Wielka kałuża na Sęczkowej zaczyna się zaraz za rondem na skrzyżowaniu z ul. Kadetów i jest długa na kilkadziesiąt metrów.
- Ulica jest niemal na całej szerokości pod wodą - relacjonuje Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl.
Mieszkańcy szukają sposobu, by ominąć wodę.
Boją się o samochody
- Kierowcy jeżdżą jak najbliżej ogrodzeń posesji, boją się, że jeśli przejadą przez wodę, zaleją sobie silniki – tłumaczy Węgrzynowicz.
Problemy mają też piesi.
- Mieszkańcy na poranne, przedświąteczne zakupy chodzą w wysokich kaloszach - relacjonuje nasz reporter.
Bez kaloszy ani rusz
- Na bieżąco monitorujemy sytuację. Przekazaliśmy te informacje do Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami, który dysponuje samochodem do odpompowania wody. W najtrudniejszych sytuacjach podejmujemy działania niezwłocznie, ale deszcz pada od trzech dni, a problem dotyczy wielu miejsc - informował wówczas Konrad Rajca, rzecznik prasowy dzielnicy Wawer.
Dzisiaj telefonu od nas nie odbierał.
Woda na Sęczkowej
Pływali pontonem
Dzielnica tłumaczyła wówczas, że stara się pomóc, ale Wawer nie ma odpowiedniej infrastruktury, by skutecznie walczyć z wodą wdzierającą się na ulice i posesje.
- Nie mamy dróg odwodnionych, nie mamy kanalizacji takiej, jak np. w centrum Warszawy - mówił w lutym Andrzej Murat, ówczesny rzecznik prasowy dzielnicy.
Dostało się także mieszkańcom.
- Budują domy wbrew warunkom zabudowy. Wykładają kostką całe podwórka i to powoduje, że woda spływa do sąsiadów lub na ulice, które też są wyłożone kostką lub asfaltem, a stąd woda nie ma ujścia - oceniał Murat.
Pontonem po ulicy Sęczkowej
jb/lulu