi o taktykę działania, nie osobowo. My z barem mlecznym nie mieliśmy nic wspólnego - dodaje.
Policja na miejscu, ratusz milczy
Policja informowała po południu, że nie ma zgłoszenie o nielegalnym zajęciu lokalu. Wieczorem funkcjonariusze pojawili się jednak na miejscu. - Jest sporo grupa policjantów, którzy spisują osoby przebywające na terenie ogródka przy lokalu - relacjonuje Łukasz Gonciarski, reporter TVN24.
Nie wiadomo co w tej sprawie ma do powiedzenia ratusz. Rzecznik nie odbierał od nas telefonu.
par